Kogoś,kto umiera tez byś pozdrawiał , co ?
Następny niewinny . Rzygać mi się chce - wszyscy siebie warci .
Zero człowieczeństwa . Automaty do pozdrowień , pocztówek i podziękowań .
Pozdrawianie mam zawsze we krwi. Od pokoleń... TWA? jeśli Aberracją A objać=śnimy, to oki... Ja zawsze se idę osobno, nawet jeśli osobliwie;-)
Tyle, że życie to życie (a sztuka, czy sztuczydło) to inne kilamaty. Bez tego rozróżnienia nie ma o czym ...
I, powtórzę panie Tomaszu, skoro już ton cokolwiek oficjalny. Mając 41 lat, jednak mam pewne konserwatywne zasady. Nawet net nie zweryfikował we mnie zasAD.. W adhd RELATYWNYCH BRUDZIÓW...
POZDRAWIAM, PONOWNIE... BO TAKM MNIE WYCHOWANO...
Rozumiem. Cóż. jeztem milion (po dewaluacji) i zbieram za miliony.
Oj, panie Tomaszu, cóż... NIczym Dyzma se jestem w ARSach. Ot, jak On na poczcie pracuję. Staram się a wyrzucić mnie nie chcą (ech). Już się dawno przezwałem liRYCZnym Dyzmą;-p Taka robota. Ciągłę marszczenie worów i rzucanie nimi. Ciągle Moszna (47-370) w łapie. I BAborów (48-120)- co się pochwami kojarzy, zwłaszcza w średnim wieku;-P w pobliżu trumny;-). Taka robota, sam chciałem... rzucać worami, jak wcześniej w zakładach mięsnych (rzucanie mięsem cudna rzecz).
Sam chciałem, bo mi dwa fakulety i dwa odwyki nakazały drogę. Abstynującą od koń-kreta;-). Konsekwencją... mimo to...
i już ponownie bez jaj. Właśnie u pana (raz po harcersku, raz mocniej) liczyłem na owo pewne na granicach dogryzu. Cóż, być może po prostu przewalutiowałem oczekiwania... Ot, zła moneta. Ot, wrazenie mnie zmyliło...
Sorry , ale mnie nie odświeżyło . Wręcz przeciwnie .Idiotyczne podchody harcerskie .
Nie wiem tylko , czemu to samo w kółko pieprzenie ,co 20 lat temu - jakieś zidiocenie powszechne . Próbowałem inaczej , to nie , bo zawsze jednej czy drugiej mendzie coś nie pasowało . Zawiść , nic innego . Zawiść stada wobec jednostki , co się wyróżnia in plus z tego kociokwiku . I proszę , nie mów mi , że gadam bez sensu , tak , jak tamten kretyn od Urbana .
Bo jednak te moje "neony" coś w sobie mają . I to sporo więcej , niż MLECZKO makowe .
Mleczko i Raczkowski tez mnie nie bawią . Już dawno . Przyjebaliście się wszyscy , niczym rzep do psiego ogona . Także Raczkowski jakieś swoje 3 grosze gdzieś dołożył . Żeby swoje ego podupadłe podpompować - chociaż o jeden bar . Tak się kurwa nie robi . A tej idiotce sugerowałem delikatnie , żeby sobie poszła gdzie indziej , bo nie mam ochoty , to też nie rozumiała . Szantaż emocjonalny - ulubiona zagrywka , zawsze i wszędzie . Co za ludzie . Cha wszystkim w bużki - i tyle . A mózgu - zero . Żebyś zdechł . I reszta tez .
;-) oki;-)
"to wiązanie przerwanych połączeń telegrafem"/ no, trudno potwierdzać oczywistości;-)
Tak, jak i to, że powyżej ot zabawa na pod-głosy;-) glosolalia ( prawie że) na granicach
anielskiej nie-cieprliwości;-).
