Otworzył oczy. Spojrzał na zegarek. 17:31. Minęło ponad 10 minut. Spojrzał na swoją pokaleczoną lekko rękę, rozbite szkło na podłodze, i rozlane perfumy. W całym laboratorium unosił się przecudowny, delikatny, zmysłowy kobiecy zapach. Szybko wstał, umył rękę w zimnej wodzie i szybko zajrzał do notatek.
- Jest... moja... jak cię nazw... nieważn... chodź, chodź...
Przygotowywał ostrożnie perfumy według notatek, gdy wykonał ostatnie mieszanie, uśmiechnął się i uniósł w górę oczy.
- Cudo... Z tym zapachem każda kobieta będzie... -westchnął ciężko- nie...
Zamknął zapach szczelnie w próbówce.
- Mój zapach. Mój! Mój! Mój! Nie oddam ciebie nikomu! Będę bogat... -uśmiechnął się szczerząc zęby.
Zawinął próbówkę w notatki i schował ją do kieszeni w koszuli. Posprzątał w laboratorium i zebrał swoje inne rzeczy. Dochodziła akurat 18:00, wiec spokojnie wyszedł z pracy. Kiedy minął ciecia mruknął pod nosem.
- Gówno dostaniecie! A nie moje cudo!
Szedł szaleńczo uśmiechnięty do samochodu. Podróż do domu, która zwykle zajmowała mu dwadzieścia minut, dziś trwała około dziesięciu. W domu natychmiast odwinął próbówkę, zapiski włożył do szuflady w biurku, a następnie otworzył tę próbówkę. Usiadł wygodnie w fotelu zachwycając się wspaniałym zapachem... Zapachem idealnej kobiety. Nie potrafił sobie jej wyobrazić, ale był już z pewnością zakochany w jej zapachu. Nie zjadł kolacji. Śpiący poczuł się około godziny 3:00 w nocy. Polał kilka kropel na pościel i poszedł spać. Nie mógł zasnąć. Przeszkadzało mu łomotanie serca, nieustanne myśli, zachwyt wspaniałym zapachem. Teraz liczyła się tylko ta kobieta... Zakochał się w nieistniejącej kobiecie. Ubóstwiając jej zapach. Godzina 6:00. Nie zmrużył oka. Zdrowy rozsądek, jego podstawowa domena, kazał mu dać sobie spokój i usnąć bez tego zapachu. Ale serce i zmysły, pierwszy chyba raz w jego życiu, wzięły nad nim górę.
Stracił pracę. Stracił wszystko. Świat dla niego przestał istnieć. Nie jadł, aż umarł. Najszczęśliwszy na świecie.
Żył sobie facet, który zrobił tak cudne perfumy, że przestał jeść i szczęśliwy umarł. Może trochę krótsze, ale cały ten tekst to w zasadzie to jedno zdanie.
pozdrawiam