Myślę nad Twoją tezą, nad widzeniem zniewolenia w sensie obciążającego dziedzictwa.
Zastanawiam się także nad siłą przetrwania, nad tym kto ginie, a kogo oszczędzają przewroty dziejowe, bo i tak też należałoby spojrzeć chcąc dociekać przyczyn różnych destrukcji przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Sam zryw, wracam do pierwszych wersów wiersza - to jedna kwestia, ale po upadku skonfiskowano masę majątków, ludzie utracili dobra, masę powstańców rozstrzelano, powieszono, masę zesłano. Dusząc powstanie unicestwiono nie tylko nadzieję, zniszczono ludzi światłych, przykładnie karano, nie dość, takie fakty odstraszają, tworzy się brak oparcia dla innych, brak przykładu, w rezultacie straty mszczą się długofalowo, w dużo dłuższym okresie czasu. Pozostawieni przy życiu przeżywają zapaść, głęboko, tracą wiarę, w wartości również. Ich życiu towarzyszy wycofanie się, strach, zamiast działania są skazani na milczące znoszenie losu, które utrwala się w następnym pokoleniu. Może to tak działa, może takie niesie takie dodatkowe skutki.
"Zatem jest tak i tak, ciemno i jasno, okrutnie i z szacunkiem, jedno nie wyklucza drugiego."
Oczywiście, że życzeniowo ma się takie ochoty, by szala jasnego była pełna, by bezmyślności, okrucieństwa, zniewolenia nie było wcale. Wiersz jest bardzo poważnym głosem w dyskusji. Pozdrawiam.
Cóż, czuję się porażony Twoim wpisem, szczególnie Twoją wielką wiedzą historyczną, do której mnie, amatorowi nijak.
Czytałem nie tak dawno w Plusie Minusie opis rabowania pożydowskich mogił zlokalizowanych przy obozie w Treblince.
Przytaczam wypowiedź kierownika muzeum-obozu w Treblince, Tadeusza Kiryluka:
"Jeden z tutejszych kupił sobie za żydowskie złoto hurtownię w Warszawie [...] Jeden z tutejszych wysiał łubin. Poszedł w pole, a na roślinie wisi złota obrączka. Zaraz poszedł z rodziną i pole przekopali. Ryli ziemię ojcowie, matki, potem dzieci kopały i wnuki, na koniec to już aparaty mieli, wykrywacze metalu. Jeden chciał mnie zabić, milicjant z Warszawy, się okazało.[...]”
Celowo nie przywołuję tu książki Grossa Złote żniwa, bo uważam go jednak za autora piszącego pod zadaną tezę, ale artykuł z Rzepy. Znane są mi inne przypadki rabowania grobów choćby koło mojego Mielca, gdzie rozkopywano mogiłę ok. 1000 Żydów, pracowników obozu w zakładach w Mielcu, tam zamordowanych. Tych przypadków jest wiele. Nie wiem, czy to przypadłość tylko polska, podobnie robili Rosjanie czy Ukraińcy z grobami naszych oficerów z Katynia. Skądś się to bierze. Nie wiem, może każdy naród w określonych warunkach dziczeje. To może mniej ważne. Ważniejsze jest, jak to się na psychice tegoż społeczeństwa odbija. Ja postawiłem tezę o niewolniczej mentalności potomków polskich chłopów szczególnie, ale Polaków jako całości także. To przecież nie chłopi sprzedali Polską carycy. Rymkiewicz postawił tezę, że ok. 30% narodu naszego to ludzie wolni, dla których wolność osobista i narodowa jest wartością. Reszta to różne postacie zniewolenia. Nie wiem, czy tak jest, ale coś w tym jest.
Stąd ta zwrotka, która Cię tak razi – mnie zresztą także nie przyszło łatwo jej pozostawienia, ale postanowiłem ją pozostawić, jak się tak naprawdę sama napisała, może kogoś poruszy.
