szkatuła mojego dzieciństwa

szkodnik

O czym marzy każdy dorosły człowiek? Za czym tęskni? Czego pragnie z całego serca? Oczywiście powrotu do najmłodszych lat. Do beztroskiej zabawy i życia pozbawionego większych zmartwień. Dlatego też, tak pieczołowicie przechowujemy wszelkie pamiątki z dzieciństwa – zdjęcia, zabawki, wspomnienia przelane na papier. Założę się, że nie ma wśród nas osoby, która nie posiadałaby pudełka, szkatułki, kuferka z takimi właśnie skarbami.

W moim przypadku jest to ogromny pamiętnik, który jest moim największym przyjacielem. Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Czuję się do niego przywiązana dlatego, że towarzyszył mi w wielu najważniejszych chwilach mojego życia – w tych szczęśliwych i w tych, kiedy szczęście się do mnie nie uśmiechało. Chcę o nim zapomnieć, ponieważ uświadamia mi, że najpiękniejszy okres mojego życia skończył się bezpowrotnie.

Te jakże skrajne uczucia biją się we mnie szczególnie podczas długich, zimowych wieczorów spędzonych z pamiętnikiem w ręku. Za każdym razem, kiedy otwieram tę magiczną księgę, czuję się jak Mary Lennox wchodząca do tajemniczego ogrodu. Zamykam oczy, wodzę opuszkami palców po jej kartach, wącham jej cudowny zapach. Przypominam sobie mała dziewczynkę w kraciastej spódniczce, która trzyma w rączce lizaka. Dziewczy6nka bawi się na huśtawce, wiatr wesoło igra z jej długimi, ciemnymi włosami. Tuż przed nią wznosi się mały, wiejski, drewniany domek. Przy schodach rośnie mnóstwo pachnących ziół, czerwień pelargoni kwitnących w doniczkach na parapecie pięknie komponuje się w zielenią okiennic, dym unoszący sie z komina układa sie w przenajróżniejsze wzory. Pozostaję w tym świecie, w tym obrazie z przeszłości długi, długi czas.

Następnie, kiedy otrząsnę sie z tej traumy, czytam wspomnienia, oglądam rysunki i zdjęcia, dotykam drobnostki zamieszczone w pamiętniku, Raz przenoszę się do kuchni, w której unoszą się zapachy pieczonych ciastek. Z sufitu zwisają warkocze czosnku i suszonych warzyw, na szafkach stoi mnóstwo słoików z zaprawami, a na samym środku mama wraz ze mną całą białą od mąki, zagniata ciasto na kolejne wypieki. Kiedy indziej wracam myślami do przedszkola. Dookoła wiele zabawek – lalki w kolorowych ubrankach, rowerki na trzech kołach, małe, drewniane kolejki, pluszowe miśki z naderwanymi uszkami, a w kąciku gromadka dzieci bawiących sie plastikowym serwisem do kawy.

A jeszcze innym razem wspominam swoje pierwsze podróże, Próbuję uświadomić sobie, co czułam, gdy pierwszy raz zobaczyłam białe grzbiety morskich fal i czerwone słońce topiące sie w wodzie. Uświadomić jakie uczucia towarzyszyły mi po zdobyciu pierwszego tatrzańskiego szczytu i po przepłynięciu pierwszych kilku metrów w mazurskim jeziorze.

Jednak w końcu musi nadejść ta okropna chwila, muszę zamknąć pamiętnik i znienawidzić go. W końcu trzeba powrócić do brutalnej codzienności życia dorosłego, by znów marzyć o dzieciństwie.

szkodnik
szkodnik
Opowiadanie · 23 kwietnia 2007
anonim
  • sick
    brak konsekwencji i jakiegoś wydźwięku, czyta się i nie wiadomo po co się czyta..
    pozdrawiam

    · Zgłoś · 17 lat