Małe, ponure miasteczko.. Miasteczko? Właściwie to zapadła dziura, gdzie nie zaglądają przypadkowi ludzie.. Tylko zakapiorzy, siepacze, skrytobójcy i w ogóle hołota tego pokroju. W tym czasie, w karczmie, w najciemniejszym, zarezerwowanym kącie siedział on.. Assamita. I to kurewsko dobry. Bezszelestny zabójca. Płatny zabójca. I do tego niezbyt tani.
Podejmował się każdego, nawet z góry skazanego na niepowodzenie zlecenia.. Miał wiele takich ekstremalnych zadań. Każde wykonywał. Co do jednego... Był najlepszy. Przed nim na stole, między kilkoma pustymi kuflami leżało arcydzieło płatnerskie - wakizashi, wykonane na specjalne zamówienie.
Gdyby skrytobójca tyle nie pił zapewne byłoby go stać na lepszą broń. Ale niestety. Jednak ta historia pokazuje, że i tak by mu się nie przydała.
Siedział tak wiele godzin, nieruchomo, wpatrując się w błyszczącą złowieszczo klingę. Czuł, że nadchodzi coś złego. Kolejne zlecenie...
Młoda dziewczyna usiadła na ławie po przeciwnej stronie stołu. Miała zadatki na assamitkę.
Powietrze niemal nie poruszało się przy jej ruchach.
Zabójca podniósł wzrok na jej twarz. Gdzieś już ją widział. We śnie? A może na jawie?
Nie był w stanie jednoznacznie powiedzieć.
Krótko mierzyli się wzrokiem, choć dla nich minęła niemal cała wieczność. Już się znali.
Od zawsze i na zawsze. Tylko oni, obdarzeni zmysłami zwierząt, wyćwiczoną percepcją i instynktem zabójcy...
Dziewczyna wyjęła z sakwy mieszek z brzęczącą zawartością, podrzuciła w ręku parę razy. Nic nie zabrzęczało a woreczek był pękaty. Powietrze chyba zatrzymało się w miejscu, a jej klinga nadal błyszczała złowrogo.
Ona zaczęła.
- Mam zlecenie.
- Sama je wykonaj, potrafisz.
- Moje ostrze nie jest spragnione krwi.
- Mało mnie to obchodzi..
A dziewczyna nie poddawała się łatwo...
- Cały mój urobek jest tu, przed tobą. Wykonaj zadanie a dostaniesz go.
- Mam wszystko czego mi potrzeba. Broń, piwo i ładne widoki. Czego chcieć więcej?
- Zastanów się dobrze. To mnóstwo pieniędzy.
- Pieniądze to nie wszystko moja droga.
Dziewczyna zaczęła się lekko załamywać. "Naprawdę jest dobry" - pomyślała.
"A może inaczej go podejść." - kolejna przebiegła myśl...
- Podobasz mi się... Zatraciłam się w głębi Twych oczu.
- Heh! Przyznam ci się do czegoś. Dawno już slyszałem o tobie i twoich dokonaniach.
I aż głupio się przyznać, ale pokochałem cię. A teraz siedzisz przede mną... Piękna jak sen... Zabiję go dla ciebie. Bez zapłaty.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, bardziej do własnych myśli niż do skrytobójcy.
- Obiecujesz, że zabijesz go? Dajesz słowo honoru? Słowo miłości?
- Tak, Pięknooka Damo.
- Bo widzisz, tu rodzi się pewien problem..
- A mianowicie moja droga?
- Bo od tej pory ty jesteś celem do unicestwienia...
Po tych słowach wstał, już całkiem trzeźwo ujął wierne wakizashi w dłoń.
Czubkiem palca wskazującego drugiej ręki przejechał powoli po ostrzu...
Ciepła posoka zaczęła powoli kapać na podłogę. Obszedł stół, podszedł do zleceniodawczyni, namalował krwią na jej twarzy jakieś skomplikowane wzory, po czym wbrew jej woli pocałował ją.
Dziewczyna nie chciała tego, lecz nie opierała się. Mijały sekundy, minuty...
*Bach*
Mężczyzna upadł. Ona w pierwszej chwili nie wiedziała co się stało. Dopiero gdy pozbierała myśli, zauważyła rekojeść broni Assamity sterczącą z jego piersi...
"O tak. On był najlepszy."
I odeszła w ciemną noc. I nikt jej potem nie widział...
Jak autor zechce, to zapraszamy jeszcze raz z poprawionym tekstem. :)
czytam to po raz kolejny i na prawdę mi się podoba. Chociaż mam jedno pytanie...- ale to już osobiście Ci je zadam ;))