- Dlaczego tak trudno jest pociągnąć za spust? To przecież chwila i nie będzie już więcej nic. A jednak pomimo, że życie straciło sens i nic nie znaczy, to tak ciężko pozostawić je za sobą.
Zdecydował więc, szybkim ruchem podniósł lugera do głowy i pociągnął.
Huk wystrzału szarpnął nim i Y szybko otworzył oczy uświadamiając sobie, że wystrzał zabrzmiał tak wyraźnie tylko w jego wyobraźni. Odgłos wystrzału, który słyszał tak często na strzelnicy, wyrył się w jego pamięci do tego stopnia, że brzmiał jak prawdziwy.
- Jak to dobrze, że to tylko wyobraźnia pomyślał i w tej samej chwili odkrył iż czuje zimny dotyk lufy pistoletu na skroni.
- A więc to prawda, tak musi się zabić, już dalej nie może tak żyć.
Zebrał się w sobie i tak jak to już uczynił w myślach pociągnął. Huku broni jego mózg, przez który przeszła kula już nie zarejestrował. Bezwładne ciało osunęło się na sofę, brocząc ją sączącą się z rany w głowie gorącą, jasnoczerwoną posoką.
Otworzył oczy i momentalnie je z powrotem zamknął . jedyne co zobaczył, to oślepiająca jasność. Po chwili usłyszał jakieś głosy dochodzące z niedalekiej odległości. Co tak naprawdę się stało? Gdzie jest? Powoli umysł zaczął przyspieszać i rozjaśniać się.
- Popełniłem samobójstwo, strzeliłem sobie w głowę. Zaraz? Jak to? To dlaczego jestem świadomy, przecież miało nic nie być? Czyżby więc naprawdę istniała nieśmiertelna dusza?
- Panie Y może otworzyć pan oczy, już zasłoniłam okna.
Otworzył oczy, rozejrzał się i zobaczył kobietę w białym uniformie. Na oko miała jakieś 30 lat i wyglądała całkiem ładnie. Obok niego znajdowała się jakaś aparatura, która przyjaźnie pomrugiwała lampkami..
- Oj panie Y niezły z pana ananas głos kobiety wyrwał go z zamyślenia strzelił pan sobie w głowę i wywalił niezłą dziurę. Ma pan dobrych sąsiadów, ktoś usłyszał strzał i zadzwonił po policję, no i chyba tym uratował pana. Leżał pan trzy tygodnie całkowicie nieprzytomny, a od dwóch dni budzi się pan na dwie, trzy minuty i majaczy coś o jakiejś kobiecie.
- No to pięknie, większego palanta już chyba nie ma, nawet zabić się nie potrafię.
- A teraz panie Y damy panu środek na wzmocnienie. Kobieta podeszła do łóżka, powiesiła na stojaku butelkę z płynem i podłączyła wychodzący z niej przewód do igły, która tkwiła w żyle Y. Otworzyła zaworek i bez słowa wyszła.
Po chwili Y poczuł przenikliwy ból w ręku w którym tkwiła igła. Spojrzał na etykietę butelki i zamarł.
- No tak ja zawsze miałem szczęście. Zamknął oczy i w wyśmienitym humorze raczył umrzeć. Ostatnią jego myślą, było wspomnienie napisu na etykiecie C2H5OH