Tego, czemu rapowanie nie jest stękaniem już naprawdę nie będę tłumaczył, po prostu uważam, że nie powinno się pisać o czymś, o czym się nie ma większego pojęcia
"i tam jednak zdecydowanie plasują HH jako gatunek muzyczny, który się mimo wszystko śpiewaniem posługuje, więc cóż. Ja zmieniłem co prawda już wcześniej to "spiewanie" na "stękanie" ale to z powodu własnego odczucia, bo ja tego sam śpiewem nie chcę nazywać (słyszałem kiedyś jak śpiewali i inaczej to brzmiało)."
Nie rozumiem. Ktoś Ci powiedział, że w hip hopie się śpiewa? A o rapowaniu to nikt nie słyszał, Nie wiem no, nie wykłócaj się o takie rzeczy, bo wychodzi lekka kompromitacja.i mówię to bez złośliwości, po prostu ja słucham tego gatunku i jak to napisałeś, to mnie zatkało. A drażni mnie mocno ignorancja.
Offler, coś, co pojawia się w dawnych tekstach niekoniecznie dzisiaj jest prawidłowe. Mickiewicz pisał: "Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy". Jak mi napiszesz
"Mój kolega, co mi ukradł piórnik.",to też Ci to wytknę.
Ja również wyrażam tylko swoje opinie, uważam, że ta forma brzmi zwyczajnie źle i nawet jeśli jest to jakiś akceptowany dawniej archaizm, to nie znaczy, że pasuje tutaj.
tak, przecinki do poprawienia zdecydowanie i podpisuję się czterema kończynami pod tym...
a co do znajomości gatunku... przeglądam półkę z płytami, zwracam uwagę tylko na HH - nie wygląda to źle [długa lista] trochę się tego zebrało. A polskie odpowiedniki? No coż, kwestia gustu pewnie, dlatego w tekście oni "stękają" i chyba przy tym pozostanę, bo przecież śpiewem, mimo wszystko, tego nie nazwę. (tutaj muszę, i to już mnie trochę zapienia, zrobić przytyk, że sorry Gregory, bo jeżeli to ma być wyrażanie swoich poglądów, jakie by one głupie nie były, a nie schlebianie gustom odbiorców, to stękanie musi pozostać i nie ma takiej siły, która by je zmieniła w cokolwiek innego)
Nie łapię trochę tych "stereotypów" jako zarzutu (?), bo przecież cały tekst jest próbą standardowego opisu rodem z mediów, chyba zamysł widać od samego początku? chyba nie do końca się rozumiemy w zdefiniowaniu "stereotypu"
A pointa. Hm (:D), musi zostać "boleśnie przewidywalna" bo ten tekst nie miał zaskakiwać, nie próbowałem napisać opowiadania "z dreszczykiem", gdzie na końcu wyskakują mieszkańcy Marsa i wtedy dopiero wszystko staje się jasne...
sformułowanie "zaraz nazajutrz", napisałeś że to niechlujne, ja nie widzę w nim niczego niechlujnego, ale lubię porównywać - wynik z szukania w google - najpierw jakiś fragment polskiego tekstu hip-hopowego (ironia, nie?) ale zaraz potem Sienkiewicz, Tuwim, Żeromski, później jakaś wstawka z Biblii. Sami niechluje językowi jednym słowem... a szukałem literalnie wyrażenia "zaraz nazajutrz"
A z tym "być" w końcówce, to miałeś absolutną rację :)
no tak, i dałem się wciągnąć w jałowe rozważania na temat czym technicznie jest hip-hop, przejrzałem strefę frankfońską google (jako jedyną uprawnioną do mówienia o HH) i tam jednak zdecydowanie plasują HH jako gatunek muzyczny, który się mimo wszystko śpiewaniem posługuje, więc cóż. Ja zmieniłem co prawda już wcześniej to "spiewanie" na "stękanie" ale to z powodu własnego odczucia, bo ja tego sam śpiewem nie chcę nazywać (słyszałem kiedyś jak śpiewali i inaczej to brzmiało). A co do reszty...
wiesz, ta miniaturka jest pomimo całej fikcyjności zdarzenia próbą odmalowania bardzo realnej sytuacji, przynajmniej wiesz teraz, jak ja widzę wiele sytuacji medialnych o zasięgu krajowym. Posłużyłem się tylko lewicą i prawicą, w politycznym ujęciu i chyba równie głupio i absurdalnie wyszli? A finał, no cóż, to też takie tłumaczenie, które niczego nie tłumaczy i tak się non-stop zdarza, że jak media nie chcą wziąć na siebie odpowiedzialności za jakąś swoją wtopę, to tłumaczą się, że to nie ich wina, że to zrobił nieodpowiedzialny pracownik a oni z tym nigdy nie mieli nic wspólnego... Mogłem wprowadzić kosmitów, ale to w końcu taki para-realizm miał być.
