Boli mnie głowa wysychaniem farby na ścianie...
Niezaspokojone pragnienie zaklejają mi usta
Jedynie muzyka rozbrzmiewa, że ją słyszę znaczy żyję.
Chociaż to powolne umieranie, nic nie znaczące dla wielu nie znaczących i znaczących więcej niż byłabym wstanie powiedzieć jeszcze nie tak dawno przecież...
bo czymże jest rok czasu w ostatecznym rozrachunku na drodze wiecznej ewolucji?
niczym tak jak ci, co przemijają latami w odległej przestrzeni, niby niedostępnej innym a tak naprawdę na wyciągnięcie ręki, błagającej ręki, o błaganie... maybe I always knew... bo przecież ci, którzy w milczeniu odchodzą, krok po kroku, chcą krzyczeć, tylko usta im nie pozwalają, zaklejone, dumą? suche wargi... zraszane jedynie łzami, bo jakby mogło być inaczej... pocałunki? nie, miękkość dawno zamieniła się w papier ścierny, zaorane, popękane, cierpiące, nie mogą krzyczeć, czy istnieje dla nich balsam? tak, balsam tak oczywisty, że aż piecze w oczy swoim kształtem rosnącym jak to uczucie, które odrzucone zostało przy samej mecie, gdy już zdało się, że jest tak blisko, trzasnęły z hukiem drzwi, rozbija się biedne serce o klamkę, o dziurkę od klucza, o drewnianą konstrukcję wzmacnianą, na wszelki wypadek, gdyby ktoś A po drugiej stronie drugie serce, drzwi zamknięte, trzeba skonać, jak to mówią, lepiej późno niż wcale...
Gdyby tak konając można było rozwiązać problem to jeszcze... ale na dobrą sprawę zawsze można zmienić drogę po której się... Tylko komu się chce tak zaczynać wciąż od nowa?
Świat kiedyś skończy się w swym wszechogarniającym biegu wszechstronnych możliwości rozwoju, jak rozszerzający się w pustkę wszechświat, pustkę, pustkę, pustkę, wdzieram się... maybe I always knew
A jeśli to wszystko skończy się wraz z tą chwilą? Jeśli nie będzie 'potem' gdy już słowa 'będzie dobrze' nie doczekają się swojego czasu, bo czas, ach ten nieskończony! się skończy?
Zawsze to, co tak odległe tak upragnionym... zawsze to, co tak obce tak przerażającym... zawsze to, co tak pożądane tak niedostępnym...
bo gdyby inaczej było straciłoby smak... już nikt nie sięgnąłby po soczystość truskawek, kwaśne porzeczki posypane cukrem nie uderzałyby swoim sfermentowaniem do głowy...
Nie można oswoić każdego lisa i pokochać każdej samotnej róży... Choć człowiek otacza się mnóstwem przedmiotów i ludzi przedmiotów zawsze, zawsze będzie sam...!
A może to tylko ja?...
Ze swoją niewiedzą kładę się do łóżka, niech śpi obok mnie, nie będę przynajmniej tak całkiem samotna...
takich monologów mam więcej, bo czasem ciężko znaleźć kogoś do rozmowy heh...