Bulimia

Said Muslim

"Skąd ta agresja kochanie" się pytasz... A to tak ze mnie, słoneczko ze mnie, samo. Wypełza spod prawego ucha i ja tego nie chce, ale to już tam jest.
Agresja rodzi agresję, i ta agresja co mi wypełza z ucha to dopiero początek, bo już to, że ona tam jest mnie denerwuje. Potem przychodzą jacyś znajomi mojej matki i pytają się czemu jestem taki chudy, a ja mówię, że im się wydaje, wydaje im się, musi. Po czym słyszę, że mnie jest połowa dawnego mnie. Wtedy sobie myślę, że nic dziwnego, że ja już wiem gdzie jest ta druga połowa. Potem słyszę żebym jadł więcej, ale ja już nie mam miejsca, nie mam czasu na takie przyjemności. Potem, boję się potem. Potem to znaczy kiedyś będzie, a ja się boje tego co będzie. Potem szybko wychodzę gubiąc ich spojrzenia na moich plecach, kościstych, chudych plecach. Mknę przez autostradę przedpokoju mojego mieszkania, wślizguję się jak złodziej do własnego pokoju i wymiotuję. Rzygam, bo ja jestem bulimikiem. Potworna choroba. I to dla tego jestem taki chudy, bo ja rzygam wciąż i wszędzie i wszystkim co zeżre. Ale do cioci tak nie wypada powiedzieć, no źle by to wyglądało gdybym nie zaprzeczał z miłym uśmieszkiem na ustach, że chudnę, że znikam. Bo to jest tak, że czasem tak nie jest, szczególnie rano tak nie jest. Ciekawe. Rano świat jest trochę inny, ja wtedy wstaje, otwieram oko, jedno - dwa to za duży wysiłek, otwieram to jedno oko, wszystko jedno które, i patrzę, chłonę. Bo ja mam oczy jak czarne dziury, i nie to żebym był nieskromny, ale ponoć ładne i smutne. Smutne są oczy bo smutne jest to co widzą. No i zdobywam sie na heroiczny czyn, otwieram drugie, jakby zapomniane wcześniej, OKO. I chłonę cały ten świat dookoła. Te wróble, które wszystkie razem tworzą jakiś gang, przestępczość zwróblizowaną, tych kosmitów sprzedających podróbki na stadionie, przebranych za Wietnamczyków, i tych szpicli niemieckich, z neseserami pełnymi kłamstw, byleoczym, byle by były to kłamstwa. I oni wsiadają, wszyscy na raz w jeden autobus, i ja to chłonę. Chłonę te brednie w szkole, chłonę Mickiewicza, Żeromskiego chłonę i innych. Nawet Konopnicką chłonę bo szowinistą nie jestem. Wychodząc ze szkoły obowiązkowo chłonę jednego z 20 żołnierzy Philipa Morrisa. Czasem nawet dwóch. Chłopaki tak szumią w głowie że żółć nadjeżdżającego autobusu jest niemal niemożliwa do wytrzymania. Wchłaniam ją a jej jest więcej i to smutne. Potem ktoś zadaje pytanie, nagle i niespodziewanie, o to, jakie nastroje panowały przed wybuchem powstania listopadowego. Gówniane odpowiadam, zarówno w myśli jak i na głos, bo uważam, że lepiej mówić to co się myśli albo nic. Patrzy na mnie jakimś dziwnym wzrokiem i widzę że myśli "z tego kretyna już nic w życiu nie będzie". Mówi natomiast, w trosce o moje samopoczucie (a może własne?), że odpowiedź nie jest dobra ale żebym się starał dalej. Kurwa przecież mówię, że gówniane, bo nastroje były, są i będą gówniane. Tego mu chyba było za wiele i poszedł. A pies Cie jebał stary.
Agresja, kochanie skąd ona. O tam zza prawego ucha. I ją też chłonę, z internetu i z televizji. Z tych żydomasońskich stacji ją chłonę. Zewsząd dosłownie, bo wszędzie ona jest. Wysiadam z autobusu, jeszcze chwila i będę w domu. Tylko po co? Idę. Idę i idę, dochodzę, nareszcie, otwieram. Wchodzę, zamykam i idę do siebie. Siadam i ni z tego ni z owego rzygam. Rzygam dalej niż widzę, w sumie to nie wiele widzę bo oczy zamykam, by nie wchłaniać tego co już z siebie wyrzuciłem. Rzygam na lewo i prawo, rzygam Nitschem, Koniecpolskim też rzygam, i Oda do Radości i C3H20 też rzygam. Dużo tego siedzi we mnie, więc siłą rzeczy (rzeczy mają siłę? chyba tylko dźwigi.) dużo z siebie wyrzucam. I gdy myślę, że tak już będzie w nieskończoność, że ta moja odyseja wymiocin nigdy nie odnajdzie swojej Itaki. I tak I cóż za pozytywne słowo.
Hrrrrr, ostatnie charknięcie i już jest lepiej. Spluwam. Spluwam resztkami karmy dla rybek. Nareszcie wolny.
 K A T H A R S I S.

