Śni mi się wielki, ciężarny koń. Śnią mi się burgundowe łąki rozpołowione skórzaną wstęgą, rzeką o mocnym zapachu niemych poruszeń. Gładkie podbrzusze, termiczny podgrzewacz karmy jako manifest narodowy. Szkielet ciężkiego, czarnego włosia - konstrukcja z drutów miedzianych, do przykrycia na natrętnych obserwatorów.
Jestem elementem imaginacji, jestem klaustrofobiczną cząstką materii sennej wyobraźni.
Jestem błękitnym jeźdźcem jutrzenkowego poczęcia.