Wracając do twego komentarza – założyłem, choć może się mylę, że w powstaniu brały udział wyłącznie warstwy inne niż chłopskie, głównie szlachecka. Stąd ta obrączka nie jest chyba pomyłką tak wielką. Udział Żuawów chociaż decydujący w rozstrzygnięciu bitwy, nie był elementem wpływającym na historię – zbyt mała to była grupa ludzi, nawet jeśli fanatycznie patriotycznych.
Moja córka także należała do grupy rekonstruującej cmentarze – łemkowskie. Tacy jesteśmy, jak traktujemy umarłych. Stąd tak mnie poraził film o Amerykanach sikających na zwłoki Talibów. Ot, kultura. Z czegoś to się także bierze. A przecież oni, w przeciwieństwie do Polaków, wcale nie dbają o prochy swoich zmarłych. Skąd więc w Polakach taka łatwość w bezczeszczeniu zwłok i grobów?
Takie rózne refleksje i mnie się nasuwają przy tym wierszu. Szczerze mówiąc, nikt jeszcze nie dyskutował o tym wierszu tak głęboko, jak Ty. Jedynie na portalu hej.mielec jakieś partyjne pistolety na mnie napadły ideologicznie. Ale Bóg z nimi.
Pozdrawiam
Jeszcze nie chciałabym zdążyć do ocen, bo wolę porozmawiać o wierszu, o zamyśle, o łącznikach czasów.
W wierszu powstańcy styczniowi. Chyba nie bez racji, bo na ten przykład w bitwie po Grochowiskami przeciw oddziałom powstańczym wystawiono roty pułku smoleńskiego - wiersz odnosi się do Smoleńska i Katynia, i jest klamra od powstania styczniowego do czasów obecnych.
Mam kiepską pamięć do dat, nazwisk i nazw miejscowości, więc jeśli chodzi o szczegóły muszę posiłkować się, odświeżać, jeszcze raz przypominać sobie, w tym detale.
Onuce będą trafniejsze. Tym bardziej, że w "Rozdziobią nas kruki i wrony" w opisie żołnierza rabowanego przez chłopa pojawiają się onuce.
Pozostając przy ubiorze - na przykład taki dokument: http://www.caw.wp.mil.pl/images/stycz_0....
W dokumencie mowa o mundurze, o ubiorze Weteranów 1893. Zajrzałam także do kilku innych dokumentów z roku 1922, które odnosiły do powstańców, rodzin powstańców, sposobu zaopatrzenia uczestników powstania, oraz ich rodzin, żon, wdów, spadkobierców po poległych i po weteranach. Ciekawe to dokumenty, świadczą i o pamięci, i hołdzie, szacunku.
Zatem jest tak i tak, ciemno i jasno, okrutnie i z szacunkiem, jedno nie wyklucza drugiego.
Do wcielonych do wojska z branki, do ludzi prostych nie pasuje palec ze złotą obrączką. Ale oddziały powstańców zasilali nie tylko ludzie prości. Chodzi o sam rabunek, o to, że się dokonał, że takim faktom nie można zaprzeczyć. Można pytać czy one dotyczą jedynie pól bitewnych na naszych ziemiach?
Można także przeciwstawić im inne obrazy.
Na przykład zegarek majora Remiszewskiego dostarczony Carowi Aleksandrowi II. Epizod na zawsze związany z Sosną Powstańców w Górkach Kampinoskich, i z siedemdziesięcioma dwoma ćwiekami na krzyżu. Albo ze skutkami, z tym, co miało po powstaniu - tropienie powstańców pozostałych przy życiu oraz ich rodzin, także osób pomagających, ukrywających, wieszanie, rozstrzelania, konfiskaty majątków, zsyłka.
Obrazy poznajemy z dokumentów, z literatury, z malarstwa: http://www.youtube.com/watch?v=VO9M9GgDT...
Jeśli wierszem pytasz także o to jak ma się chęć odkrywania historii, to polecam następujący film: http://www.youtube.com/watch?v=Jw1ajGbU2...
