[piiiiii]

Jan Kowalski

Bo to jest ważne, ostatnie dziś wiadomości, mam siedzieć cicho. No to siedzę. I mam zostawić ciastko, bo ostatnie dziś, mama chce sobie je zjeść do kawy. Za chwilę, po wiadomościach, no daj obejrzeć do końca. No to zostawiam. I nie mam tak siedzieć, mam wstać i zrobić jej kawę i przynieść popielniczkę. No to wstaję, idę do kuchni, no to robię tę kawę, szukam tej popielniczki. Zanim się woda zagotuje, raz dwa trzy jedenaście minut, widzę wszystkie szczególy, gwoździe co na nich wszystko wisi. I słyszę wszystko, skrzypienie bram. Teraz właśnie, natychmiast się dzieje listopad, połowa prawie. Liście z drzew, liście na twarz, liście w lufkę. Właśnie teraz, natychmiast się dzieje ciepło w pokoju, się dzieje odkręcony na maks, na piątkę kaloryfer. Marznięcie szyb, skraplanie pary z ust. Dzieje się stara baba z psem między blokami. I ja się odbywam przez dziurkę od klucza, przez szparę między drzwiami a podłogą.

Woda się gotuje, para dym chuj wie co, bulgotanie. No to zalewam, dwie łyżeczki kawy, dwie łyżeczki cukru. I przynoszę mamiekubek, popielniczkę. Nie mam dobrej nowiny, to przynoszę gratis śmietankę. Matka mi dziękuje, mówi do mnie po imieniu. Nazywam się [piiiiii] i jestem bohaterem tej prozy, szalenie mi miło. Jestem synem kobiety palącej, pracującej dwanaście godzin dziennie i mam [piiiiii] lat. Jakieś szumy, zakłócenia, wybaczcie. Jest godzina dwudziesta druga trzydzieści, nad telewizorem jest zegar. Czas dla prezentera, wiadomości się skończyły. Można się wyszczać, można papierosa, można kokę. Kamera nie patrzy, ona patrzy gdzie indziej i opowiada reklamy. Jakiś gej z dezodorantem mamy, ja jej mówię: mama, ty się lepiej [piiiiii], ty możesz śmierdzieć, zobacz kto ma twojego pachniucha, patrz jaki ciepluch wielokrotnego posuwania. Mam siedzieć cicho, bo to jest nowa reklama. No to siedzę. Się dzieje koniec reklam, się dzieje ciepło w pokoju, rumieńce na ryju.

Tu się zaczyna wszystko, tutaj następuje kluczowy moment całej historii. Albo akcja dopiero się zawiązuje, nie wiem. Ja jestem tylko bohaterem tej prozy, z autorem nie rozmawiam, nawet słowa z nim nie zamieniłem. Teraz się zaczynają dziać istotne dla całej historii biegu rzeczy.

[piiiiiiiiiiiiiiiiiiiii]

I, kurwa, znowu szumy w eterze, słabo się słyszę. Zresztą późno już. Czym prędzej kładźmy się spać, za półtorej godziny wilkołaki się budzą, smoki i wampiry. I inne takie, cała banda. Bunkier kołdra pierzyna, czym prędzej podążajmy w schron.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 8 głosów
Jan Kowalski
Jan Kowalski
Opowiadanie · 13 listopada 2007
anonim
  • Baśka
    mmm, ciekawe..

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Trzyczternascie
    dzieje sie dobrze, podoba mi się sposób narracji.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    Tyberiusz
    niesamowite
    szczere
    oddane prawdzie
    prawdziwe
    bolące

    [piiiiii****a] znieczulica !!!

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    elektryczny-pies
    grejt.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • Valhalla
    Nie napiszę o archetypach i takich tam [nie znam się aż tak na tym]... Jest w moich ulubionych... tyle.

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • sick
    Podoba mi się, niebanalna narracja, świetne "dzianie się", operowanie archetypami i takie tam inne nic nie wnoszące, bezwartościowe, okrąglutkie, pochwały abstrakcyjne.

    · Zgłoś · 16 lat temu
Usunięto 1 komentarz