Said Muslim
Said Muslim
Opowiadanie · 26 października 2007
anonim
  • ataraksja
    Końcówka rzeczywiście z nerwem i przekonująca, ale przez trzy czwarte tekstu miałam odruch... I zastanawiam się, czy rzyganie na wszystko i własciwie z każdego powodu, jest symptomem choroby na "nie ma nic dobrego" ? A może nie chce się poszukać, a może nie ma czasu? A może... cholera wszystko mi jedno?
    Bulimik obżera się najpierw, a potem w poczuciu winy wywołuje sztucznie wymioty. Twój bohater porażony jest światem, chory na świat który go osacza.Nadtroska, nadmiar, nadobowiązkowość. Brak umiejętności odrzucenia naporu zamieniony w reakcję - agresję. Nie do końca przekonuje mnie taki sposób widzenia rzeczywistości, nie do końca... Bo kurcze myślę, że to jednak słabość jest, jeśli tylko się warczy, pluje, rzyga i ma wszystko w d...
    Co do tekstu - nie wiem w jakim programie to pisałeś, ale strasznie "pozawijało" Ci linijki tekstu i choćbyś mi nie wiem jak tłumaczył, to nie przekonasz, że tak ma właśnie być. Odbiór staje się zbyt utrudniony i czyta się koszmarnie. Sprawa druga - co za udziwnienia zastosowałeś w dodaniu "ę" we fragmencie:
    "Potem ktoś zadaję pytanie, nagle i niespodziewanie, o to, jakie nastroję panowały przed wybuchem powstania listopadowego". Tylko nie mów, że to celowe, bo nie uwierzę. Zbyt nieprawdziwe i traktuję raczej jako zwykłe literówki.

    · Zgłoś · 17 lat
  • Said Muslim
    Zacznę od końca.
    Literówki, zwykłe ludzkie literówki i mimo że sprawdzałem tekst kilkanaście razy to nie zauważyłem tego wcześniej.
    Tekst pisałem w Google Docs, bo z lenistwa nie mam jeszcze Worda, jeśli to wielki problem mogę to popoprawiać.
    Pisząc to chciałem stworzyć bohatera, który nie tyle ma wszystko w dupie a raczej otaczający świat go przytłacza, i nie jest tak, że nie widzi w nim nic pozytywnego, tylko po prostu ugina się pod napierającą falą beznadziei. Hmm i nie jest on raczej osobą, która tylko warczy i pluje, myślę natomiast, że jest to człowiek który cały dzień siedzi w parku jarając fajki i myśląc-medytując ma dosyć ery konsumpcjonizmu. Nie ukrywam, że wiele mamy wspólnego ale podejście do życia, które Ty odczytałaś jest zupełnie odmienne od mojego.

    a linijki rzeczywiście zaraz popoprawiam, bo wygląda to kretyńsko.

    Pozdrawiam

    · Zgłoś · 17 lat
  • ataraksja
    Bardzo dziękuję za wyjaśnienia :) Trochę mi lżej, że tak ładnie nawiązaliśmy konstuktywny dialog. Ale żeby Cię troszkę podraznić ;P ... to siedzenie na parkowej ławce to rodzaj protestu? Bo jeśli tak, to ja też tak chcę i wcale nie będę rzygać. Może odpocznę? ... i zaznaczam, też brzydzi mnie filisterskie podejście do zycia.
    Teraz poczekać musisz na opnię drugiego recenzenta i może tekst pofrunie dalej w świat :)

    · Zgłoś · 17 lat
  • Said Muslim
    mam nadzieje że tak się stanę.
    Nie to siedzenie na ławce to jest ciekawość i głód świata, to jest pociąg do choroby, bohater a pośrednio i ja jest bacznym obserwatorem, chłonie wszystko bo go to bardzo interesuje, chłonie i nie wie kiedy przestać, a od przesytu wymiotuje. Z pewnością jest to w pewnym sensie postać tragiczna, ale nie rozczula się nad sobą, jest trochę buntownikiem ale jest trybikiem w systemie.

    · Zgłoś · 17 lat
  • Said Muslim
    geez.
    Mam, stanie.

    · Zgłoś · 17 lat
  • ataraksja
    No dobrze, puszczam. Nie wiem, czy modowie - pomocnicy poszli do lasuuuu?

    · Zgłoś · 17 lat
  • Łukasz
    Troszke niezrozumiałe.
    I te ciągle słowo "potem"
    Mogłeś użyć"następnie,później,kolejnie"
    dużo by tu wymieniac
    Do Mnie to nie przemawia

    · Zgłoś · 17 lat
  • Said Muslim
    wybacz ale nie sądzę żeby wielu 14 latków tekst zrozumiało. Powtórzenie Potem jest świadomym zabiegiem, tego jak widać też nie zrozumiałeś.
    Ale szanuje Twoje zdanie, nie każdemu musi się podobać.

    · Zgłoś · 17 lat
  • anonim
    elektryczny-pies
    o, człowieku, to coś dla mnie, no.dzizas, jak ja uwielbiam taki styl pisania!:D

    · Zgłoś · 17 lat
  • anonim
    elektryczny-pies
    tym bardziej, ze sie utożsamiam, a jak. najbardziej mi się podoba zdanie " a pies Cię jebał " :D.

    · Zgłoś · 17 lat
Usunięto 1 komentarz
Wszystkie komentarze