Chciałam burz i rewolucji, tymczasem nadeszły wielkie mgły przysłaniające możliwe pole bitwy. Sama stałam na palcach, możesz być ze mnie dumny, nie upadłam słysząc alarm, pozwoliłam moim dłoniom wydorośleć. Z wielkich skał i ciemnych wód, tonę pod przytłaczającym ogromem natury. Wraca mój chłopiec z gotową walizką pod pachą, i on zniknie. Mój chłopiec z czarnymi węgielkami, kołysanka na noce z wielkim księżycem.
Po kolei odchodzą, zrezygnowani żołnierze, szereg głów trzech ściąga mi skórę z powiek spinaczem. Nie jestem jeszcze gotowa.
To ja zostaję na środku z tarczą osłaniającą serce. Dla Ciebie, mamo. Jestem szarym karmiącym ziemię baobabem, muszę nawozić i użyźniać. Jestem żołnierzem, ale nie bój się mój drogi, pod tym ciasnym uniformem potrafię jeszcze kochać.
do siebie.
Magda
Magda
Miniatura
·
9 września 2010
-
sin∞gercicho tu, zuepłnie nie wiem dlaczego, bo tekst to smakowity.
-
Jacekano.
-
Dominika CiechanowiczI mnie ujął.
-
Magda: ) dziękuję
-
Krystian T.mało tu ciebie, a szkoda, bo dobre teksty płodzisz. jeśli możesz, bywaj częściej ;)
-
Magdaostatnio rzeczywiście nieźle się zaopuściłam...będę wracała, jak tylko będzie z czym :) miło, że ktoś tu do mnie zagląda :))