rozmyślania z nad kubka herbaty.

Migrena

 

Jakby to ładnie ująć trzeba by się było dobrze zastanowić, a i to by pewnie niczego nie zmieniło. Ładnie się ująć tego po prostu nie da. Jest jak jest, moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Wybacz mi Boże, nie obwiniam Cię, i tak zawsze robisz co chcesz, więc okej, niech Ci będzie. Jestem chora, jest mi wszystko jedno, a może i nie. Jestem w fazie zmian, zmian, zmian, zmian. I jeszcze raz zmian. Nabieram dystansu, dużego i do wszystkiego. Do siebie, do swojego wyglądu, do swoich zachowań. Wyzbywam się kompleksów, żyć dla siebie będę i dla osób, które mnie kochają taką jaką jestem, i w dupie mają całą resztę. Kiedyś nie było takich ludzi, a teraz chyba są. Na pewno jest jedna, co do reszty nie mam pewności. Właściwie dziwię się sobie, że radziłam sobie kiedyś sama, bo trudniej było dużo bardziej, no i cóż. A teraz mam ludzi, do których mogę napisać, żeby mnie przytulili, i wiem, że gdyby tylko mogli, to by to zrobili, i nie są na mnie za to źli i nie boją się tego. Mam ludzi, do których mogę napisać smsa w środku nocy, smsa z głupim tekstem, dziwnym przemyśleniem czy innym 'czymś', a oni mi odpiszą, a jeśli nie, to pomyślą o mnie, nie będą źli, że ich obudziłam.

Mam takich ludzi, do których mogę zadzwonić nawet z chrypą i katarem, a oni i tak poznają mój głos, i śmiać się też nie będą. Mam takich ludzi, że kiedy się przewrócę na środku korytarza, podadzą mi rękę, albo przewrócą się obok mnie i śmiać się razem ze mną będą. Ludzi, którzy mnie chcą tak po prostu kochać, znać, lubić, dzielić się ze mną sobą samym, tak jak ja się z nimi chcę dzielić sobą. Ludzi, którzy się uśmiechają gdy mnie widzą, albo kiedy tylko o mnie pomyślą. Którzy chcą o mnie myśleć, którzy chcą znać moje zdanie, spędzać ze mną czas i poświęcać siebie samych. Oni też mają takich ludzi pewnie, a jednym z nich jestem ja. Zaangażowałam się bez reszty, i nawet się nie boję, choć zawsze się przecież bałam. Powstrzymuję się przed wieloma rzeczami, przestanę mówić ludziom per "głupek" czy inny taki. Przestanę mówić, że facet to świnia, a nawet już teraz przestałam. Przeczytam patetyczne książki Paula Coehlo czy jak mu tam, żeby o nich porozmawiać z taką jedną. Może wiosna mnie tak nastraja, a może wizja Tego Co Będzie Jutro, albo może tego, że niewiadomo czy potem będzie cokolwiek. Pewnie będzie dużo gorzej, albo bardzo inaczej. Na pewno tak będzie. Nie jest mi wszystko jedno. Zaczęłam żyć inaczej, zaczynam żyć inaczej, zaczynam na nowo patrzeć w chmury i gwiazdy też, mam ochotę na lody i na pizzę, na ludzi mam ochotę, chciałabym kogoś pocałować mocno bardzo, chciałabym się do kogoś bardzo mocno przytulić i rozpłakać bym się chciała (choć właściwie teraz przecież to robię), a potem się roześmiać bardzo głośno. Chciałabym już chodzić boso, chciałabym chodzić po szkole bez butów, chciałabym mieć zieloną bluzkę, blond włosy, krótką mini i dwa różne trampki. Chciałabym zacząć żyć inaczej, choć to ciągle będę ja. Pozytywnie patrzeć, chociaż chyba właśnie tak patrzę, chociaż może za późno jest. Nie wiem czy się uda. Ważne, że spróbuję, żałować nie będę.

Migrena
Migrena
Opowiadanie · 30 stycznia 2008
anonim
  • ataraksja
    Już pierwsze zdanie jest koszmarkiem i kompletnie zniechęca do czytania. Ale byłam konsekwentna. Od tego tu jestem.
    Tekst to mieszanka rozliczeniowo - życzeniowa. Coś w rodzaju wewnętrznego rachunku przychodów i rozchodów.
    Rozmyślań dziecięcia wieku. Nic, co by mnie na dłużej zatrzymało i poruszyło w tekście nie znajduję.
    W tytule - błąd (piszemy `znad).
    Nie, tym razem nie na pierwszą stronę.

    · Zgłoś · 16 lat