Współczesny sposób na lekcję historii. Ciekawe jest żywe zainteresowanie i uczestnictwo ludzi młodych. Nie wszystko oddano wiernie, mitem jest bowiem przywiązywanie tak dużej wagi do walk wręcz na drągi, kosy i szeregi ludzi ustawionych ze strzelbami, gdzieś w tym ginie fakt, że w polskie oddziały oraz oddziały żuawów były wyposażone w gwintowane
belgijskie karabiny Liege albo austriackie Lorenza, a tak nowoczesnego wówczas sprzętu nie posiadały wojska rosyjskie.
Warto rewidować mity, poprawiać spojrzenie i uwzględniać w nim nie tylko brawurę żołnierza polskiego, ale także jego przygotowanie, wyszkolenie strzeleckie, wysokie morale, cel, koordynację dowodzenia. Myśląc o powstańczych zrywach często przechylamy nasze wyobrażenie w stronę chęci zauważenia tylko spontanicznego działania, i jest to tak dominujące wyobrażenie, jak postrzeganie średniowiecza przez ciemność.
Wiersz skłaniający do rozważań, do dyskutowania, do chęci dociekania, jak to jest, dlaczego tak jest, i ile jest łączników między obrazami dawnymi, a dniem dzisiejszym.
Razi, albo inaczej: rani mnie zwrotka:
"potem wydali naświat ziemię zaludnili
tak podobnych jak oni smarkatych debili
którzy wiek później nagle stali się narodem
chociaż wciąż oddychają pańszczyźnianym smrodem"
A rani dlatego, że ludziom młodym historia nie jest obojętna, uwieczniają na zdjęciach miejsca pamięci, podejmują się rekonstrukcji zdarzeń, uczestniczą w scenach, sięgają po dawną pieśń, odtwarzają ubiory z danego okresu. Nie mam im za złe, że właśnie tak, poznawczo, niekonfliktowo chcą pamiętać dzieje. I trzeba jasno powiedzieć, że nie byłoby czego pamiętać, gdyby nie trud wkładany przez prostych ludzi w to, by dawne mogiły, by nazwiska osób pochowanych w najróżniejszych miejscach nie zarosły zielska. Czy łatwo było ocalać miejsca pochówku powstańców styczniowych? Nie. Tym bardziej, że bardzo często te groby odwiedzali jedynie po prostu mieszkańcy, świadkowie wydarzeń, bo rodzina dzieliła los powstańca.
Zatem jak to jest z prawdami o chłopach? Gdzie mit, a gdzie fakt? Kiedy przemawia mit, a kiedy fakt? Który z nich ważniejszy, dominujący, posiadający mocniejszy głos? Takie pytania też sobie zadaję czytając wiersz.
Już zapomniałem prawie o Wywrocie, a tu taka niespodzianka. Miło mi, że Cię zainteresował mój wiersz, napisany emocjonalnie, w określonej sytuacji, pod wpływem jakiegoś (już nie pamiętam) impulsu, bez analiz - z mojej strony - historiozoficznych jak i realiów epoki. Założyłem, zę taka zbieranina ludzi, jaką chyba byli powstańcy, była ubrana róznorako. Nie to jednak dla mnie było najważniejsze, tylko kontekst wspólczesny. Czy słuszny? - wierzę że tak, chociaż oczywiście mocno przejaskrawiony.
Jest nam dobrze, w związku z tym o naszych sprawach ogólnych, narodowych, państwowych, można zapomnieć. Po co sobie psuć dobry nastrój. Pozdrawiam
Mam za sobą pierwsze czytania wiersza, i następne czytania, bo zatrzymał.
Powstańcy nosili getry czy onuce? Pytanie techniczne, wiem, ale zastanowiło mnie, więc postaram się poszukać rycin i opisów umundurowania, nie pamiętam takich szczegółów, a one są istotne, gdy odnosimy się do bardzo określonego czasu.
Grób Langiewicza: pułkownika, dowódcy Kampanii, dyktatora powstania styczniowego, znajduje się w Konstantynopolu. Skromnie, ale godnie prezentujący się pomnik, jasna, kamienna płyta, na całości położony spory krzyż.
Marian Langiewicz nie zginął w powstaniu styczniowym, i ten fakt ma dla wiersza znaczenie.
Losy dowódcy są inne, niż losy poległych, opisanych strofą dramatycznie, ze znakiem pośmiertnego rozdrapania przez "niewolników".
