Narano - epizod 05

Valhalla

 

Czas, tylko z lekka zakrzywiany przez ’czarne dziury’, płynął nieubłaganie. ’Narano’ jak ’Latający Holender’ błąkał się bez sensu, zmierzając w sobie jedynie znanym kierunku, a ’Anathema’, cel ich podróży, z każdym dniem oddalała się coraz bardziej.

 

’Uciekinierzy’, wyrzuceni na margines społeczeństwa, nie mogący lub nie chcący pogodzić się realiami jakie zastali pod koniec trzeciego tysiąclecia, oddawali się ulubionemu zajęciu. Przędzeniu anilany. Jak pająki, produkowali białe włókna, w które i tak, nikt, nigdy nie miał się zaplątać. Ewentualnie ’łoili’. Przy średniej, wynoszącej aktualnie ponad 3 promile, ’Narano’ już teraz mógł sobie pozwolić na energetyczne oszczędności.

 

W tym samym czasie ’Flashback’ parł do przodu. Z każdym dniem, poznając tajniki produkcji, stawał się ’specjalistą’, a awans na brygadzistę coraz bardziej realny. Nie był to efekt dążeń ambicjonalnych, a jedynie uboczny skutek braku innych zajęć.

 

Zanim poszedł do ’Technikonu’, zdał egzaminy końcowe w ’Instytucie Wiedzy Ogólnej’ — z historii ’Imperium’ i geografii ’Układu Słonecznego’. Gdyby skończył ’budowlankę próżniową’, zapewne jeździłby teraz po ’Narano’ rowerem, a tak... w wolnych chwilach, oddawał się swojemu ulubionemu zajęciu: rozmyślaniom historyczno-egzystencjalnym — czyli niepotrzebnemu nikomu rzeźbieniu w gównie.

Pomagały mu w tym dwie rzeczy. Pierwsza z nich to dostęp do ’GeoNetu’. Druga, to codziennie witająca go po pracy, 42-calowa plazma z wszechobecnym system ’Windows Galaxy 3000’. Mógł wybrać inny, np. ’Fakro’ lub ’Pruszynsky & Co.’. Obie firmy, w latach trzydziestych XXI wieku, zmuszone przez ’wschodnią’ konkurencję do przebranżowienia, ’poszły’ w informatykę. W sumie od okien do ’windowsów’ było im najbliżej. Jedynym problemem ’Galaxy’ były wymogi sprzętowe. 300 GB na sam system to trochę dużo.

 

Ostatnio wziął ’pod lupę’ okres tuż przed powstaniem ’Global Village’, eksperymentalnego poprzednika ’Imperium’. To połowa XXI wieku. A zaczęło się tak niewinnie, od 16. z rzędu wygranej Izraela w ’Festiwalu Eurowizji’. Nigdy nie rozumiał, na jakich zasadach bliskowschodni kraj brał udział w europejskim konkursie piosenki. Mógł to jedynie przyjąć do wiadomości i zaakceptować. Efekt był taki, że w dowód uznania muzycznych osiągnięć przyjęto ich do ’Unii Europejskiej’. Gdy do tej samej ’Unii’, sześć lat później przyjęto Madagaskar, Finlandia przeszła na szintoizm, a Gwatemala (po Meksyku, Kubie i Wenezueli) została kolejnym stanem USA, było wiadomym, że powstanie jednego wielkiego ’tworu’ to tylko kwestia czasu.

Rozpoczęto prace nad wspólną Konstytucją. W tak zwanym międzyczasie, wyrżnięto południowoamerykańskich ’Indian’ i małych ’Papuasów’, którzy za cholerę nie chcieli oddać swoich lasów, a prowadzone badania genetyczne nad ’wyprodukowaniem’ idealnego ’wodza narodu’, których podjęła się firma medyczna z terenu dawnej Szwajcarii, o mały włos nie doprowadziły do upadku całej idei. Trudno się też temu dziwić, skoro jednego dnia narodzili się ’na nowo’: Hannibal, Napoleon, cała rodzina Jacksonów i Nelly Rokita.

 

Jak śnieżna kula tocząca się w dół żlebu wszystko nabrało rozpędu i monstrualnych rozmiarów. Najpierw, około roku 2450 powstały dwa ’Imperia’: ’Wschodnie’ i ’Zachodnie’. W zasadzie niczym się od siebie nie różniły — nadrzędny cel to... ’wydymać’ rywala. ’Wschodnie’, sprzedając po raz trzeci Alaskę, ’wydymało’ ’Zachodnie’ i w ten oto prosty sposób powstało jedno wielkie. Jako, że ’dymanie’ innych weszło wszystkim w krew, zaczęto się rozglądać za kolejnymi ofiarami. Kierunek mógł być jeden. Kosmos.

