Miałam kiedyś ogródek w którym hodowałam sztuczne kochające serca i sprzedawałam je na allegro z możliwością reklamacji. Dodawałam extra błysk w oku i motylki w żołądku. Zbiłam fortunę, Wszyscy dookoła zaczęli być szczęśliwi. Miłość wychodziła oknami autobusów, skakała z Pałacu Kultury. Nawet kebab na Waszyngtona był pełen miłości. Uśmiechy, pocałunki, zakochani. Było pięknie, nikt nie reklamował sztucznych serc, wszyscy byli zadowoleni. Tylko nie ja. Nie byłam gotowa na miłość z probówki. Moje serce zbiło się zaraz po fortunie.
ja się osobiście jaram.
Zdecydowanie oddzieliłabym "Tylko nie ja. Nie byłam gotowa na miłość z probówki. Moje serce zbiło się zaraz po fortunie." dając od nowego wiersza. Wybrzmi tak, jak należy. To przeciez najważniejszy, końcowy akord.
Autorko, proszę o ustosunkowanie się do uwag ;)
Tylko nie wiem, dlaczego w pierwszym zdaniu nie ma przecinka? ;) Przecież to chyba normalna proza...