Dla mnie interesujące jest także zderzenie późniejszych losów dyktatora powstania styczniowego: przez dwa lata więziony, potem emigruje, następnie służy w armii tureckiej - z losami tych, którzy za sprawę, za ideę: oddali życie, oddali zdrowie, przeżyli i dokończyli żywota na ziemi, o jaką walczyli.
Opis ograbiania - wstrząsający. Odniesienie do tragedii lotniczej, do zdarzeń współczesnych - także.
przyznam,że tekst troszkę męczący...ostatnia strofa nadrabia.A co do komentarzy będąc poza kadrą-nie ma szans.podobnie jak na innych portalach-choć tu kiedyś bywało wyżej.....pozdrawiam
Zastanawiam się także nad siłą przetrwania, nad tym kto ginie, a kogo oszczędzają przewroty dziejowe, bo i tak też należałoby spojrzeć chcąc dociekać przyczyn różnych destrukcji przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Sam zryw, wracam do pierwszych wersów wiersza - to jedna kwestia, ale po upadku skonfiskowano masę majątków, ludzie utracili dobra, masę powstańców rozstrzelano, powieszono, masę zesłano. Dusząc powstanie unicestwiono nie tylko nadzieję, zniszczono ludzi światłych, przykładnie karano, nie dość, takie fakty odstraszają, tworzy się brak oparcia dla innych, brak przykładu, w rezultacie straty mszczą się długofalowo, w dużo dłuższym okresie czasu. Pozostawieni przy życiu przeżywają zapaść, głęboko, tracą wiarę, w wartości również. Ich życiu towarzyszy wycofanie się, strach, zamiast działania są skazani na milczące znoszenie losu, które utrwala się w następnym pokoleniu. Może to tak działa, może takie niesie takie dodatkowe skutki.
Oczywiście, że życzeniowo ma się takie ochoty, by szala jasnego była pełna, by bezmyślności, okrucieństwa, zniewolenia nie było wcale. Wiersz jest bardzo poważnym głosem w dyskusji. Pozdrawiam.
Czytałem nie tak dawno w Plusie Minusie opis rabowania pożydowskich mogił zlokalizowanych przy obozie w Treblince.
Przytaczam wypowiedź kierownika muzeum-obozu w Treblince, Tadeusza Kiryluka:
"Jeden z tutejszych kupił sobie za żydowskie złoto hurtownię w Warszawie [...] Jeden z tutejszych wysiał łubin. Poszedł w pole, a na roślinie wisi złota obrączka. Zaraz poszedł z rodziną i pole przekopali. Ryli ziemię ojcowie, matki, potem dzieci kopały i wnuki, na koniec to już aparaty mieli, wykrywacze metalu. Jeden chciał mnie zabić, milicjant z Warszawy, się okazało.[...]”
Celowo nie przywołuję tu książki Grossa Złote żniwa, bo uważam go jednak za autora piszącego pod zadaną tezę, ale artykuł z Rzepy. Znane są mi inne przypadki rabowania grobów choćby koło mojego Mielca, gdzie rozkopywano mogiłę ok. 1000 Żydów, pracowników obozu w zakładach w Mielcu, tam zamordowanych. Tych przypadków jest wiele. Nie wiem, czy to przypadłość tylko polska, podobnie robili Rosjanie czy Ukraińcy z grobami naszych oficerów z Katynia. Skądś się to bierze. Nie wiem, może każdy naród w określonych warunkach dziczeje. To może mniej ważne. Ważniejsze jest, jak to się na psychice tegoż społeczeństwa odbija. Ja postawiłem tezę o niewolniczej mentalności potomków polskich chłopów szczególnie, ale Polaków jako całości także. To przecież nie chłopi sprzedali Polską carycy. Rymkiewicz postawił tezę, że ok. 30% narodu naszego to ludzie wolni, dla których wolność osobista i narodowa jest wartością. Reszta to różne postacie zniewolenia. Nie wiem, czy tak jest, ale coś w tym jest.
