Autopsja

hiena

Autopsja.

No i wtedy to dopadl mnie ten moment, w ktorym co prawda pelem

wladz umyslowych nieco tylko emocjonalnie znieczulony silnymi srodkami

przeciwbolowymi zaczalem spokojnie wbijac ostry koniec odkarzonego

wczesniej jodyna wiertla wiertarki recznej w sam srodek mojej

glowy z ta nadzieja, ze wyczuwane wczesniej pod palcami szwy mojej

czaszki znajda sie na drodze dlugiego na dwadziescia centymetrow wiertla i

ulatwia mi ta juz i tak duzo wczesniej obmyslana i zaplanowana

dokladniej operacjie, ktorej niestety efektow w nijaki sposob nie

potrafilem uzyskac bladzac tylko po wszystkich korytarzach mojego

umyslu. Do tego potrzebne bylo cos jeszcze. Chcialem w jakis

sposob przebic ten zamkniety labirynt mojego bolu, w ktorym to w

jakakolwiek strone bym sie nie kierowal zawsze uderzalem w mur, co

z kolei konczylo sie czesciowa utrata swiadomosci, ciemnoscia w

oczach i poglebiajacymi sie z kazdym kolejnym zetknieciem ze sciana

mirazow umyslowych, ktorych nie mogl odpedzic w nijaki sposob

najdluzszy i najtwardszy nawet sen. Chociaz wypelniony

swiadomoscia, ze szukac nie znaczy znalezc tym bardziej odpowiedzi na to

nurtujace mnie pytanie, ktore jak okazuje sie bylo prezentowane tylko i

wylacznie przez wielki znak zapytania uwaznie kontrolowalem ruchy obrotu wiertla, by

penetracja czaszki w zaden sposob nie wymknela sie spod mojej

kontroli. W tym momencie zaczela sie autopsja mojego zywego

organizmu, ktora miala okreslic przyczyne mojego zycia i zrodlo

moich pytan, ktore palily mnie od wewnatrz jak pozerajacy wszystko

pozar rozchodzacy sie od koncowek palcow moich nog, w gore poprzez

piersi, glowe, az po konce najdluzszych wlosow mojej przerzedzonej

czupryny. Tak na wszelki wypadek gdybym niczego nie znalazl w

glowie zabezpieczylem sie w osprzet potrzebny do spenetrowania

mojej klatki piersiowej odkazony noz rekawiczki chirurgiczne

niezbedne do ogledzin poszczegolnych organow, bandaze, ksiazke

medyczna pomocna w dokladnym okresleniu miejsca kazdego organu

wewnetrznego, nici i igle, zeby wszystko to co we mnie nie wypadlo

na niepozamiatana podloge i stalo sie przyczyna mojej

nieporzadanej smierci. Ale w tej chwili lezalo to wszystko na

odleglosc wyciagniecia mojej prawej reki, a ja siedzac przed

lustrem na wlasnych nogach zajmowalem sie ta czesciom ciala

odpowiedzialna za wzrok, sluch i wiele innych rzeczy, ktorych

jestem swiadom, ale ktore w tej chwili skupily sie tylko na widoku

wiertla i w glosie rozwiercanej kosci czaszki. Nie czujac bolu

tylko cieplo rozchodzace sie z miejsca mojej operacji w polaczeniu

z pulsujacym w glowie uczuciem skoordynowanym z przyspieszonym

biciem serca poczulem nagle zgrzyt pekajacych szwow, ktore

umozliwily mi dalszy wglad w samego siebie. Katem oka obserwowalem

jak ostrze wiertla przechodzac przez szczeline miedzy rozlupana na

pol czaszka, a mozgiem zaglebia sie latwo niczym noz w maslo w

miekka materie mozgu. Mialem widocznie szczescie, gdyz wiertlo

znalazlo sie cenrycznie nad miejscem, gdzie stykaja sie dwie

polkule mozgowe moglem byc spokojny o to, ze niczego nie uszkodze

. Stara wiertarka juz nie zacinala sie tak jak wczesniej wiercac

dziure w wapiennej czaszce, gdyz znalazla sie w waskiej

szczelinie, a wiertlo rozpychalo tylko na strony to co od zawsze

bylo przy sobie. Krecilem dalej mimo, ze juz polowa wiertla tkwila

we mnie nadal nie czulem bolu, a ze strachem zdazylem sie juz

oswoic wiedzac, ze wczesniej czy pozniej do takiej samoautopsji

musialo dojsc. W tej chwili znowu zaczalem odczuwac

pulsacje w glowie, ktore po przejsciu wiertla przez czaszke na chwile odeszly, by wrocic

tym razem w polaczeniu z nierownomiernym biciem serca przeplatanym

z trzaskiem przerywanych przez oddalajace sie od siebie czesci

polaczen mozgowych. Ale i to nie stalo sie jeszcze przyczyna

strachu, gdyz wiedzialem, ze wlasnie metoda usuwania niektorych

polaczen stosowana jest w przypadkach ostrej epilepsji, ktorej od

czasu do czasu objawy rowniez i ja miewalem. Ale nagle poczulem

wielki bol widocznie srodki przeciwbolowe rownie szybko jak

zaczely tak i przestaly dzialac, a ja polprzytomny w bolu nie

chcac przerywac operacji, wytrwaly w szukaniu tego, czego nawet

sam nie umialem dokladnie sprecyzowac, a ogolnie mozna to chyba

nazwac szukaniem przyczyny zycia co dla mnie bylo jednoznaczne ze

znalezieniem zrodla wewnetrznego pozaru. Dwa obroty wiecej i

bylem juz po drugiej stronie, w centrum przelyku, z bolu nawet nie

czujac jak wiertlo przebijalo sie przez twarde podniebienie.

Teraz moglem wszystko wycofac i zobaczyc przez otwor wnetrze mojej

glowy. Blokujac raczke wiertarki przekrecilem ja parokrotnie we

wszystkie strony, zeby ulatwic wiertlu droge powrotna. Pociagnalem

mocno wyszlo ze mnie, a ja razem z nim, widzac saczaca sie z

otworu polprzezroczysto brazowa substancje, ktora rownie jak ja

nie umiala znalezc drogi powrotnej do ciala. Otwartymi oczami

patrzylem sie na samego siebie widzac swoj wzrok pelen zalu, ze

badajac przyczyne zycia przyczynilem sie do nieporzadanej smierci

i ze przyczyna tej historii stal sie przemeczony umysl, ktory po

kolejnym dniu nekany pytaniami nie mogl spokojnie zasnac, by

zbudzic sie pozbawiony pytan na ktore musial by szukac odpowiedzi.

hiena
hiena
Opowiadanie · 21 czerwca 2007
anonim
  • sick
    mam nieodparte wrazenie, ze juz to kiedyś czytałem i odrzuciłem.. moze się myle... tym razem jednak w coraz dalszych miejscach mając film "pi" i "hostel", gdzie wiertarki mają swoje ponure funkcje, u progu wakacji dopuszczam. Bo ta niedbałość stylistyczna i spokój, przy takiej szarej materii tematycznej mnie ubawiły.

    · Zgłoś · 17 lat
  • Arek Janicki
    niestety zbyt mało informacji niesie tekst.

    · Zgłoś · 17 lat