No dobra, to ma być miniatura, a ilość komentarza już powoli do objętości tekstu się zbliża :)
Taka historyjka, z której niewiele wynika. Mogłoby być chociaż zabawnie, ale jakoś nie jest.
Nie rozumiem. Ktoś Ci powiedział, że w hip hopie się śpiewa? A o rapowaniu to nikt nie słyszał, Nie wiem no, nie wykłócaj się o takie rzeczy, bo wychodzi lekka kompromitacja.i mówię to bez złośliwości, po prostu ja słucham tego gatunku i jak to napisałeś, to mnie zatkało. A drażni mnie mocno ignorancja.
"Mój kolega, co mi ukradł piórnik.",to też Ci to wytknę.
Ja również wyrażam tylko swoje opinie, uważam, że ta forma brzmi zwyczajnie źle i nawet jeśli jest to jakiś akceptowany dawniej archaizm, to nie znaczy, że pasuje tutaj.
a co do znajomości gatunku... przeglądam półkę z płytami, zwracam uwagę tylko na HH - nie wygląda to źle [długa lista] trochę się tego zebrało. A polskie odpowiedniki? No coż, kwestia gustu pewnie, dlatego w tekście oni "stękają" i chyba przy tym pozostanę, bo przecież śpiewem, mimo wszystko, tego nie nazwę. (tutaj muszę, i to już mnie trochę zapienia, zrobić przytyk, że sorry Gregory, bo jeżeli to ma być wyrażanie swoich poglądów, jakie by one głupie nie były, a nie schlebianie gustom odbiorców, to stękanie musi pozostać i nie ma takiej siły, która by je zmieniła w cokolwiek innego)
Nie łapię trochę tych "stereotypów" jako zarzutu (?), bo przecież cały tekst jest próbą standardowego opisu rodem z mediów, chyba zamysł widać od samego początku? chyba nie do końca się rozumiemy w zdefiniowaniu "stereotypu"
A pointa. Hm (:D), musi zostać "boleśnie przewidywalna" bo ten tekst nie miał zaskakiwać, nie próbowałem napisać opowiadania "z dreszczykiem", gdzie na końcu wyskakują mieszkańcy Marsa i wtedy dopiero wszystko staje się jasne...
sformułowanie "zaraz nazajutrz", napisałeś że to niechlujne, ja nie widzę w nim niczego niechlujnego, ale lubię porównywać - wynik z szukania w google - najpierw jakiś fragment polskiego tekstu hip-hopowego (ironia, nie?) ale zaraz potem Sienkiewicz, Tuwim, Żeromski, później jakaś wstawka z Biblii. Sami niechluje językowi jednym słowem... a szukałem literalnie wyrażenia "zaraz nazajutrz"
A z tym "być" w końcówce, to miałeś absolutną rację :)
wiesz, ta miniaturka jest pomimo całej fikcyjności zdarzenia próbą odmalowania bardzo realnej sytuacji, przynajmniej wiesz teraz, jak ja widzę wiele sytuacji medialnych o zasięgu krajowym. Posłużyłem się tylko lewicą i prawicą, w politycznym ujęciu i chyba równie głupio i absurdalnie wyszli? A finał, no cóż, to też takie tłumaczenie, które niczego nie tłumaczy i tak się non-stop zdarza, że jak media nie chcą wziąć na siebie odpowiedzialności za jakąś swoją wtopę, to tłumaczą się, że to nie ich wina, że to zrobił nieodpowiedzialny pracownik a oni z tym nigdy nie mieli nic wspólnego... Mogłem wprowadzić kosmitów, ale to w końcu taki para-realizm miał być.
No dobra, to ma być miniatura, a ilość komentarza już powoli do objętości tekstu się zbliża :)