Oh I really want to have you arround...ale to już inna piosenka, dziwkowatej Gwen Stefani, może ona śpiewa o równie powierzchownej miłości, a może i w jednym i drugim przypadku się mylę.
Wszyscy uciekają od błędu, każdy dąży do tego, by być doskonałym i żeby we wszystkim być pewnym.
Coś czułeś do mnie, szukam potwierdzenia we wszystkich wspomnieniach, aj, oj właśnie wszedł na gadu gadu... ja z pięć minut temu zrobiłam się niedostępna, czy to też ma Ktoś zapisane? Już od dawna zastanawiałam się, bo rzadko go widywałam on-line, czy on czasem nie robi się dostępny, gdy ja się odłączam na „niewidoczny”? Chciałabym się mylić. Teraz tak. Teraz potwierdzenia nie są ważne. Nie szukam ich...nie chcę znajdywać, zamykam oczy, gdy ktoś kładzie mi tacę na stół z odpowiedziami.
Czy pytałam?! No, więc won mi z tym.
Muszę się dużo nauczyć. Nie mogę już wszystkiego opowiadać komputerowi, bo nauczę się bezmyślnie, jak on przetwarzać emocje. Nie wolno mi posiąść tej wiedzy, jeśli chcę być, jaka chcę być.
Muszę się dużo nauczyć. Jutro niemiecki i fizyka, reszta się nie liczy(nie?...za dużo siedzę z tą blaszaną pustą puszką). Muszę się nauczyć zapomnieć, nauczyć się kochać, i w koło Macieja. Lepiej w ogóle się nie uczyć.
Lepiej zejść na dół i zjeść sałatkę, przebywać z mamą, która ma złe przeczucia, które zagłuszam, zagłuszam, zagłuszam....stłumiona rozpłaczę się wkrótce.
Ale zanim to zrobię wyhoduję nową nadzieję, że ktoś spije ze mnie łzę.
Kiedy zamykam oczy przy niej i jestem w tej bluzie...to nie ma za oknem czegoś takiego jak listopad, właśnie wróciłam z nad jeziora, mam jeszcze piasek na stopach, muszę go zmyć, bo za godzinę idę z dziewczynami na batony. Będzie już ciemno, a pod sklepem na pewno będą stali chłopcy, wśród nich on. Był także nad jeziorem, przyjechał tam w tym samym czasie, może to przypadek, ale pytał wcześniej na gadu, więc może nie?
Pójdę z dziewczynami i będę najszczęśliwsza z nich, najnaiwniejsza(tego się chyba gramatycznie nie powinno stopniować albo się jest naiwnym, albo nie)
Jestem zmęczona, zastanawiam się, jak się ubrać, czy się malować, nic nie muszę(ale gdyby tam stał pod sklepem, gdyby był wśród nich, gdyby spytał, gdzie idziemy?).
Muszę zmyć piasek ze stóp, muszę zjeść obiad. Mama się pyta, kogo spotkałam, czy był ktoś znajomy. Nie, mamo.
Jestem sama, przed komputerem, zaraz idę w tłum, z dziewczynami, może on tam będzie, teraz jestem sama, z tą piosenką. Znam jej dźwięki na pamięć, łudząc się, że on też.
Łudząc się –maluję oczy.
Wracam do domu bez niego. Czeka mnie on, on-line, on time, tak jak się umówiliśmy.
Ja słucham tego co on, chcę się nie mylić, że nie mówi prawdy. Słuchamy tego razem, jesteśmy osobno.
Ale dobrze mi tak było i ciepło, duszno z wrażeń, zaokrąglonych w imaginacji, tak kształtnych, jak wypukłe pluszowe serce. Miało kolor wieczoru oświetlonego cieplejszą od powietrza lampką.
Jestem w tej bluzie, zamykam oczy...piosenka się skończyła, jest listopad.
Nie podoba mi się wstęp z piosenkami, dla mnie brzmi naiwnie i nieprawdziwie.
Poza tym nie lubię tekstów o miłości, bo dla mnie zawsze wychodzą mdło i nieautentycznie i drażniąco.
Jednakże mimo tego tekst jest w stanie się obronić, zobaczymy co powiedzą czytelnicy
pozdrawiam