A jak się ludziom strzelać znudzi anielskie truchło na kupę zrzucają i przy piekielnie dużym ogniu kiełbaski smażą, wódką popijając... A ja ze swoimi braćmi płaczę, podcinając tępymi nożyczkami skrzydła, aby się nie wydało...
Aniele Boży
Stróżu mój
Ty zawsze przy mnie stój
Rano, we dnie....
Wyliczanka?
Z tekstów odnalezionych w Dolinie...
Z zamglonymi z przepicia oczami.
Tyle ile wypił ostatnio, o mój boże wielki.
Tyle ile wypiłem ostatnio...
Anioł trzeźwiejąc zszedł na ziemię.
Ja za nim ledwo się wlokę...
Gdzie tam, ledwo się zwlókł, o mały włos z nieba na ryja nie spadając.
I pociągnął mnie za sobą, gdyby nie Piotr świętym zwany...
W poszukiwaniu jeszcze jednej kolejki.
Dwóch, dla niego i dla mnie...
Klin klinem, tak go podopieczni uczyli.
Ja sam, ja sam go tak nauczyłem...
Poskąpili mu jej w niebie i odesłali skąd przyszedł.
Nie lubią tam nas, oj nie lubią...
Ratować kolejne dusze...
Nas ratować trzeba, tylko nikt już nie chce...
A tam na górze Pijus go zwali i z nieba pozbywali, żeby innych nie demoralizował opowieściami o ziemi... A po niezłym łomocie znów na ziemię....
Czy anioły mają imiona?
Skarbczyk imion. Taka mała książeczka. Pełna imion obojga płci.
Nic dla siebie nie znalazł.
Zadawał sam sobie pytanie. Jak może mieć na imię?
Dawno swoje zapomniał.
To nieprawda, że anioły mają wyśmienitą pamięć i wiedzą wszystko.
Ale najbliżsi Kacper go zwali, inni Baltazar, jeszcze inni Melchior.
Ale jemu obojętne to było jak go zwą byle by ciepło, co jeść i pić się znalazło.
I dlatego do najbliższego szynku chciał.
Najbliższego, choć podobno anioły swoją nadprzyrodzoną mocą mogą przenosić się gdzie tylko chcą.
I drogę znalazł, a co?
Tam na górze wódki nie dają, ambrozja to starożytny wymysł.
A tu wszystko, co najlepsze.
Nie na darmo bóg człowieka na swój obraz i podobieństwo swoje stworzył.
- Te anioł, złoto przyniosłeś?
- Odpierdol się od anioła, anioły nie mają złota...
- Jak nie maja to nie piją.
- Jasność i spokój dusz...Wam przyniósł.
- Ale za to się nie napijesz, nie dziś.
A tam na górze Pijus go zwali i z nieba pozbywali, żeby innych nie demoralizował opowieściami o ziemi... A po niezłym łomocie znów na ziemię....
Na zewnątrz deszcz, nie ma wódki.
Za chwile rozpęta się burza.
Szybki powóz rozpryskuje kałuże.
Prosto na szaty anioła.
Moje i tak są bardzo brudne.
Panowie w marynarkach w pepitkę drobią w rytm mrocznej muzyki.
Anioł chyłkiem przechodzi, tu nie chce być zauważony.
A mi się ta muzyka podoba, pociąga mnie za rękaw.
Za późno.
- Te anioł a czego ty tu?
- Ja nic...
- On nic, to ja się chciałem tutaj zatrzymać
- Anioł tu się tańczy, ty wiesz, kto śpiewa?
- A wódkę macie? To wam zatańczę...
- Winko może być?
- Może, daj pociągnąć...
- No, co Ty anioł, nie tutaj... Lepiej się winka napij...
Anioł butelkę przechylił.
I do dna ją opróżniwszy przytomniejszym wzrokiem dookoła potoczył.
- Zatańczyć wam, zatańczyć - I w tan się puścił - A ty mały jeszcze wina nalej, jeszcze jedną butelkę wina...
Ręce w górę uniósł, drugą butelkę wypił. Na bok odrzucił i.....
Do nieba wstąpił.......
Nie poszaleje sobie żaden anioł na ziemi, oj nie poszaleje....
A tam na górze taka nuda, ledwo, co wytrzymać tam można i ta bezpłciowość.
Anioł zawsze roztaczał nad kobietami swoją anielskość.
Gasiliśmy światło i to ja je wypełniałem sobą, swoim nasieniem.
Później głupie mówiły, że noszą w sobie anielskie dziecko.
A tam na górze Pijus go zwali i z nieba pozbywali, żeby innych nie demoralizował opowieściami o ziemi... A po niezłym łomocie znów na ziemię....
- Idziemy....
Może i nie Pijus, ale jak lepiej pijaka nazwać? Powinien się chyba jakoś dostojniej nazywać. Ale to po kolejnej butelce. Jeszcze mi nalej, jeszcze.... A potem już się wszystkie różnice zacierają. Wszystkie różnice. I nikt nie patrzy, kto my? Nawet na bycie ze sobą przyzwalają. Bo po kolejnej butelce. Różnic nie ma. Nie ma różnic i światopogląd jest zupełnie inny. Jeszcze mi nalej, jeszcze.... A ja popłynę... Daleko... Przed siebie, do ciebie popłynę... Tylko jeszcze raz mi nalej.
Niech w niebo wstąpię... I z bratem aniołem, aniołem się stanę. Wyrzutkiem... Niech język posmakuję, usta i każdy kawałek jego ciała... Dlatego nas tak bardzo nie lubią.
A tam na górze Pijus go zwali i z nieba pozbywali, żeby innych nie demoralizował opowieściami o ziemi... A po niezłym łomocie znów na ziemię....
A ja razem z nim, jego Stróż..... Anioł.......
wyswietlilo mi sie, ze 'dobry' to za malo:) 'bardzo dobry' :)
podoba mi sie jezyk, daje dobry charakter...sprobuje okreslic...nudy, powszedniosci, wyznania osoby, dla ktorej to bylo uciazliwym zyciem...
nie podoba mi sie ciagle powtarzanie [dobrego w sumie zdania] "a tam na gorze..." co ono ma oznaczac, co dac?... rozdzielic historie?
dla mnie wartosciowy +
Pozdrowionka dla autora