Po zakurzonych, drewnianych schodach wytartych do granic absurdu, staczała się gumowa piłeczka .Na trzecim piętrze, trzecim bo na tyle i tylko na tyle było stać przedwojennego właściciela ,13-letni chłopiec rozżalonym wzrokiem żegnał jedyną towarzyszkę zabaw.
Cichy szept obudził wyliniałego kota:
- Musiałem dorosnąć ,czy ty to możesz zrozumieć kupo pcheł?
Ciszę przerwało nachalne bicie zegara , koziołki będą na wieży wariować.
- Zaraz przyjdzie! Nie może widzieć, że płakałem...
-Nie będzie chciał zagrać!
Zamaszystym gestem wytarł policzki rękawem bluzy z napisem Chicago Bulls i ogromnym 23 na plecach, numerem ukochanego koszykarza wszechczasów . Zaczerwienione oczy z nadzieją spoglądały 10 metrów w dół na dębowe, wielkie drzwi...Już powinien być...
Wszedł jak zawsze: powoli uchylił skrzypiącego potwora i uniósł lewą dłoń w geście pozdrowienia. Pokonując schody wystukiwał martensami znajomy rytm: raz -dwa ,raz- dwa-trzy ,– raz -dwa-trzy , raz-dwa... Ale czy można się dziwić? Przecież jest „szefem młyna” w klubie kibica Lecha.
-Cześć.
-Witaj, długo czekasz?
-Nie, parę minut- skłamał bez zmrużenia oka.
-A ojciec jest?
-Taaa...Jak zawsze, już nawet zdążyłem sprzedać butelki..
Niezręczna cisza zdziwiła kota ,który podniósł łeb i spojrzał spod niego na przybysza.
-Nieważne, zagrajmy - rozchylił skórzaną kurtkę, podobną do tych, jakie noszą amerykańscy lotnicy, wyjął talię kart i położył między nimi. Usiadł po turecku wpatrując się w oczy chłopca.
-Spawałeś? Masz dziwny kolor oczu - przerwał, czując że popełnił nietakt.
Wsunął dłoń do kieszeni i po chwili niezdarnie wyjął z niej piłkę....Tę piłkę...
-Dziś zagramy o nią! Stawiam przeciw, jak zawsze, dwie bułki z szynką i serem.
-Dobra!
-I jeszcze coś: widzimy się ostatni raz przed wakacjami, zaliczyłem 3 rok... Jadę do domu.
Nagły, niekontrolowany dreszcz wstrząsnął barierką....
-Kiedy wrócisz?
-We wrześniu mam praktyki ,więc pod koniec sierpnia.
-Zagramy o coś jeszcze, wiesz tak na pożegnanie, ale to będzie niespodzianka.
Błysk oczu nie umknął spostrzegawczemu studentowi matematyki ,uśmiechnął się:
-Jak wygrasz oczywiście!
-Do dziesięciu bo pociągi nie mają litości ,a ja czasu.
Grali szybko, bez zbędnych słów i przekomarzań , profesjonalnie wręcz! Karty sprawnie tasowane mieniły się nowością(zawsze grają nowymi, by nie było niedomówień i podejrzeń)
6:4
Chłopiec rozbielił zębami szary wyraz twarzy:
-To gdzie ta niespodzianka?
Z wewnętrznej kieszeni kurtki wyciągnął kopertę i wcisnął w oczekujące dłonie.
-Masz, ale nie otwieraj póki nie odejdę, no i wpierw umyj łapy i zjedz bułki!
Powoli wstał, podał dzieciakowi dłoń...
I nagle cos pękło!
Z całych sił przytulił go do siebie, ścisnął mocniej nawet niż ojca przed wyjazdem na studia. Nie krył łez, które płynęły strugami zalewając dziwnie rozlazły napis: Michael Jordan.
Minuta, Dwie, Pięć.
Odwrócił się na pięcie i szybko zbiegł po schodach.
-Jacek,zaczekaj!.
W ostatniej chwili zauważył spadającą , gumową piłeczkę.
-To dla ciebie! pożyczę ci, ale we wrześniu będę jej potrzebował!
-Musisz wrócić...
*******
W niezdarnie rozerwanej kopercie były pieniądze, krótki list i bilet.
Dużo pieniędzy.
Bilet na mecz gwiazd NBA z reprezentacją ligi polskiej .
List , którego treści nie zna nikt poza nimi dwoma.
Kot przecież nie rozumie ani słowa z urywanych zdań, czytanych niemal codziennie na szczycie zakurzonych, drewnianych schodów.
mów co chcesz, jest bardzo dobrze
ciągle to zbyt osobiste i zbyt ważne, by krytyce poddawać....
Grzesiu, a co to jest?
Popraw kropki (bo niekiedy są dwie, a dwa razy nawet po cztery) i spacje. Niech wszystkie zdania zaczynają się dużą literą, a będzie dobrze...
Aha, ‘martensy’ małą.
"-Masz, ale nie otwieraj póki nie odejdę, .no i wpierw umyj łapy i zjedz bułki!" - z wielkiej litery `no` - to początek kolejnego zdania.
Polikwiduj te murzyńskie znaczki, o których wspomniał Kropek i damy na pierwszą stronę, bo to zgroza kazać czekać na słupki kibiców.
Dobry tekst. Porusza, nie jest dopowiedziany, `podskórnie` działa na wrażliwość i uczucia.
pomocy!