[03] Firanka

Valhalla

Nie wie, czy miał tak mocną głowę, czy tamtego dnia mniej pił ze względu na swoje urodziny. W każdym razie wszyscy jego goście leżeli w drugim pokoju pokotem. Było tam kilka sarenek, dwa dziki i wiewióra. On jednak nie miał dość.

Za oknem gwiazdy i kilka latarni rozświetlały późną noc. Z sąsiedniego wieżowca, z jedynego żyjącego okna, po całym osiedlu niosła się hałaśliwa muzyka.
Pójdzie tam i zobaczy co się dzieje - pomyślał. Gdyby był całkiem trzeźwy, pewnie dałby sobie spokój, ale lekkie ubzdryngolenie nie pozwoliło na długie zastanawianie. Jeszcze raz spojrzał na śpiącą zwierzynę i wyszedł nie zamykając drzwi na klucz.

Na klatce schodowej nocnej dyskoteki czekała przed windą roztrzęsiona staruszka.
– Panie, cholery można dostać. Oni tak co tydzień spać człowiekowi nie dają. Jak się nie uspokoją, dzwonię na milicję.
Wjechali razem na ostatnie piętro. Muzyka była tak głośna, że nawet dzwonka nie było słychać. Złapał za klamkę, drzwi otworzyły się bez problemu. Weszli, lecz dopiero w pokoju, zostali zauważeni przez domowników. Na widok bawiącego się towarzystwa, wojownicza do tej pory staruszka czym prędzej wybiegła, on zaś trafił wprost na dwie tańczące pary. Faceci tylko w spodniach, z gołymi torsami, dziewczyny prawie w negliżu. Główna gwiazda nocnej rewii, pląsając nago po stole... zawijała się w firankę.
Głupio mu się zrobiło, ale nie mógł się już wycofać.

– Czy... mogę się przyłączyć? – zapytał idiotycznie. Wiedział, że nic tu po nim. Przecież się nie rozbierze, a i tańczyć nie potrafi.
– Ależ proszę bardzo – odpowiedział, nie przerywając finezyjnych pląsów gospodarz imprezy.
– Tylko musisz trafić w kieliszek z wiatrówki.

Muzyka przycichła, a szkło stanęło na krawędzi balkonowej barierki. Wręczono mu wiatrówkę i odmierzono trzy metry. Firankowa nimfa, która właśnie spadła ze stołu, jakimś cudem doczołgała się do jego nóg i poklepując go po łydkach dodawała otuchy. Najwyraźniej mu kibicowała. Niestety, nigdy nie był dobrym strzelcem i oczywiście spudłował.

Wracając do swojego wieżowca zastanawiał się jedynie - jak mógł nie trafić. Przecież w jego pokoju na dywanie leżało kilka sarenek, dwa dziki i wiewióra.

Valhalla
Valhalla
Opowiadanie · 10 listopada 2007
anonim
  • Said Muslim
    a gdzie 2?

    przypomina mi to strasznie jakiegoś pisarza ale nie mam pojęcia teraz jakiego.
    dodaje Cię do moich ulubionych wywrotowiczów! (yeah!)

    i żądam gwiazdki!
    a właściwie gwiazdki tu i w 4 bo jeśli 1 zasłużyła to 3 bije ją na głowę!

    · Zgłoś · 17 lat
  • ataraksja
    Gwiazdka jak nic!!!
    Jestem ukontentowana, a oznaką tego jest ogromny rogal :)))))
    Zaciekawiasz już pierwszymi zdaniami (czytam po kilka razy żeby się zdrowo pośmiać), i od początku aż do końca pachie tu Mrożkiem, ale ze znacznie większą dozą świetnego humoru.
    Brawo!

    · Zgłoś · 17 lat