Listy do Egid - fragmenty -

Trynity34

...........

Minęła noc, piękna, obfitująca we wzruszające uniesienia.

Teraz cierpliwie czekała przywołania, wiernie jak pies na swego pana.

Myśli parzyły odtwarzając każde słowo i pieszczotę.

Czuła niedosyt. Jeszcze bardziej pragnęła obdarować swego kochanka

czułym dotykiem, namiętnością co nieustannie płonie w niej głęboko.

Minuty mijały zmieniając się w godziny.

Czas zatrzymywał się na chwilę to znów przyspieszał.

Co myśli i czuje daleko od niej.?

Czy pragnie więcej.... łamiąc ostatnią z granic.?

Zastanawiała się leżąc w ciepłej pościeli, przesiąkniętej jego zapachem słodkiej wanilii .

Co dla niej przygotował. Jakie czekały ją niespodzianki.?

Wyobraźnia niestrudzenie podsuwała niesamowite obrazy, sprawiając drżenie.

Kolejne spazmy oddechu uwięzionego w klatce który chciał się wydostać

i popłynąć najbliższą z chmur do jego ciepłych ust i tam zamieszkać.

Dzień dopiero się zbudził otrząsając z namiętnych barw nocy,

malując świat złotym pyłem. Korony drzew iskrzyły i śpiewały,

koncertem na milion ptasich głosów a wszystkie zdawały się wołać jego imię.

Brzmiało w niej nieustannie roztrącając wszelki smutek, malując usta

w szeroki uśmiech. Wciąż drżała pogrążona w świcie iluzji która prawdą się staje

z każdą mijającą sekundą zmrużenia powiek.

Dopalały się resztki świec gdy słońce dotykało zenitu rozpalając niebo do białości.

Wciąż leżała chcąc noc zatrzymać, omijając dzień by w kolejną noc się zanurzyć

z niecierpliwością czekając na jego czuły dotyk.

Niech słońce zgaśnie a księżyc rozświetli granatowe niebo strzelające iskrami.

Krzyczało w niej pragnienie bycia znów blisko, najbliżej jak się da na długość oddechu.

Ale słońce nie słuchało rozkazu, rozświetlało świat rozwijając nowe pąki kwiatów,

z wiatrem bawiąc się w berka. Ona jednak tęskniła za ciemnością.

Niech już nastanie. Niech zegary przyspieszą swój bieg a potem przystaną dla nich.

Mijały chwile, jedna za drugą przeciągle się ociągając.

Wstała wreszcie z ogromną niechęcią opuszczając miejsce pachnące rozkoszą,

jeszcze ciepłe choć już samotne, bez niego. Ach.. jak zatęskniła.

Założyła koszulę którą zostawił, by poczuć bliskość i zapach,

wchłonąć go w siebie każdą cząstką swojej istoty.

Zostawił ją dla niej z karteczką " moja.... "

Cóż kryło się w tym wielokropku, co chciał powiedzieć.?

Może cichutko jej powie na uszko gdy nieśmiałe zapyta?

Rumieniła się plącząc w domysłach.

Oczekiwanie stawało się coraz bardziej nie do zniesienia.

Znów stoi przed oknem i patrzy na ludzi w dole, zabieganych,

z twarzami zatroskanymi i sercami pełnymi marzeń.

A ona jest taka szczęśliwa jak chyba żaden z nich.

Nie czuła wstydu.Dobrze ich znała, była taka sama.

Teraz los wynagradza jej każdą łzę przelaną w samotności.

Najcudowniejszy podarunek o jakim zawsze tylko marzyła

urzeczywistnił się nieoczekiwanie.

Powstrzymując oddech czekała w ciszy na dzwonek telefonu,

jakby bała się że łomotanie serca go zagłuszy.

Czekała niecierpliwie wciąż sprawdzając skrzynkę.

Dzień dogasając stawał w ogniu niebo żarząc czerwienią.

I ptaki umilkły zabierając najsłodszą melodie.

A telefon wciąż milczy i skrzynka świeci pustkami.

Mimo to nie traci zdobytej wiary, nie poddaje się sentymentalnej melancholii,

na siłę zaciskając ją pod powiekami, milcząc z ufnością,

że lada chwila da o sobie znać.

...........

Richard Clayderman - give a little time to your lov - Nostalgy

Trynity34
Trynity34
Opowiadanie · 12 marca 2007
anonim
  • sick
    tkliwe do bólu
    te same slogany co wszędzie: zapachy, ptaszki, serca. Na mój gust za barokowa narracja z której niewiele wynika.
    pozdrawiam

    · Zgłoś · 17 lat