Literatura

W hołdzie przypisom (opowiadanie)

iga

W dziale skarg i zażaleń:

- Następny, numer dziewiąty proszę!

- Dzień dobry, Maria Przypis i Hanna Przypis

- Dzień dobry, słucham, jaka sprawa?

- Chciałyśmy upublicznić i złożyć skargę.

Reprezentujemy Stowarzyszenie Pomocy Rodzinom Przypisów z siedzibą na Drukarskiej.

- Dobrze, proszę usiąść, najpierw formalności. Pani Mario pani adres zamieszkania?

- No wie pan, zawsze tymczasowy, tu proszę sobie zapisałam. Musimy być często w tylu miejscach na raz. Sam pan rozumie.

- Pani stan cywilny?

- A tak, za mąż mnie wydano, tak się ułożyło, że to już wydanie trzecie.

- Poprawione?

- Słucham? A co to ma do rzeczy? Tak, poprawiny były.

- Pytam czy poprawione?

- No ja mam nadzieję, wie pan trzeci raz! Może już ostatni. Za Francuza Levi-Straussa, bardzo świeża sprawa, w roku bieżącym w Warszawie, a tak między nami, to tak troszkę dla pieniędzy. Proza, proszę pana.

- Proszę, pani Hanno, pani adres?

- Tutaj zapisałam, myślę, że wszystkie w miarę aktualne z ostatnich trzech miesięcy.

- Dobrze, dziękuję. Jejku! Ile tego? Stan cywilny?

- No ja, proszę pana, wdowa, raz wydana szczęśliwie. To już tyle lat! Za Juliana Tuwima w siedemdziesiątym piątym. Też tu, w Warszawie.

- Możemy przejść do rzeczy. Czego skarga dotyczy?

- Oj nasz drogi panie! Po pierwsze to zniewaga nas dosięgła sroga. Tak mało nam trzeba, i przestrzeni, i czasu, a te plagiaty, korniki złośliwe, wyżerają nas co dnia i uwględnić nie raczą na liście poległych.

Nasze powinności tak szlachetne proszę pana, dla tekstołamaczy są żadnym wyzwaniem. Jak znakom drogowym, nie raz suszą głowę. Misja nasza miła, wskazywać źródło czyste i jedyne takie. A to coś poprzekręcają, a to coś dopiszą, domalują, bezczeszczą, karzą zapaść w ciszę. Tak swoją drogą nawet się zdarzyło, że mojemu Julkowi z kreską "u" dorobili. A on tak nie znosił kapeluszy...

Czy to sił kosztuje wiele, by przecinki oraz kropki na swym miejscu się znalazły? Kursywa? By dat nie pomylić?

- Uspokój się Haniu, ja będę mówić.

Kwestia druga. Nasze miejsce w szeregu. Ja rozumiem, że to niezależne jest od nikogo. Zamożni są i wykupili sobie lożę, choć i tak pod kreską. Hańba! Nasze miejsce przy mężu, bądź jego pamięci, nie jak nam przykazali na ostatnich stronach, gdzieś poniżej, w d.....no tam, gdzie nie rosnął poziomki.

- Żeby tylko Marysiu. Numerki nam porozdawali jak w więzieniu. I wie pan, rodzina rodziną, ale gdyby ta hierarchia choćby przypadkową nie była!

- Kolejna sprawa to jest personalna. Do tego cudzołożnika cudzysłowia. Czemu tylu wybiera tego nędznika? Bo on czterech kresek wymaga jedynie i śmieje się z nas jawnie. Nawet się, zakuty łeb, nie odmienia. Jak krowa co to zdania nie zmienia.

- Drogie panie, ja rozumiem, ale prosiłbym treściwiej. Proza prozą, więc kolejka wcale nie maleje.

- Toż nasz zawód przecież treścią treściwości! Powiem więc nieskromnie, choć jak mówią, szczerze. Nasi przełożeni potwierdzą za pewne, że na straży pierwszego, dobrego wrażenia stoimy pokornie. Żądamy minimum szacunku za naszą rzetelność a nie tak na odwal, byle szybko. Bez nas, drogi panie, to jak piwo w podrzędnych knajpach, tylko by się woda lała!

- Ja mam jeszcze taki apel. Wie pan różnie się życie układa. Często się zdarza w naszym zawodzie mieć do czynienia z rodzinami bezdzietnymi, albo i przypadki zupełnej samotności. Śmiem twierdzić, że korzyść obopólna znaleźć im kompanów. Dodać dwójkę, trójkę, tak tam sterczą same. Apel o powagę.

A tak z ręką na sercu jak pan widzi naszą sprawę?

- Szczerze nie wiem czy kwalifikuje się aby wszczynać postępowanie. Nie będę odbierał paniom nadziei. A na małe pocieszenie powiem, że od decyzji przysługuje odwołanie w ciągu siedmiu dni.

Proszę, tu spisałem protokół, proszę przeczytać i podpisać w tym rogu.

Paniom Przypisom nagle ze zdziwienia literki aż pospadały.

- A co to???

Urzędnik, jak nigdy, zarzucił rutynę i jak nigdy głos zabrzmiał niepewnie:

- To są.......załączniki.

Przypisy wzruszyły się błogo, tak się łez strumienie lały aż im się tusz rozmazał. Skargę swoją odwołały.

Porwały załączniki za ręce i znaleźli wspólne miejsce.

Dobrze im się teraz wiedzie, bo przyjaciół poznały w biedzie.

A ja tam byłam, miód i wino piłam, protokół widziałam i co nazżynałam, to przypis dodałam.


niczego sobie+ 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
sick
sick 12 lutego 2007, 16:24
podoba się, choć szkoda, że dialog traci trochę na dynamizmie w środku tekstu. Dobry materiał na skecz kabaretowy.
Ta narracja w 3 osobie też jakoś tam się strasznie wżyna.
pozdrawiam
Kot Cygaret
Kot Cygaret 14 lutego 2007, 02:05
eeeeeeeej, fajne to :D szczególnie z tymi wydaniami :D mnie przypasowało :)..przypisało?
enge
enge 14 lutego 2007, 16:54
popieram Sick'a w całej rozciągłości. iga, pisz lepiej prozę:)
kussi 17 lutego 2007, 10:50
Ja też jestem na tak. I podobnie jak poprzednicy, w połowie tekstu odczułam pewne znużenie. Ale od tego jest praca nad tekstem. Nieustająca. :)
lhwdc
lhwdc 16 marca 2007, 13:01
55006
przysłano: 9 lutego 2007 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca