rozwłóczone po kątach kłaki spętlonych snów
Hanka odpędza szczerymi kłamstwami, lepieniem
dwustu pierogów z serem i rzewnym od smycka wracaniem pamięcią
dwaścia roków wstecz.
sosnowe strużyny dymu z komina ogacają niebo,
dogasa dzień na wierchach. oczy Hanki mrocznieją w dwa Czarne Stawy.
bystra woda w potoku toczy głaźnice, nie wygładza wspomnień.
jodły na gór szczytach szumią hań, w mroźną pustkę nieba.
Pon Bócek wyjechał na narty w Alpy.
myśli nie dadzą się gładko przewlec przez igielne ucho i wyhaftować szarotki.
pies Szajbus czwarty dzień nie wraca do chałupy, zięć znów od tygodnia pije.
w towarzystwie astmatycznego kaszlu Hanki, szósty wnuk pierwszy raz
chwiejnie kroczy ku światu. tłusto wypasione toyoty i beemwice
zapychają górskie arterie obszczekiwane przez przepisowo smutne,
zerwane z łańcuchów podwórkowe burki.
wódkę do sklepu Faktorowego Jaśka dowieźli znów w niewystarczającej ilości.
braki w zaopatrzeniu pokryli po słowackiej stronie turyści. Stasek jak co dzień
uczciwie robił w glazurze skrzepiony na duszy trzema setkami. puszcza oko
do ślicznych ceperek w czerwonych kombinezonach narciarskich.
twardo wierzy w dutki i szczęśliwą gwiazdę w miłości.
Hanka czułymi kurwami wabi wracającego z panienek Szajbusa.
wiatr dmie w oczy, odwraca sny na modrą stronę zamarzających na śniegu cieni.
choć i Kaszubom też się ładnie pierdolj*
pierdoljć po ichnemu to rozmawiać,gadać:))
a w sumie wszystko co uczy warte napisania,
zwracam pełne honory
no tośmy się... jak to będzie po kaszebsku - dogadali? ;))
‘rozwłóczone po kątach kłaki spętlonych snów’
...
‘odwraca sny na modrą stronę zamarzających na śniegu cieni.’
Dobrze, że Ata dozuje gwarę w umiarkowanej ilości, bo po tym wszystkim co napisała, jakoś nie mogę sobie jej wyobrazić w kierpcach, z dłuuugim warkoczem... ;)
p.s. z tym dogadaniem różnie u mnie bywa...ale tu się udało:))))
Kropku, jakbym posła w las i piórko by mi się zamigotało? Cuz byś ta zrobił, kiebych jo posła zbójować ze zbójnikami? ;)))
Dziękuję Ci serdecznie :)
co mnie tu qrcze ciągnie?