Jako zabawa? Jasne, Jasne. tu nie ma dyskusji w temacie. Treść;-) Przemilczę, nie przez tajemnicę, bo ... sorry..
dziękuję. Tu jest mały "problem" z moim wariatem w mózgu. pod sufitem.
Jasne, że na głos... Jasne że ono ma wpływ... Zakładając, że jakoś mi się udaje dobrze czytać na głos, to kąt padania i odbicia i ;-) do ucha wpada i ... potem ciągiem myśli można przewidzieć reakcje, nawet sobie psychologizując. To jest jaki wiersz, hm, jakby poza wierszem, ten który się wywołuje i w głowie i w relacji pomiędzy słuchaczem i czytaczem.
To analogiczne do zaburzeń logiki i znaczeń, czy zespołu znaczeń po prostu... Itd. Raz jest lekko, raz ... nie... Raz tylko pitu-pitu, w innym wypadku... ryzyko wypadku czytelniika...
Bo niczym innym nie było w zaraniu ot pitu pitu, jak muzyczka w radiu, gdzie reakcja podobna jak Pani reakcja. Zmieniam stację i nie pamiętam. I raczej nie przewiduję z powyższego ;-) epokowego utworu, który wstrząśńie... czymś więcej niż tytułowymi okolicznościami sufitu ...
Nie, no akurat, powyżej jest pitu pitu. W sumie "kombinuje się tutaj muzyka". A że zapomniane?
Rzeczywiście uważam to jedynie jako wypełniacz, jakby poza wynikająca spoza, "moim zdaniem, cudownego motta". Wypełniacz, gdy idziemy w 'strategię książki kombinowanej w całosć", jak przerwa na reklamę, albo lekka, mająca na celu ulżyć, gra/igraszka/igra. By czytacz odpoczął, mózgiem/wzrokiem. Samodzielnie nie gra dla mnie tutaj jakąś ukrytą, arcyważną, poza stereotypem ... jak na dłoni (nie będę się dobijał;-P), treścią, ponadczasowości daruję, chyba, że potraktowana będzie jako wypowiedziana z przymrużeniem oka...i psyt... Również udanego dnia. Obojgu komentującym.
Mnie zupełnie wystarcza motto i sam wiersz cytowanej autorki.
Pan ma niewątpliwie wyjątkowo wyćwiczony słuch poetycki. Potrafi pan w zupełnie naturalny sposób grać powtórzeniami i brzmieniem.
Tylko niestety znów mam problem. Przeczytałam ten tekst przed wyjściem z psem (ok. godzinę temu), a teraz musiałam wrócić, bo za nic nie mogłam sobie przypomnieć, o czym to było.
Nazwałabym to... chwilowym oczarowaniem czytelnika/słuchacza.
Na wieczorek autorski dobre, jako prezent (dedykowany wiersz) dobre, ale co poza tym?
Poza wszystkim: zawsze myślałam, że poezję trzeba czytać głośno. Wtedy ma się pełny obraz. Albo przynajmniej mnie tak się zdaje.
Poezję należy, przede wszystkim, czytać... W słuchaniu jej ucieka wiele rzeczy, a przybywa innych... Tutaj jednak, jęsli chodzi o Twój wiersz, nalezy go słuchać... Gotowa symultaniczna partytura... W właśnie, podkreślam, z symultanicznym rozpisaniem... Słyszę to...
dziękuję. Tu jest mały "problem" z moim wariatem w mózgu. pod sufitem.
Jasne, że na głos... Jasne że ono ma wpływ... Zakładając, że jakoś mi się udaje dobrze czytać na głos, to kąt padania i odbicia i ;-) do ucha wpada i ... potem ciągiem myśli można przewidzieć reakcje, nawet sobie psychologizując. To jest jaki wiersz, hm, jakby poza wierszem, ten który się wywołuje i w głowie i w relacji pomiędzy słuchaczem i czytaczem.
To analogiczne do zaburzeń logiki i znaczeń, czy zespołu znaczeń po prostu... Itd. Raz jest lekko, raz ... nie... Raz tylko pitu-pitu, w innym wypadku... ryzyko wypadku czytelniika...
Bo niczym innym nie było w zaraniu ot pitu pitu, jak muzyczka w radiu, gdzie reakcja podobna jak Pani reakcja. Zmieniam stację i nie pamiętam. I raczej nie przewiduję z powyższego ;-) epokowego utworu, który wstrząśńie... czymś więcej niż tytułowymi okolicznościami sufitu ...
Nie, no akurat, powyżej jest pitu pitu. W sumie "kombinuje się tutaj muzyka". A że zapomniane?
Rzeczywiście uważam to jedynie jako wypełniacz, jakby poza wynikająca spoza, "moim zdaniem, cudownego motta". Wypełniacz, gdy idziemy w 'strategię książki kombinowanej w całosć", jak przerwa na reklamę, albo lekka, mająca na celu ulżyć, gra/igraszka/igra. By czytacz odpoczął, mózgiem/wzrokiem. Samodzielnie nie gra dla mnie tutaj jakąś ukrytą, arcyważną, poza stereotypem ... jak na dłoni (nie będę się dobijał;-P), treścią, ponadczasowości daruję, chyba, że potraktowana będzie jako wypowiedziana z przymrużeniem oka...i psyt... Również udanego dnia. Obojgu komentującym.
Mnie zupełnie wystarcza motto i sam wiersz cytowanej autorki.
Tylko niestety znów mam problem. Przeczytałam ten tekst przed wyjściem z psem (ok. godzinę temu), a teraz musiałam wrócić, bo za nic nie mogłam sobie przypomnieć, o czym to było.
Nazwałabym to... chwilowym oczarowaniem czytelnika/słuchacza.
Na wieczorek autorski dobre, jako prezent (dedykowany wiersz) dobre, ale co poza tym?
Poza wszystkim: zawsze myślałam, że poezję trzeba czytać głośno. Wtedy ma się pełny obraz. Albo przynajmniej mnie tak się zdaje.
Udanego dnia.