Panie Tomaszu, już poważnie (na ile mi moje lata pozwalają)! Niekryję, że po prostu tu się bawię edytorem, od niemałego czasu. Powyżej ot se takie co pan określił;-) zlepek;-). Liczyłem jednak na to, co w życiu preferuję, a nawet wiecej, staram się mieć w zwyczaju.
Gra na przytykach. Na dystans, wobec siebie i po prostu.
Ot, jak wczorajszy "dialog" o poglądach z moją diobrą znajomą.
Ja (głośno):- Cześć, piękna lewatywko...
Ona: (głośniej)- Cześć, prawiczku...
a naród w centrum zamarł;-)
wiosna przyszła, cy cycuś/
Nieraz tu mi się zdarzały fajne gadki, czasem spoza meritum. Na granicach złośłiwych, czasem bardzo. Ale, na Bogów i ups...
Jeślim uraził, przepraszam. I tyle. Niemniej... w piersi bić się nie zamierzam...
W sumie szkoda, że nie walnął Pan po prostu. Każda rzecz, która wzmacnia we mnie autoironię jest "pour moi" cenna. Nawet ostro...
To jak prosta granica między mleczką a raczkowskim. Mleczko? Zawsze. Raczkowski? bez komentarza.
Jeśłi idę, albo prowokuję dogryzy, to z sympatią do obiektu i ewentualnego prowokowanego w tle. I tej zasady zawsze się trzymam. Owszem, szczerze mówię (powtórnie) excusez-moi. Niemniej bicie w piersi to inna rzecz. Braw tu nie szukam, gdy mowa o biciu. A piana? Niech nie z pyska, ale w kąpieli (o, wiem że mnie gniotowość ponosi!) wet za wet? Czamu?
Jesteś taką samą hieną , jak Andrzejek dalekowidz , oraz różne Krzysie , Madzie i Kasie . Do niewidzenia . I nie pisz wierszy , bo są do dupy - tzn widzisz wszystko od strony dupy , jak nie przymierając pan Jerzy Uraban . Też cha Ci w de , tak , jaki tamtemu i reszcie . Sami idioci , bez jednego wyjątku . Kto z was zrobił takie skurwiałe stworki ?
(o nazwisku cierpiącym) wszy--s-kie
-plu-loki (pytajnikem) jak stąd
z górnego hanysowa w u--'
Nooo dramatyczność*zaszyfrowana tuuu.
Im z*dziwniej tym piękniej ?!
Następny niewinny . Rzygać mi się chce - wszyscy siebie warci .
Zero człowieczeństwa . Automaty do pozdrowień , pocztówek i podziękowań .
Tyle, że życie to życie (a sztuka, czy sztuczydło) to inne kilamaty. Bez tego rozróżnienia nie ma o czym ...
I, powtórzę panie Tomaszu, skoro już ton cokolwiek oficjalny. Mając 41 lat, jednak mam pewne konserwatywne zasady. Nawet net nie zweryfikował we mnie zasAD.. W adhd RELATYWNYCH BRUDZIÓW...
POZDRAWIAM, PONOWNIE... BO TAKM MNIE WYCHOWANO...
Oj, panie Tomaszu, cóż... NIczym Dyzma se jestem w ARSach. Ot, jak On na poczcie pracuję. Staram się a wyrzucić mnie nie chcą (ech). Już się dawno przezwałem liRYCZnym Dyzmą;-p Taka robota. Ciągłę marszczenie worów i rzucanie nimi. Ciągle Moszna (47-370) w łapie. I BAborów (48-120)- co się pochwami kojarzy, zwłaszcza w średnim wieku;-P w pobliżu trumny;-). Taka robota, sam chciałem... rzucać worami, jak wcześniej w zakładach mięsnych (rzucanie mięsem cudna rzecz).
