Ten tekst to podsumowanie, rozrachunek i... dezyderata. Krótko, ale odnoszę wrażenie, jakby to była esencja odczuwania, dotykanie blizn, które zamiast szpecić - zdobią i nadają wypowiedzianym tu myślom niemal filozoficznych treści (nie umiem i nie chcę znależć innego, mniej górnolotnego słowa).
Wezmę głęboko do serca zakończenie...
Opowiadania tego autora, to jak widać krótkie epizody wybrane z życia.
Odkrywa siebie, swoje przeżycia, pragnienia – niedosłownie, ale na tyle, aby w sobie tylko znajomy sposób dać się trochę poznać i jednocześnie skryć za labiryntem skojarzeń.
Do mnie trafił ten fragment:
„Nie ma już tchu by nasycić balon wiary, który kurczy się w jego dłoniach jak sflaczała guma. Gdyby miał hel ? I nim go napełnił. Może wtedy, kierowany wiatrem nadziei, doleciałby na kraniec horyzontu. Tam by się rozdymał ogrzany promieniami nowego słońca i pękł uwalniając zarodniki jego sumienia. A one opadając delikatnie na żyzną glebę, nie tkniętą radłem ludzkiej nienawiści, nadałyby sens kolejnemu życiu. Na starym kontynencie już nic nie rośnie. Wszystko usycha w skwarnym słońcu, nie podlewane przez deszcz łez radości i smutku.”
Jak widać wielu z nas nosi w sobie jakąś nadzieję. Trafne porównania. Ten fragment z powodzeniem mógłby stanowić motto niejednego ludzkiego życia. Gratuluję .
Z natury jestem osobą pogodną, nawet taki ze mnie trochę jajcarz [co widać chyba w poprzednich tekstach]. Zadałem sobie jednak pytanie, dlaczego w ogóle piszę [a zacząłem 2 miesiące temu] no i wyszło mi, że mam kryzys wieku średniego – co widać w tym tekście... Na szczęście nie jest on dekadencki tylko szczery, a i koniec ma optymistyczny.
Jak se wszystko kiedyś opublikuję [sam :)] to ten tekst będzie wstępniakiem :).
takie bardzo osobiste, budzi wiele refleksji, przypomina, sieje niepokój.
ten fragment bardzo...i nie tylko
" Myśl w myśl. Ukryje je w labiryncie internetowej ‘sieci’, i może nie spłoną jak Aleksandryjska Biblioteka. Byle tylko zdążyć... "
Wezmę głęboko do serca zakończenie...
Odkrywa siebie, swoje przeżycia, pragnienia – niedosłownie, ale na tyle, aby w sobie tylko znajomy sposób dać się trochę poznać i jednocześnie skryć za labiryntem skojarzeń.
Do mnie trafił ten fragment:
„Nie ma już tchu by nasycić balon wiary, który kurczy się w jego dłoniach jak sflaczała guma. Gdyby miał hel ? I nim go napełnił. Może wtedy, kierowany wiatrem nadziei, doleciałby na kraniec horyzontu. Tam by się rozdymał ogrzany promieniami nowego słońca i pękł uwalniając zarodniki jego sumienia. A one opadając delikatnie na żyzną glebę, nie tkniętą radłem ludzkiej nienawiści, nadałyby sens kolejnemu życiu. Na starym kontynencie już nic nie rośnie. Wszystko usycha w skwarnym słońcu, nie podlewane przez deszcz łez radości i smutku.”
Jak widać wielu z nas nosi w sobie jakąś nadzieję. Trafne porównania. Ten fragment z powodzeniem mógłby stanowić motto niejednego ludzkiego życia. Gratuluję .
Jak se wszystko kiedyś opublikuję [sam :)] to ten tekst będzie wstępniakiem :).
ten fragment bardzo...i nie tylko
" Myśl w myśl. Ukryje je w labiryncie internetowej ‘sieci’, i może nie spłoną jak Aleksandryjska Biblioteka. Byle tylko zdążyć... "