. . . a tylko jedna z nich ma gdzie utonąć

kilo pestek

. . . a tylko jedna z nich ma gdzie utonąć

Niebo łapało akurat najlepsze odcienie, słońce zanosiło się na wielki upadek, postrzępione na buchających od przesytu końcach.

-Szybko! To ostatnie chwile. Już zaraz mnie nie będzie. Szybko! Mów! Póki tu jestem, póki gaszę twój wstyd.

A ona zamiast zacząć mówić, zakładała okulary, ulepszała widoki. Coś tam jej się nie podobało, jakiś obłok po lewej stronie. Przez te dwa wpadające w niebieskie-połączone określiła jego kształt. Potem już tylko sprawdziła, czy Spadające jest na swoim miejscu. I tak niepotrzebnie. Upadek na fale jest przecież czymś miłym. NIe możliwe, by nie wróciło.

Na chwilę jeszcze podzieliła się widokiem z podtrzymującym. A później zaiskrzyło egoizmem.

-Nie, ja nie mogę dać mu tej satysfakcji. Dlaczego mam być jedną z wielu, skoro ludzki to ja mam tylko głos? Dlaczego mam kojarzyć mu się z nikim godnym powrotu (w gruncie rzeczy)?

Spadało ciągle. Jakby przyspieszyło. Złe. Jakby bardziej rozgrzane.

-Ty wcale tego nie chcesz. Chcesz tylko mieć dokąd wracać, gdy niebo będzie gasło, gdy ziemia będzie sie kończyć. Znasz wiele lepszych rozwiązań, ale żadme nie odpowiada ci jak to.

Głupie Spadające. Jakby rozumialo, o co mi chodzi.

-Wiesz, bo ja wcale nie lubię zatapiać się w tej przeniebieskiej pofalowanej głębokości. NIe lubię, gdy myślą, że nie wróce. Ale muszę odchodzić co jakiś czas... Lubi mieć mnie na własność. Lubi skryć mnie za sobą akurat wtedy, gdy ktos już zauważy, że stracił szansę.

Zaczęła jeszcze bardziej się wahać. Może powinna? Może powinien wiedzieć, że będzie wracała co jakis czas. A może potrzymać go w niepewności? Odejść. Starać sie zasnąć. Zapomnieć, gdzie bylo tak po swojemu. MOże zacznie sie dobijać? A może wcale nie widzi drugiej strony Spadającego? Może ono się topi a nie zdradza [bo przecież nie widzę, gdzie jest niewidoczną częścią]? Już sama nie wie.. Schowana wpół w złotości pustyni czeka. Znów dzieli się z podtrzymującym, po to by zaraz popełnić egoizm.

-Właściwie to wyglądasz teraz jak palący sie statek. Nawet pewnie nie słyszysz, o czym się waham.

Spadające utonęło. Nie pierwsze, nie ostatnie.

-Głupcy, ile razy widzą spadającą gwiazdę cieszą się wymawiając upragnione. Spadające słońca toną i nikt nie wesprze ic życzeniem. Kto dał im tyle nadziei? Wracają, by zgasnąć tak samo, jak każdym poprzednim razem. Chronione przez Wielki Błękit.

Głupcy, nie wiedzą, że spadają tylko gwiazdy . . .

4.06.2k

kilo pestek
kilo pestek
Inny tekst · 8 czerwca 2000
anonim