supermarket

suicidalmaniac

Spotkałem Jarka T. w supermarkecie .... ja poszedłem tam oszukać znowu czas i skołatane myśli w bełkocie płytek z muzyką lubię przegrzebać i nic nieznaleść, uciec od siebie od problemów i od ludzi.. doskonale nikt tam na mnie nie zwraca uwagi... jedyne miejsce gdzie jestem kompletnie sam.... w tłumie.... no ale Jarek był ... nawet nie próbowałem udawać że go niewidze... w sumie miałem ochotę zobaczyć kogoś z tamtych czasów i jak w zwierciadle przejrzeć przeszłosć....

Nie sposób go nie zauważyć... nic się niezmienił.. pogłębione tylko rysy zniekształcające i wykrzywiające twarz do grymasu zgorzknienia... nic się nie zmienił... bawełniany chłopak... dzinsy bezklasowe, sportowe wygodne sznurowanki, flanelka i zielona kurtka taka jak milion kiedyś wyprodukował żyrardowski Poldres... i ten sam kształt oprawek wybrane już 15 lat temu na całe życie już pewnie...drucianki prostokątne metal odbijający wszystko co się akurat świeci..... i te same tłustawe pióra włosów nierównomiernie rozkładające się w pijanym widzie rysownika komiksów na wszystkie strony... tak samo ubierał się 15 lat temu...

- cze kurwa zajebańcu jak tam twoje gile .... buźka i kopę lat

- oooooo ty stara dupo.....co cie tu kurwa przyniosło... jak tam żywot prowadzisz świątobliwy?

- Oke ... niezgorzej... zona dziecko..... nuda w sumie

- U mnie brak zony brak dziecka.... też nuda...

Tak... teraz zobaczyłem ten smutek który gdzieś tam utkwił w oczach i patrzy teraz goły na mnie... zawsze jest tak że chcemy najbardziej to co jest aktualnie jak najdalej od nas.... jeszcze gorsza od tych rzeczy jest świadomość ich istoty....

- Po co tu wdepłeś?

- Ja? Ot tak wiesz jak to jest rodzina....... zakupy to święta rzecz...

- Ja sobie nagryware zapodałem i teraz musze kupić sobie jakąś płytkę kupić żeby ztestować.....

- Samochodem jesteś?

- Nie... pieszo skrótem przyszedłem...

- O to fajnie, widze niedzielny spacerek po sumie hahahahah to cię podrzucę spowrotem, ok.?

- dobra hahahaha to było zamiast mszy i powiadam ci że lepiej na tym wyszedłem

- widzę...hehehehe do sumermarketu..........

Pieszo koleś przydeptał 7 kilometrów by kupić jakąś pierdoloną płytkę za 2 złote do nagrywania wszedł zobaczył i okazała się 60 groszy droższa niż na giełdzie ... i nie kupił. Obaj kłamaliśmy jak trzeba... każdy miał swój powodzik żeby się wtłumić w supermarket, ja żeby się schować przed myślami, rzeczami obowiązkami i ludźmi a on? Po co? Mogę się tylko domyślać ale pewnie sam niewiedział... ale wiedział że coś trzeba robić i wpadł na pomysł z tym spacerem żeby robić cokolwiek...... mieszka z rodzicami – obydwoje głuchoniemi .... w jednym mieszkaniu dla 30 latka to jest przygnębiające....

- Wiesz mój brat się rozwodzi kurwa.... niezgodność charakterów i kurwa wchodzą z tym dramatem we wszystkie możliwe miejsca ostatno do mnie uderzyła żona brata żeby im pomóc się zejść i żeby...... a na chój mi to .. pierdolę to albo się sami dogadają ja się za nich niedogadam... nierozumiem tego a co ja mam do tego...

- Moja siosra się rozwodzi.. też... facet do dupy się tylko nadawał... hahaha nawet nie do dupy...

- A co? biję ją?.. czy niezgodność?

- Nieeee... normalnie .... (po co go mam wprowadzać w detale)... psychol..... dlatego głosowałem tylko za karą śmierci....Facet włącza wszystkich w walkę o potwierdzenie własnej przydatności... już nie o miłość walczy ale o swoje wyobrażenie.. taki chujek zadufany w sobie... uwikłał wszystko co się dało w wojnę... po co? Nierozumiem tego....