Stąd ta zwrotka, która Cię tak razi – mnie zresztą także nie przyszło łatwo jej pozostawienia, ale postanowiłem ją pozostawić, jak się tak naprawdę sama napisała, może kogoś poruszy.
Wracając do twego komentarza – założyłem, choć może się mylę, że w powstaniu brały udział wyłącznie warstwy inne niż chłopskie, głównie szlachecka. Stąd ta obrączka nie jest chyba pomyłką tak wielką. Udział Żuawów chociaż decydujący w rozstrzygnięciu bitwy, nie był elementem wpływającym na historię – zbyt mała to była grupa ludzi, nawet jeśli fanatycznie patriotycznych.
Moja córka także należała do grupy rekonstruującej cmentarze – łemkowskie. Tacy jesteśmy, jak traktujemy umarłych. Stąd tak mnie poraził film o Amerykanach sikających na zwłoki Talibów. Ot, kultura. Z czegoś to się także bierze. A przecież oni, w przeciwieństwie do Polaków, wcale nie dbają o prochy swoich zmarłych. Skąd więc w Polakach taka łatwość w bezczeszczeniu zwłok i grobów?
Takie rózne refleksje i mnie się nasuwają przy tym wierszu. Szczerze mówiąc, nikt jeszcze nie dyskutował o tym wierszu tak głęboko, jak Ty. Jedynie na portalu hej.mielec jakieś partyjne pistolety na mnie napadły ideologicznie. Ale Bóg z nimi.
Pozdrawiam
W wierszu powstańcy styczniowi. Chyba nie bez racji, bo na ten przykład w bitwie po Grochowiskami przeciw oddziałom powstańczym wystawiono roty pułku smoleńskiego - wiersz odnosi się do Smoleńska i Katynia, i jest klamra od powstania styczniowego do czasów obecnych.
Mam kiepską pamięć do dat, nazwisk i nazw miejscowości, więc jeśli chodzi o szczegóły muszę posiłkować się, odświeżać, jeszcze raz przypominać sobie, w tym detale.
Onuce będą trafniejsze. Tym bardziej, że w "Rozdziobią nas kruki i wrony" w opisie żołnierza rabowanego przez chłopa pojawiają się onuce.
Pozostając przy ubiorze - na przykład taki dokument:
http://www.caw.wp.mil.pl/images/stycz_0....
W dokumencie mowa o mundurze, o ubiorze Weteranów 1893. Zajrzałam także do kilku innych dokumentów z roku 1922, które odnosiły do powstańców, rodzin powstańców, sposobu zaopatrzenia uczestników powstania, oraz ich rodzin, żon, wdów, spadkobierców po poległych i po weteranach. Ciekawe to dokumenty, świadczą i o pamięci, i hołdzie, szacunku.
Zatem jest tak i tak, ciemno i jasno, okrutnie i z szacunkiem, jedno nie wyklucza drugiego.
Do wcielonych do wojska z branki, do ludzi prostych nie pasuje palec ze złotą obrączką. Ale oddziały powstańców zasilali nie tylko ludzie prości. Chodzi o sam rabunek, o to, że się dokonał, że takim faktom nie można zaprzeczyć. Można pytać czy one dotyczą jedynie pól bitewnych na naszych ziemiach?
Można także przeciwstawić im inne obrazy.
Na przykład zegarek majora Remiszewskiego dostarczony Carowi Aleksandrowi II. Epizod na zawsze związany z Sosną Powstańców w Górkach Kampinoskich, i z siedemdziesięcioma dwoma ćwiekami na krzyżu. Albo ze skutkami, z tym, co miało po powstaniu - tropienie powstańców pozostałych przy życiu oraz ich rodzin, także osób pomagających, ukrywających, wieszanie, rozstrzelania, konfiskaty majątków, zsyłka.
Obrazy poznajemy z dokumentów, z literatury, z malarstwa:
http://www.youtube.com/watch?v=VO9M9GgDT...
Jeśli wierszem pytasz także o to jak ma się chęć odkrywania historii, to polecam następujący film:
http://www.youtube.com/watch?v=Jw1ajGbU2...
