tak zwana Żelazna część III

szklanka

  

-Kochanie wróciłam!

Joanna rzuciła błękitnym okiem na mieszkanie. Nikt nie odpowiedział.

Żadna z ulubionych książek. Żaden z ulubionych obrazów nawet się nie poruszył.

Szklanki stały w miejscu, parasol nie westchnął.

 Nawet ostentacyjnie.

Ostatnia nadzieja w ulubionym tapczanie. Nie, też nie. Zero reakcji.

Joanna zaczyna swój  codzienny rytuał.

 Rzuca szpilki w kąt i staje przed lustrem. Przewraca oczami zgodnie ze wskazówkami zegara. Pięć razy. Wdech. Wydech. Odrobinę lepiej.

 Włącza płytę Jimi'ego Hendrix'a i napełnia wannę gorącą wodę w rytm „Voodoo Child" płynącego z głośników.

 Oczywiste jest, że w pewnym momencie zapomina o lejącej się wodzie i pogrąża się w dzikim śpiewie.

Przyjemnie jest chodzić nago po mieszkaniu. Owszem.

Zwłaszcza gdy możesz pomachać wścibskim sąsiadom przez bezfiranczne okno, ukłuć ich w oczy śnieżnobiałym uśmiechem i wykrzyczeć przemiłe „dzień dobry".

Oburzenie malujące się wtedy na ich twarzach jest po prostu bezcenne.

 Jak zwykle zalała łazienkę.

Byłoby zbyt przyjemnie gdyby to się nie stało.

 Trudno, posprząta później.

Już dawno zwiędła Dracaena sanderiana przygląda jej się z politowaniem. Joanna ma niezwalczoną skłonność do animizacji .Prawie tak samo niezwalczoną jak skłonność do snucia refleksji na tematy zupełnie abstrakcyjne.

Wyjdzie. Tak nagle.

 Od dawna snuła fantazje na temat seksu w windzie z nieznajomym.

Wyjdzie i zostawi przypadkiem drzwi otwarte.

Tak na wszelki wypadek, gdyby jakiś psychopata zechciał tam zamieszkać pod jej nieobecność.

 Wyszła. Idiotka. W samej sukience. Bez bielizny.

 Przecież i tak nikt nie zamieszka w tym zalanym mieszkaniu.

To nic, że na ścianie wisi obraz Magritte'a bez ram.

Ach tak. Przed blokiem stał mężczyzna.

Jednooki mężczyzna w wyświechtanym płaszczu sprzedawał parasole w kolorach tęczy po 25,90 za sztukę. Dwadzieścia pięć dziewięćdziesiąt.

 Był dziewiąty dzień tygodnia i za chwilę miał zamiar spaść całkiem rzęsisty deszcz.

 Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że długorzęsy ...

szklanka
szklanka
Opowiadanie · 29 lutego 2008
anonim
  • .
    A ja myślałem, że główna bohaterka już dawno po seksie zamordowana. ;)
    Jakbym nie wiedział, że to szklanka, to bym pomyślał, że Chmielewska. Nawet imię się zgadza. ;)
    Pointy jak to u szklanki bywa za... skakujące.

    · Zgłoś · 16 lat
  • szklanka
    udało jej się przeżyć :) zadziałaj jej szklany urok ;)

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    tajemnica
    po prostu czytam jednym tchem i czekam na kolejne części

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    vagrant
    a to skądś znam...
    a to ta co jej meble nie kochają....

    · Zgłoś · 16 lat
  • Latte
    oj ciężko napisać komentarz;)... zawsze lubiłam kubki, teraz zdecydowanie wolę szklanki;)

    · Zgłoś · 16 lat
Usunięto 1 komentarz