Literatura

tak zwana Żelazna część V (opowiadanie)

szklanka

zbieżność zdarzeń przypadkowa. zbieżność zdań zresztą również .

  

Kiedy jesteś jedyną istotą żywą w swoim mieszkaniu zaczynają nachodzić cię rozmaite refleksje.

 Doszukujesz się w sobie jakiegoś nadnaturalnego skrzywienia moralnego, kalectw emocjonalnych i  wszelkich ponad proporcji ważących twoje losy.

Z drugiej strony masz silne poczucie indywidualizacji i autarkii.

Płynie w twoich myślach pozornie ukryta fala wyjątkowości.

Wmawiasz sobie, że to twój najbardziej świadomy z możliwych wybór.

 Jesteś człowiekiem niezależnym, samodzielnym, umiejącym sobie poradzić w każdej sytuacji i nie potrzebujesz ludzi do egzystowania.

 Nie chcesz dzielić z kimś swojej przestrzeni, swoich myśli i poglądów.

 Nie chcesz poodbijanych na szklankach obcych linii papilarnych, obcych ręczników w łazience, obcych butów w korytarzu .

Upijasz się ze swoim wirtualnym przyjacielem, wznosząc toasty do monitora. Za życie, za samowystarczalność, za przyszłość.

Rozmawiasz ze swoimi ukochanymi twórcami.

Wychodzisz na papierosa z Kapuścińskim, Nietschem, Herbertem w twardych oprawach.

Zachęcająco uśmiechasz się do zadrukowanych stron i do perspektywicznego widoku z balkonu.

 Joanna wcale nie odbiega od tej tendencyjnej charakterystyki.

 Dodaje nawet do niej pewne elementy.

Na przykład zaczyna sprzątać mieszkanie.

 Z empetrójką na uszach poddaje się fascynującej przyjemności odkurzania, przekładania z miejsca na miejsce, zerkania z sentymentem na zbierane nie wiadomo po co przedmioty.

Joanna nigdy nie płacze. Jest przecież zbyt dorosłą, zbyt silną i zbyt opanowaną kobietą.

 Czasem tylko poddaje się melancholii, do której się nie przyznaje.

Wychodzi wtedy w koszuli nocnej przez balkon i niezręcznie wspina się na dach.

Mrugając oczami udaje deszcz. Przyjemny deszcz okalający twarz.

Ach tak gwiazdy. Gwiazdy współgrają z wyjącymi do księżyca psami przypieczętowując noc.

Głowa Joanny ląduje do góry dnem. Tym drugim dnem.

 Z okna na drugim piętrze płynie buddyjska czakra ...


dobry+ 6 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
vagrant 1 marca 2008, 20:04
Bez tego pierwszego "świadomy".
A słupek niech mówi sam za siebie.
karolinajot
karolinajot 1 marca 2008, 22:37
no no Joanno coraz bardziej mnie zaskakujesz :) Ten deszcz to mi się wydaje,ze łzawy jednak był. I chyba podejrzewam czego słuchałaś pisząc to :P Czekam na dalsze częsci i pozdrawiam
szklanka
szklanka 2 marca 2008, 09:27
Ty to zacznij lepiej coś pisać, a nie się nade mną znęcasz :P Tobie się stanowczo za dużo wydaje :) Już nie snuj refleksji moja droga i kolejny raz powtarzam nie utożsamiaj mnie z główną bohatrką ! no !:)a jak nie to się inaczej policzymy; )
Latte
Latte 2 marca 2008, 20:11
I zagadka właśnie została rozwiązana;)
Pozdrawiam Was obie;)
ataraksja
ataraksja 3 marca 2008, 10:06
Bardzo mi się spodobało zakończenie - `mrugając oczami udaje deszcz`. Fajnie przeplatasz rzeczową charakterystykę bohaterki z punktu widzenia narratora i przez poetycko opisane działania samej bohaterki.
przysłano: 1 marca 2008 (historia)

Inne teksty autora

antonimy (7)
Karolina J.
antonimy(5)
szklanka.
antonimy(4)
szklanka.
antonimy(3)
szklanka.
psychomachia
szklanka.
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca