odnoszę wrażenie, że wiersz jest przesycony pojęciami. przeskakujesz z obrazu na obraz i czytelnikowi może to utrudnić odbiór. całość traci na spójności.
tym bardziej, że to pojęcia wysokie. nie przemawia do mnie taka lista. treść gubi mi się po drodze.
mój wyrodny brat chaos onanizuje się - onanizm jest tak specjalistyczną i wymagajacą profesjonalizmu czynnościa iż pisanie o nim przy użyciu tak nikłych środków literackich jest zbrodnią. pozdrawiam ;)
Tak, to wiersz na wyróżnienie. Mnie przeraziło to, co zobaczyłam w Twoim zapisie. Od początku do końca wiersz poprowadzony z głową, z pomysłem i cholera, tak dosadnie i psychodelicznie, że czerwony kolor gwiazdki to jak rozpryśnięte mózgi tych niczyich stworzeń. Ale nic to, zniesiemy ten kolor. :)
Dla mnie to też tekst zasługujący na wyróżnienie.
To surrealizm, jak Salvadore Dali! Psychodeliczne obrazy wijące się na jednej stronie, w kilkudziesięciu literach zawarte. Same ciekawe momenty, chociaż początek mnie lekko zraził. Jest tu chaos, ale sprytnie ogarnięty w kajdany, dzięki którym nie ma paplaniny, tylko ciekawy przekaz i moc użytych słów.
Właściwie przyjemnie się patrzy jak Twoja poetyka dojrzewa. Kiedy czasem zabierasz czytelnika w taki świat, którego nie do końca rozumie, a więc boi się.
Widzę też, że coraz częściej zamiast przerzutni stosujesz instrumentację głoskową, którą wprowadzić tak, żeby tekst nie przerodził się w bełkot nie jest wcale łatwo. U Ciebie ta sztuka udaje się. Np. fragment zauważony już przez Anatheme. A oprócz tego: "zwisa z sufitu", "dumnym dystansem", "przełyku przesłodzone", "przyuliczne psy"...
Znajdujesz ładne sformułowania: "chińskich dziewczynek o piękniejszej fizjonomii" - niby niebezpiecznie aktualne, ale wprowadzone tak, że da się ominąć kontekst wyłącznie olimpijski.
Pozdrawiam!
tym bardziej, że to pojęcia wysokie. nie przemawia do mnie taka lista. treść gubi mi się po drodze.
To surrealizm, jak Salvadore Dali! Psychodeliczne obrazy wijące się na jednej stronie, w kilkudziesięciu literach zawarte. Same ciekawe momenty, chociaż początek mnie lekko zraził. Jest tu chaos, ale sprytnie ogarnięty w kajdany, dzięki którym nie ma paplaniny, tylko ciekawy przekaz i moc użytych słów.
Właściwie przyjemnie się patrzy jak Twoja poetyka dojrzewa. Kiedy czasem zabierasz czytelnika w taki świat, którego nie do końca rozumie, a więc boi się.
Widzę też, że coraz częściej zamiast przerzutni stosujesz instrumentację głoskową, którą wprowadzić tak, żeby tekst nie przerodził się w bełkot nie jest wcale łatwo. U Ciebie ta sztuka udaje się. Np. fragment zauważony już przez Anatheme. A oprócz tego: "zwisa z sufitu", "dumnym dystansem", "przełyku przesłodzone", "przyuliczne psy"...
Znajdujesz ładne sformułowania: "chińskich dziewczynek o piękniejszej fizjonomii" - niby niebezpiecznie aktualne, ale wprowadzone tak, że da się ominąć kontekst wyłącznie olimpijski.
Pozdrawiam!
wnioskuję o wyróżnienie.