Sam chciałem, bo mi dwa fakulety i dwa odwyki nakazały drogę. Abstynującą od koń-kreta;-). Konsekwencją... mimo to...
i już ponownie bez jaj. Właśnie u pana (raz po harcersku, raz mocniej) liczyłem na owo pewne na granicach dogryzu. Cóż, być może po prostu przewalutiowałem oczekiwania... Ot, zła moneta. Ot, wrazenie mnie zmyliło...
Oki... Pozdrawiam... Ave ArS
Nie wiem tylko , czemu to samo w kółko pieprzenie ,co 20 lat temu - jakieś zidiocenie powszechne . Próbowałem inaczej , to nie , bo zawsze jednej czy drugiej mendzie coś nie pasowało . Zawiść , nic innego . Zawiść stada wobec jednostki , co się wyróżnia in plus z tego kociokwiku . I proszę , nie mów mi , że gadam bez sensu , tak , jak tamten kretyn od Urbana .
Bo jednak te moje "neony" coś w sobie mają . I to sporo więcej , niż MLECZKO makowe .
Mleczko i Raczkowski tez mnie nie bawią . Już dawno . Przyjebaliście się wszyscy , niczym rzep do psiego ogona . Także Raczkowski jakieś swoje 3 grosze gdzieś dołożył . Żeby swoje ego podupadłe podpompować - chociaż o jeden bar . Tak się kurwa nie robi . A tej idiotce sugerowałem delikatnie , żeby sobie poszła gdzie indziej , bo nie mam ochoty , to też nie rozumiała . Szantaż emocjonalny - ulubiona zagrywka , zawsze i wszędzie . Co za ludzie . Cha wszystkim w bużki - i tyle . A mózgu - zero . Żebyś zdechł . I reszta tez .
"to wiązanie przerwanych połączeń telegrafem"/ no, trudno potwierdzać oczywistości;-)
Tak, jak i to, że powyżej ot zabawa na pod-głosy;-) glosolalia ( prawie że) na granicach
anielskiej nie-cieprliwości;-).
Panie Tomaszu, już poważnie (na ile mi moje lata pozwalają)! Niekryję, że po prostu tu się bawię edytorem, od niemałego czasu. Powyżej ot se takie co pan określił;-) zlepek;-). Liczyłem jednak na to, co w życiu preferuję, a nawet wiecej, staram się mieć w zwyczaju.
Gra na przytykach. Na dystans, wobec siebie i po prostu.
Ot, jak wczorajszy "dialog" o poglądach z moją diobrą znajomą.
Ja (głośno):- Cześć, piękna lewatywko...
Ona: (głośniej)- Cześć, prawiczku...
a naród w centrum zamarł;-)
wiosna przyszła, cy cycuś/
Nieraz tu mi się zdarzały fajne gadki, czasem spoza meritum. Na granicach złośłiwych, czasem bardzo. Ale, na Bogów i ups...
Jeślim uraził, przepraszam. I tyle. Niemniej... w piersi bić się nie zamierzam...
W sumie szkoda, że nie walnął Pan po prostu. Każda rzecz, która wzmacnia we mnie autoironię jest "pour moi" cenna. Nawet ostro...
To jak prosta granica między mleczką a raczkowskim. Mleczko? Zawsze. Raczkowski? bez komentarza.
Jeśłi idę, albo prowokuję dogryzy, to z sympatią do obiektu i ewentualnego prowokowanego w tle. I tej zasady zawsze się trzymam. Owszem, szczerze mówię (powtórnie) excusez-moi. Niemniej bicie w piersi to inna rzecz. Braw tu nie szukam, gdy mowa o biciu. A piana? Niech nie z pyska, ale w kąpieli (o, wiem że mnie gniotowość ponosi!) wet za wet? Czamu?
Bo to po prostu odświeża gdy za dużo dymu;-)
a potem se uszyj
z tym co akurat zoboczysz
jak ponownie rzęsy na brwi
wrócą
(a potem ręce w kieszeń w pobliże puloka)
;-P