Słowo nadinterpretacja ma dokładnie tyle samo liter, co słowo niedopowiedzenie. Przypadek?
Pociągam mały łyczek wody z cytryną przez słomkę i zastanawiam się. Stanowczo za często się zastanawiam.
Przystojny kelner przynosi mi Zbieg Okoliczności w sosie własnym.
Kiełki fasoli Mung beztrosko pływają w polsko-wietnamskiej mieszaninie. Chłopak z sąsiedniego stolika dziwnie mi się przygląda.
Może powinnam zdjąć ciemne okulary i zachwycić go przewlekłym spojrzeniem, po czym dorzucić jakże przemiły komentarz na temat braku prywatności?
A może na czole mam te natrętne, szesnastoliterowe wyrazy układające się w trzydziestodwuliterowy ciąg bezprzyczynowo-bezskutkowy?
Może litery zamieniają się w małe insekty, chodzące po całym moim ciele, a chłopak przygląda się tylko czarnym zagłębieniom jakie zostały po moich oczach?
Litery o chitynowych pancerzach.
Litery ośmionożne.
Larwy liter.
Bzyczące, wściekłe, drukowane litery.
Za dużo fantazjuję i zgubiłam wątek?
Typowe dla mnie. Przyzwyczaj się. Skarbie.
Zatrzymuję myśli gdzieś pomiędzy tandetnym, niby orientalnym lampionem a szczątkami mojej nadinterpretacji.
Animizuję zjawisko.
Więcej.
Nadaję mu kształt złośliwej kobiety, wypełniającej nachalnie mój cały umysł, dodającej końcówki do słów, zdań, kreującej zdarzenia, konkludującej, reasumującej, łamiącej obcasy.
I samoistnie owa kobieta łączy się z upersonifikowanym niedopowiedzeniem. Idą ręka w rękę, powodując zupełną konsternację, pozwalając mi na bezwiedne mieszanie pałeczkami w dzikim ryżu i zastanawianie się nad ich bytem.Niebytem.
Po chwili dochodzę do wniosku, że w istocie tworzymy trójkąt doskonały. Idealnie się dopasowujemy. Ja i Dwa Wyrazy rozpoczynające się literą N.
Duże En.
Nawzajem topimy siebie w wannach pełnych pustki, wściekłości lub depresji. Naprzemiennie.
Straciłam chyba apetyt.
Uiszczam opłatę i wychodzę.
Nigdy nie trzaskam drzwiami.
Nie zatrzymuj mnie. Mam już plany.
Jak co wieczór stracę swoje mentalne dziewictwo z automatycznym głosem z bezpłatnej infolinii.
Niestety nie pamiętam żadnego ze wszystkich swoich pierwszych razów...
Podoba mi się, choć nie powaliło na kolana jak Żelazna. Ale dobry tekst.
Ciekawam następnych odcinków nowej serii :)