Literatura

Pan Kowalski (opowiadanie)

sick

Niewiele miał do stracenia, ale jeszcze mniej do zyskania...
Zimny wiatr, hartowanym przez lata gniewem praojców, wgryzł się głęboko w jego ciało. Krawat odchylił się od standardowego pionu i powiewał miotany żywiołem. Przez chwilkę pomyślał o spince, ale w obecnej sytuacji ta myśl jakoś nie była na miejscu. Taka pospolitość w tak niecodziennej sytuacji. Zapiął sprawnie dwa guziki dwurzędowej marynarki i zadrżał, bynajmniej nie z zimna.

Spojrzał w niebo, spojrzał na chmury. Na wodnych gigantów, lustrujących Ziemię ze spokojem godnym mędrca. Obojętne i dumne, tak wolne, tak niepodległe. Tylko one będą świadkami. Nikt więcej. Pewnie nikomu nie powiedzą, bo nawet jeśliby mogły, to po co?

Wciągnął w płuca kolejną porcję powietrza, dopiero teraz zastanawiając się, jak to się dzieje, że nigdy nie zapomina o oddychaniu. Cud życia, tak prosty, a jednocześnie tak skomplikowany. Tak logiczny, jak niedorzeczny. Jak życie, tak cenne a tak kruche.

Spojrzał w dół, kilkaset metrów niżej, na zatłoczonej ulicy rzesze mu podobnych parły w mrówczym trudzie naprzód, w niekończącej się walce. W walce o życie lepsze niż sąsiad, lepsze niż kolega z pracy. W walce o ustalanie standardów, które teraz ustala ktoś inny.

Z tej odległości, te małe stworki, wydawały się bardziej nieporadne i śmieszne niż gdy przechadzałeś się pomiędzy nimi walcząc to samo co i one. Takie zabawne, a jednocześnie tak tragiczne, gdy przypominasz sobie, że jesteś jedną z nich.

Już miał skakać. Coś go jednak trzymało na krawędzi. Może nawet nie strach. Strachu można się wyzbyć. Instynktu, nie. Ciało sprzeciwiało się temu co chciał z nim zrobić mózg. To jest właśnie przewaga zwierząt nad nami. Matka Natura nie pomyliła się po raz drugi. Jak można powierzyć tak doskonałe ciało tak niedoskonałemu umysłowi? Tak destrukcyjnemu i samobójczemu. Cóż z tego, że zdolnemu do tak podniosłych czynów, ale tak nielogicznemu i zawistnemu?

Wahał się coraz bardziej. Niewiele miał do stracenia, ale jeszcze mniej do zyskania...

Nie skoczył.

I to jest chyba największa tragedia.


słaby+ 7 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 26 czerwca 2000

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca