’Lady’ siedziała u ’białej’, a oni w kantynie. Czekali na ’Flashbacka’. Mieli ustalić, co robić, jakie podjąć działania w związku z pojawieniem się ’łysej’. Jednak, przede wszystkim, porozmawiać z nim.
— To dla ciebie — powiedział podchodząc do stolika i wręczył jej papierową torbę. — To za wczoraj, trochę mnie poniosło.
— Przeprosiny przyjmuję, ale wal się i tak... To dla mnie? — zapytała ’Pies’ zaglądając z zaciekawieniem do środka i udając ogromnie cholera zaskoczoną.
— ’Kretki’*, załatwiłem od ’Nerona’. Jakaś stara kontrabanda. On się już w życiu wystarczająco napalił, a tobie powinny na jakiś czas wystarczyć. Tylko nie ściągaj majtek.
— O w mordę, ’Djarumy’... Różne smaki. Nawet ’czarne’ są. Uwaga, będzie seks — i zaczęła rozpinać bluzkę.
— Siad! Znowu zaczynasz — powiedział z uśmiechem i wskazał palcem na hokera powstrzymując ’Psa’ przed striptizem.
Zamówili po średniej ’rolce’** i drinku. Połowa zapaliła, druga nie. Siedzieli w milczeniu i rozglądali się po sali. Oglądali swoje buty, to znowu patrzyli w sufit.
— ’Flashback’, jest coś, o czym powinieneś wiedzieć — zaczęła ’Ata’. — To nie jest dla nas przyjemne i nie bardzo wiemy jak to powiedzieć. Uznaliśmy jednak, że będzie lepiej jak dowiesz się tego od nas.
— Co jest?
— Wczoraj, jak już poszliście, jeszcze długo rozmawiałam z ’Lady’.
— No, domyślam się, i co?
— Wiesz, że uciekła z Ziemi, bo zrobił się tam taki syf, że nawet muszelki jej nie pomagały. Godziny policyjne, łapanki, nakazy pracy przymusowej, wymiana dowodów, zero radia. Trwa tylko telewizja... Totalna rozpierducha.
— No, wiem. Przecież wczoraj o tym mówiła.
— Ale nie powiedziała wszystkiego. ’Flash’, tam jest wojna. Z nalotami, obozami. Całe to gówno.
— Zaraz, a co z ’Centralnym’?... No, z ’Okręgiem Centralnym’?
— No właśnie. Chodzi o to... Bo widzisz... Jego już nie ma. Zrównali go z ziemią. Stepy akermańskie to teraz przy tym dżungla. Cholera, ’Flash’, my wiemy, że one tam mieszkały... Ale tam już nic nie ma.
— O czym ty mówisz? Pojebało was kompletnie, czy co? — krzyczał całkowicie zdezorientowany. — Przecież niedawno tam byliśmy... Sami widzieliście.
— Uspokój się — powiedziała cicho ’Pies’ i chwyciła go za rękę. — To było dwa lata temu.
Odepchnął ją strącając na podłogę szklanki z wódką i wybiegł z kantyny.
— ’Vadim’, idź za nim. Na pewno pobiegł do mnie. Będzie chciał pogadać z ’Lady’ — powiedziała ’Ata’. Nie zostawiaj go samego nawet na moment.
Wyszedł za nim bez słowa.
***
’Vadim’ załatwił lewe zwolnienie i prawie u niego zamieszkał. Odwiedzali go też ’Puszi’ i połamany ’borunsky’. Pili, grali w kości, patrzyli w sufit, pili, rzygali i znowu grali. Od rozmowy w kantynie minął tydzień. ’Lady’ ukrywała się u ’białej’, ’biała’ leczyła samą siebie, ’Pies’ myła dysze i paliła, anilana się snuła, a ’Narano’ mknął ku ’Anathemie’.
Kilka dni wcześniej prosił ’Lady’, by go teleportowała na Ziemię, jednak odmówiła. Musiałaby oddać mu swoją ’oczną lupkę’, a tego żywy ’cherrjanin’ nie zrobi nigdy. Odtworzyła jednak kilkugodzinną rejestrację, jakiej dokonała na Ziemi. Nie miał prawa jej nie wierzyć. Zresztą to, co zobaczył, zwaliło go na kolejnych kilka dni.
Pite codziennie, sporządzane przez ’białą’, ’koktajle’ i kilka zastrzyków postawiły go na nogi i przywróciły w miarę logiczne myślenie. Pod koniec tygodnia zaproponował, by spotkali się znowu u ’Aty’.
Tym razem, w kajucie ’białej’ zebrało się dziewięć osób. Dołączyli do nich: ’Neron’, ’Rip’, ’Puszi’ i ’borunsky’. Mieli pewien pomysł i potrzebowali pomocy, a tylko im mogli zaufać. Plan był prosty, realizacja — ’Mission: Impossible’.
Postanowili porwać ’Narano’ i skierować się na ’Gliese 581 c’***. Tam założyć kolonię i osiąść na stałe. Nie mieć już nigdy, nic wspólnego z ’Ziemią’. Jednak nowowtajemniczeni byli innego zdania.
— Porwać ’grata’? Okej, ale polecieć na Ziemię i spalić skurwysynów żywcem — dobitnie i rzeczowo zaopiniował swój pomysł ’Neron’.
— Lepiej olać i utopić — zaproponował ’Puszi’, wstając od stolika i demonstrując na ’sucho’ potop.
— Zjeść... — wymamrotał ’borunsky’. — Obgryźć gnaty i klej zrobić.
’Pies’ przyglądała się uważnie resztce obiadu wydłubanego przed chwilą z ’szóstki’.
— Musze iść do dentysty — oświadczyła.
— Myślcie trochę wolniej, bo nie ogarniam wszystkich — pomyślał ’Vadim’.
— Cholera, tak nie dojdziemy do niczego — przerwał ’Flashback’. — Ustalamy, że lecimy na ’Glistę’. Teraz musimy opracować szczegółowy plan.
— A kto pokieruje samochód? — zapytała ’Pies’ trawiąc powtórnie resztki mielonego.
— Tym zajmie się ’Lady’ — kontynuował. — Jest pilotem ’II klasy’ i dla niej to mały pikuś. ’Puszi’ pomoże jej przejąć sterówkę, a potem pilotować. Ma skurczybyk ’kartę rowerową’, to niech się wykaże i na coś przyda. ’Neron’ bierze na siebie grupę ’technicznych’ i dopilnuje by wszystko działało jak należy. ’borunsky’ — zwrócił się do ’Aty’. — Cholera, to nie ty... ’borunsky’ — zwrócił się do ’borunskiego’. — Weźmiesz do pomocy ’madchen’, tylko pamiętaj, ’madchen’, a nie ’Peraldżajnę’, i zajmiecie się podłożem ideologicznym. I tak masz połamane kulosy, więc łazić nie możesz. Przygotujecie jakieś uświadamiające pogadanki dla niezdecydowanych i zrobicie wszystko by się zdecydowali. Ale bez chamstwa i przemocy, kulturalnie. ’Vadim’, ty jak się zapewne domyślasz, będziesz dbał o porządek i bezpieczeństwo. W razie czego ’celę’ już mamy. Dobierz sobie kilku ludzi do pomocy, może ’Nieprzyjaciela’, ma ’widlaka’ to za radiowóz będzie robił.
Wychylili po menzurce.
— ’Neron’, przekaż ’3.14’, że ma się zająć planami adaptacji ’Narano’ i wszystkiego, co na nim jest, w bazę na nowej kolonii.
— Zjeść i gnaty obgryźć — powtórzył ’borunsky’ kręcą głową, wyraźnie niezadowolony z przebiegu debaty.
— To potem — przytaknął ’Flashback’. — Teraz do roboty. Centrum dowodzenia będzie w laboratorium ’białej’. Jest tam terminal i wystarczająco miejsca. Jeszcze jedno. Zsynchronizujmy zegarki. Jest... 14:27. O 14:29 rozpoczynamy akcje przejęcia.
— A co ze mną? — zapytał nieśmiało ’Rip’.
— Hmm, może odwiedź ’boską’.
Dwie minuty później...
‘Narano’ obrał kurs na ’Glistę’.
— Mam jeszcze pytanie — zaszczekała ’Pies’. — O której kolacja?
__________________________________________________________________________________________
* — (kretek) papierosy produkowane z mieszanki tytoniu, goździka i dodatków smakowych. Nazwa ‘kretek’ jest wyrazem dźwiękonaśladowczym, imitującym dźwięk palonych goździków. Najbardziej znane firmy produkujące papierosy ‘kretek’ to Bentoel, Djarum, Gudang Garam (ok. 12 zł za paczkę 20 papierosów). ** — potoczna nazwa gównianego jedzenia pochodzenia irlandzkiego; coś w rodzaju bagietki umazanej ziemniaczanym pure ze szczypiorkiem, nafaszerowanej panierowanym kurczakiem, a na koniec przyklepanej pastą z tuńczyka tak, że ledwo to do ust można zmieścić (jak hamburger na dworcu Fabrycznym). *** — odkryta w 2007, pierwsza planeta typu ziemskiego w ekosferze swojej gwiazdy. Przy temperaturze powierzchniowej szacowanej na od -3 do +40°C, skubana może być rzeczywiście ‘bliźniaczką Ziemi’... lub planetą całkowicie pokrytą oceanem — to niestety byłby kanał.
Lubię, kiedy jesteśmy w stadzie :)