 

Niestety, przez kolejne trzysta lat natrafiono jedynie na dwa interesujące przypadki. Pierwszy z nich, to rozerwanie rury wydechowej i awaryjne lądowanie na Księżycu, a dokładnie na ’Palus Putredinis’ (Bagno Zgnilizny) ’Yuhimeinów’. Okazali się być oni w prostej linii potomkami kilku kamikadze, którzy przed wiekami zaginęli w akcji. Problem z ich ’wydymaniem’ polegał na tym, że za cholerę nie można się było z nimi porozumieć. Dialekt w jakim mówili, pochodzący w prostej linii od ’haiku’, doprowadzili do granic obłędu i... posługiwali się wyłącznie samogłoskami. ’Wydymaj’ tu teraz takiego, co gada jedynie; a, e, i, o, u... y. Na dodatek ich szef, należący do sekty ’tkaczy zmysłów’, potrafił czytać w myślach, dzięki czemu poznali ziemiańskie plany i czym prędzej, po sprawnie przeprowadzonej naprawie odlecieli.

 

Drugi przypadek ’bliskiego spotkania trzeciego stopnia’ był o wiele bardziej złożony i trudny do zdiagnozowania. Przez wiele lat, w różnych rejonach ’Imperium’, odnajdywano... zwłoki. Ich identyfikacja była o tyle utrudniona, że zawsze znajdowały się w stanie całkowitej rozpierduchy. A to wessane przez turbiny odrzutowych silników, innym zaś razem zwęglone szczątki w piecach hutniczych. Nawet na ’Narano’, podczas poprzedniego rejsu, znaleziono w suszarce nie zewidencjonowanego w aktach pracowniczych osobnika. Oczywiście całkowicie wysuszonego. ’Biała’ wyekspediowała ’suchego’ na Ziemię, a tam, po błędnie przeprowadzonej analizie, postanowiono pokazywać go w szkole modelek, jako skrajny przypadek anoreksji.

 

Dopiero, kiedy w roku 2748, w okolicach ’Kanału Sueskiego’, tankowiec MS ’Spice Girls’ natrafił na unoszącą się na krze samotną kobietę, tajemnica osobliwych znalezisk została rozwiązana. Była to przedstawicielka ’Cherrjan’ zamieszkujących gwiazdozbiór ’Pegaza’, a wspomniane zwłoki okazały się jej pobratymcami. ’Cherrys’ (zdrobnienie od ’Cherrjanie’) przemieszczali się na zasadzie teleportacji. Niestety, testowany w ostatnich latach najnowszy ’GPS’, kierował ich na zupełnie przypadkowe współrzędne.

 

Na wstępie ’znaleziona’ poprosiła o trzy rzeczy: azyl polityczny, by tytułować ją — ’Cherry-Lady’ (okazała się być wysoko postawionym członkiem Rady badawczej — ’cherrjowskiego’ odpowiednika ’Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej’) oraz... ściereczkę do wycierania okularów.

Wyglądała trochę dziwacznie. Przy jednym oku miała, osadzone na stałe duże szkło powiększające, a na uszach coś w rodzaju muszli. Oczna lupka służyła do wszystkiego poza seksem, a muszelki wyłącznie do słuchania ’cherrjowskiej listy przebojów’.

Przez wiele tygodni opowiadała agentom ’WSII’ o mieszkańcach ’Pegaza’, ich zwyczajach, radościach i problemach. Z jej przekazów wydedukowano, że ’Cherrjanie’ to ci ’źli’. Byli urodzonymi agresorami, którzy nie bawili się w ’dymanie’, a wyłącznie pacyfikowali. Na czele pegazjańskiego ’Zgromadzenia’ stał niejaki ’kierownik’ (jedyny ’cherrjanin’ posiadający międzygalaktyczne prawo jazdy kategorii ’ARJTL’ — kawał drania, którego nawet ziomale mieli powyżej muszelek. Większość z ’wysuszonych’ i ’zmielonych’ to zwyczajni uciekinierzy. Woleli zaryzykować, z nie do końca sprawnym ’GPS-em’, niż pozostać na ’Pegazie’.

Po kilku latach maglowania, ’wisienka’ podpisała oświadczenie o współpracy jako ’TWI’, a ’nasi’ postanowili by zamieszkała na Ziemi i wsparła szeregi ’Imperialnego Instytutu Rozwoju i Dymania’. Jak na razie jedynym efektem tej współpracy był — cherrying, czyli technika frezowania matryc.

 

Niestety, nawet największe osiągnięcie techniki ostatnich lat — teleskop ’Gubble’a’ (to mniej znany brat ’Hubble’a’, mieszkający nad nim we wspólnym domu) po dziś dzień, niczego więcej nie wypatrzył.

 

Save... Kolejny Rozdział skończony. Rozsiadł się wygodnie w fotelu, przypalił papierosa i wziął łyk kawy. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek ktoś przeczyta jego wypociny. Skoro pod koniec trzeciego tysiąclecia, w imperialnych bibliotekach, można odnaleźć poezje Karola Ketzera, ’Kosmos’ Saida Muslima, czy planowany budżet na rok 2008 nieistniejącego już kraju, takiego jak Polska — szansa była.

Valhalla
Valhalla
Opowiadanie · 13 lutego 2008
anonim
  • anonim
    rip
    nikt nie dał rady przez to przebrnąć ?
    cisza poraża.
    zbierzcie tyłki w troki.
    dla mnie świetna proza.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Sandra
    haha, śmiałam sie dosyć głośno.
    wyśmienicie, na noc zostawiam sobie inne

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    sayonara
    świetne ;) normalnie niesamowicie dobrze się czyta ;)

    · Zgłoś · 16 lat