do siebie.

Magda

Chciałam burz i rewolucji, tymczasem nadeszły wielkie mgły przysłaniające możliwe pole bitwy. Sama stałam na palcach, możesz być ze mnie dumny, nie upadłam słysząc alarm, pozwoliłam moim dłoniom wydorośleć. Z wielkich skał i ciemnych wód, tonę pod przytłaczającym ogromem natury. Wraca mój chłopiec z gotową walizką pod pachą, i on zniknie. Mój chłopiec z czarnymi węgielkami, kołysanka na noce z wielkim księżycem.
Po kolei odchodzą, zrezygnowani żołnierze, szereg głów trzech ściąga mi skórę z powiek spinaczem. Nie jestem jeszcze gotowa.

To ja zostaję na środku z tarczą osłaniającą serce. Dla Ciebie, mamo.
Jestem szarym karmiącym ziemię baobabem, muszę nawozić i użyźniać. Jestem żołnierzem, ale nie bój się mój drogi, pod tym ciasnym uniformem potrafię jeszcze kochać.

Magda
Magda
Miniatura · 9 września 2010
anonim