- Ty.... kiedyś na świecie niebędzie małżeństw.. będą kontrakty na dzieci... i jedna panienka będzie mogła mieć kilkoro dzieci i to z różnych dawców a dawca tylko kaskę będzie słał.... bez ślubów bez niczego... jak będzie chciał to się wyprowadzi jednego dnia....i to będzie najbardziej moralne... w pierdolonej epoce emancypacji i równouprawnienia.. nie ma teraz już siły związującej jedną osobę z drugą... więc po co te teatrzyki... kiedyś kobieta była skazana na utrzymanie ze strony gościa a teraz?.... luzik

- Fakt.... a wiesz? Masz rację .... ale wtedy każdy byłby tylko takim samotnym kołkiem do końca...... jak będzie dobrze to dobrze... ale jak coś cię trafi to chuj... sam w domku i nikt ci szklanki wódki do łózka nie poda... ale mi się podoba....

- No bo spójrz.... znasz jakieś szczęśliwe małżeństwo?

- yyyy.....

... zdębiałem teraz powinienem zgodnie z ułożonymi zasadami powinienem wyskoczyć że moje.... ale jak można powiedzieć o swoim skoro jeszcze zamierzonego 10 % nie przeżyłem?. I że sam sobie to pytanie zadaję od dłuższego czasu... i nie znajduję odpowiedzi..... to znaczy czasami jest że tak a czasami na nie .... więc chyba normalnie jest ....

ale widziałem w jego oczach że pragnie bym mu dał nadzieję zaprzeczył, sypnoł kilkunastoma przykładami ułożonych małżeństw...

- szczęśliwe są młode na samym początku jak szczęśliwcy którzy wbiegli razem do odjeżdzającego pociągu..... ale to mija..... i stare małżeństwa tylko i to wtedy gdy wyparowały już namiętności i zostało tylko wspólne przytulenie przed ostatnią podróżą... strach przed samotnością jest wielki na starość i nic tak nieprzywiązuje do siebie jak wspólnie wykupiony nagrobek.....

- hahahahahaha smieszne co? Ale kurwa tu się z tobą zgadzam... no ale fajnie jest że ktos na ciebie czeka czasem i opiekuje się....

.......................

nic mu już nie mówiłem bo i po co... spojrzałem akurat na moją smyczke buraka który się rozdarł pikaniem z zapytaniem czy wiem która jest godzina i co ja do kurwy nędzy jeszcze robię w tym supermarkecie i czy ja tego specjalnie na złość nie robię czyli normalny zestaw opieprzaniowo-zapytaniowy z tęsknotą widzenia mnie za pięć minut w domu.........

„ zaraz będę kochanie” – ech te konwenanse..... mniej mnie pilnowała mamusia gdy miałem 12 lat .

- to co lecimy?

- lecimy..

nieby wierzył w to co mówił ale widziałem że tliła się jakaś nadzieja jeszcze.... w nim w środku że to co powiedzieliśmy o tych związkach sobie to chuj i piach...... nic już nie mówiłem dalej... tylko o samochodach, muzyce i innych pierdołach....... np. o przyciskach na desce rozdzielczej..... bezpieczny temacik nie ma co......

- to nara

- cze do zobaczenia

taka rozmowa dwóch zwierciadeł każdy niby to do drugiego gadał ale bardziej do siebie.... i swoje obrazy każdy miał przed oczami..... i swoje pająki wystawiły łeb....

ale to nie była rozmowa

tylko pretext do podsumowania

jak pierdolony chór w antycznej tragedii

ja już się gubię w domysłach....

w tych moich obrazach

i w tych moich pająkach.

...

niewidzieliśmy się jakieś 10 lat... dwóch kumpli z podstawówki.... z siódmej i osmej klasy..... nie wiem kiedy nam się drogi zejdą jeszcze..

ciekawe.....

suicidalmaniac
suicidalmaniac
Inny tekst · 22 marca 2002
anonim