Współczesny sposób na lekcję historii. Ciekawe jest żywe zainteresowanie i uczestnictwo ludzi młodych. Nie wszystko oddano wiernie, mitem jest bowiem przywiązywanie tak dużej wagi do walk wręcz na drągi, kosy i szeregi ludzi ustawionych ze strzelbami, gdzieś w tym ginie fakt, że w polskie oddziały oraz oddziały żuawów były wyposażone w gwintowane
belgijskie karabiny Liege albo austriackie Lorenza, a tak nowoczesnego wówczas sprzętu nie posiadały wojska rosyjskie.
Warto rewidować mity, poprawiać spojrzenie i uwzględniać w nim nie tylko brawurę żołnierza polskiego, ale także jego przygotowanie, wyszkolenie strzeleckie, wysokie morale, cel, koordynację dowodzenia. Myśląc o powstańczych zrywach często przechylamy nasze wyobrażenie w stronę chęci zauważenia tylko spontanicznego działania, i jest to tak dominujące wyobrażenie, jak postrzeganie średniowiecza przez ciemność.
Wiersz skłaniający do rozważań, do dyskutowania, do chęci dociekania, jak to jest, dlaczego tak jest, i ile jest łączników między obrazami dawnymi, a dniem dzisiejszym.
Razi, albo inaczej: rani mnie zwrotka:
"potem wydali naświat ziemię zaludnili
tak podobnych jak oni smarkatych debili
którzy wiek później nagle stali się narodem
chociaż wciąż oddychają pańszczyźnianym smrodem"
A rani dlatego, że ludziom młodym historia nie jest obojętna, uwieczniają na zdjęciach miejsca pamięci, podejmują się rekonstrukcji zdarzeń, uczestniczą w scenach, sięgają po dawną pieśń, odtwarzają ubiory z danego okresu. Nie mam im za złe, że właśnie tak, poznawczo, niekonfliktowo chcą pamiętać dzieje. I trzeba jasno powiedzieć, że nie byłoby czego pamiętać, gdyby nie trud wkładany przez prostych ludzi w to, by dawne mogiły, by nazwiska osób pochowanych w najróżniejszych miejscach nie zarosły zielska. Czy łatwo było ocalać miejsca pochówku powstańców styczniowych? Nie. Tym bardziej, że bardzo często te groby odwiedzali jedynie po prostu mieszkańcy, świadkowie wydarzeń, bo rodzina dzieliła los powstańca.
Zatem jak to jest z prawdami o chłopach? Gdzie mit, a gdzie fakt? Kiedy przemawia mit, a kiedy fakt? Który z nich ważniejszy, dominujący, posiadający mocniejszy głos? Takie pytania też sobie zadaję czytając wiersz.
Jest nam dobrze, w związku z tym o naszych sprawach ogólnych, narodowych, państwowych, można zapomnieć. Po co sobie psuć dobry nastrój. Pozdrawiam
Powstańcy nosili getry czy onuce? Pytanie techniczne, wiem, ale zastanowiło mnie, więc postaram się poszukać rycin i opisów umundurowania, nie pamiętam takich szczegółów, a one są istotne, gdy odnosimy się do bardzo określonego czasu.
Grób Langiewicza: pułkownika, dowódcy Kampanii, dyktatora powstania styczniowego, znajduje się w Konstantynopolu. Skromnie, ale godnie prezentujący się pomnik, jasna, kamienna płyta, na całości położony spory krzyż.
Marian Langiewicz nie zginął w powstaniu styczniowym, i ten fakt ma dla wiersza znaczenie.
Losy dowódcy są inne, niż losy poległych, opisanych strofą dramatycznie, ze znakiem pośmiertnego rozdrapania przez "niewolników".
Dla mnie interesujące jest także zderzenie późniejszych losów dyktatora powstania styczniowego: przez dwa lata więziony, potem emigruje, następnie służy w armii tureckiej - z losami tych, którzy za sprawę, za ideę: oddali życie, oddali zdrowie, przeżyli i dokończyli żywota na ziemi, o jaką walczyli.
Opis ograbiania - wstrząsający. Odniesienie do tragedii lotniczej, do zdarzeń współczesnych - także.