MAFIA

Tomasz Rybak

MAFIA

Są twardzi. Są wielcy. Nie dyskutują. Biją po oczach, wbijają noże pod żebra. Nie znają litości. Możesz ich prosić, błagać, tłumaczyć, że masz czwórkę dzieci. Nic nie pomoże! Żadnych kompromisów - takie Ich motto.

Sztuka ponad wszystko! E'viva l'arte! A jak nie jesteś artystą to lepiej siedź w domu i rób na drutach. Z krytykami nie ma co zadzierać!

Grafomani mają przesrane. I to ciężko. W samym tylko zeszłym tygodniu stracono osiemnastu. Najpierw wyrywają ręce (żebyś nie pisał), później nogi (żebyś nie chodził po redakcjach z tekstem), a następnie górną szóstkę (cholera wie po co). Na koniec odgryzają ci głowę.

Nie ma lekko. Wystarczy, że napiszesz niezbyt udany wiersz - chłosta na oczach publiki. Napiszesz nudne opowiadanie - hiszpańskie buty, zrywanie paznokci, łamanie łokci oraz pół godziny łaskotek. Nie ma zmiłuj się.

Trzy dni temu ukrzyżowali dwójkę twórców reklam podpasek. Trzeba przyznać, że w ukrzyżowaniach doszli do perfekcji. Ludziom podobają się takie rzeczy. Chętnie przychodzą i oglądają.

Prestiż krytyków wyraźnie wzrósł. Już nie żebrają w bibliotekach i przed księgarniami. Media poświęcają Im dużo czasu. Są sławni. Nikt Im nie podskoczy. Poczuli się tak pewnie, że nakładają teraz haracze na wszelkie wydawnictwa. Wysyłają dilerów pod szkoły, którzy rozprowadzają tanie aforyzmy, wiersze i nowele. Dzieciaki kupują i czytają. Młody umysł szybko chłonie. W końcu uzależnia się od danego autora i czyta wszystko, co ten napisał. Jak brakuje im pieniędzy, to sprzedają z domu telewizory, komputery.

Dzieciak ma szczęście, jak uzależni się od Szymborskiej. Ale przeważnie dilerzy wciskają dekadencję. Dzieciaki naczytają się takiego Baudelaire'a, czy Schopenhauera i już po nich. Wzrost samobójstw rośnie lawinowo.

W zeszłym tygodniu jeden z krytyków zaraził grzybicą swojego sąsiada, który wykonał graffiti przed domem. Krytyk ten uważa, że graffiti nie jest sztuką, a poszkodowany, że jest. Kwestia z pozoru błaha okazała się brzemienna w konsekwencje. Rozgorzał się spór o to, co jest sztuką, a co zwykłą szmirą. Środowisko krytyków uległo podziałowi. Jedni twierdzili, że sztuka jest czymś niezwykle rzadkim, a inni opowiadali się za tym, że nawet pogłaskanie kozy może być sztuką. Założyli swoje stronnictwa, rozpoczęli zbrojenia. Cienko to widzę. I pomyśleć, że to wszystko z braku obiektywnych kryteriów oceny.

Ja stąd spieprzam. Czuję krew w powietrzu. Spakowałem się i jutro wyjeżdżam zagranicę. Artysta na emigracji jest bardziej ceniony. Poza tym zagranicą jest jeszcze spokojnie. Zajmę się czymś bardziej spokojnym, mniej stresującym. Żona chciałaby, żebym napadał na banki, ale mnie ciągnie praca w policji. Popracuję kilkanaście lat, zabiję paru palantów, a potem ciepła emeryturka. A w zawodzie artysty nie ma co liczyć na nią. Tworzysz całe życie. Chyba, że się trafi Nobelek. Wtedy możesz olać sztukę.

Mówię Wam, ciężkie jest życie pisarza.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry+ 36 głosów
Tomasz Rybak
Tomasz Rybak
Opowiadanie · 2 października 2000
anonim
  • anonim
    lukasb
    Bardzo ciekawy teskt, inteligentna satyra, bardzo mi sie podobał. Dystans do samego siebie jako artysty (?), lekkie pioro. Dobra rzecz.

    · Zgłoś · 22 lata temu