Na dworze będzie ciepło. W pokoju duchota może nieco przeszkadzać. Będzie Ci lżej, jeżeli choć na chwile zapadniesz się w sobie całkowicie bez przyczyny. Gdy ktoś przyjdzie, pozdrowisz go skinieniem głowy i poprosisz, by usiadł. Przez chwilę będzie cisza, ale w końcu ktoś z was poczuje się zobowiązany, by coś powiedzieć. Niezależnie od tego kto to będzie, nie zrozumiesz o co mu chodzi. Jeżeli nie przyjdzie nikt, po kilku minutach ockniesz się z zamysłu i bezwiednie oddasz jakiejś koniecznej właśnie do wykonania czynności. Jeżeli nie uświadomisz sobie beznadziejności takiego trwania, to nadzieja odejdzie od Ciebie i nie pokochasz już nigdy nawet samego siebie.
***
Pewnego normalnego dnia, nudząc się na tapczanie, wyprostujesz rękę i wykonasz nią w powietrzu jakiś nieokreślony ruch. Nagle coś poprowadzi ją ku Twej twarzy. Dotyk spowoduje, że poczujesz się jakby trochę nieswojo, bo twarz ta będzie całkiem inna, niż była dotychczas, kiedy przez tyle lat dotykałeś jej w rożnych sytuacjach. Chwila ta przeciągnie się, ale tylko na tyle, byś przestraszony zerwał się z tapczanu i udał do łazienki, gdzie od lat wisi okrągłe lustro. Staniesz przed nim i zamykając najpierw oczy przetrzesz je jakbyś budził się dopiero ze snu. Powoli rozsuwając palce dostrzeżesz, ze lustro jest brudne, a obraz w nim jakiś niewyraźny. Po chwili stwierdzisz jednak, ze z lustrem jest wszystko w porządku, tylko obraz, który masz przed sobą to coś okropnego. W tym momencie dusza Twa wyda wprawdzie nie słyszalny na zewnątrz, ale przeraźliwy, martwy jęk. Na chwile odwrócisz się tak jakbyś chciał z nową wiarą spojrzeć w lustro, ale kiedy to zrobisz, twe ciało przebiegnie potworny dreszcz, gdyż ujrzysz, jak na oblicze Twe wypełzają coraz to nowsze i straszniejsze grymasy skumulowane w całym zmęczonym i zasmuconym od lat jestestwie.
***
Jeśli w końcu dojdziesz do wniosku, że obraz całej otaczającej Cię rzeczywistości traci zrozumiałą dla Ciebie formę, nie wolno poprzestać na banalnym sformułowaniu "chyba zwariowałem ". Bardzo łatwo bowiem oddać się szaleńczym pląsom, nadając koszmarną formę i tak już od lat upodlonemu przez rodzaj ludzki obrazowi człowieczeństwa. Ty natomiast wybierz się w podroż znacznie trudniejszą. Czując wciąż w sobie rozsądzający ból beznadziei, podążaj w całodzienny trud swój, niosąc w sercu nie wyśpiewaną nigdy pieśń szczęścia.
##################
Aleksander Grzebyta
adres tymczasowy: ul. Warszawska 87/8; 61-031 Poznań; tel. 061 8 708 946
adres stały: Osiedle 700-lecia 1/3; 72-310 Płoty; tel. 091 38 51446
olekg@talex.com.pl