Też tam wtedy byłam.
Niewidzialna, przesłonięta zasłoną rozkojarzenia. Za słono.
Przecież tak dobrze mnie znasz.
I pewnie wiesz, że mam ochotę użyć ostrego noża, aby przeciąć cię na dwie symetryczne połowy.
Patrzę ci w oczy, mogę nawet dostrzec twój absolutnie idealny łańcuch DNA. W myślach zastępuję tyminę uracylem.
Istniejesz tylko obok.
Powietrze robi się ciężkie, skrzydła wentylatora poruszają się ze znudzeniem. Śmiejemy się z zupełnie innych rzeczy.
Ja ironicznie i cicho. Ty głośno i natrętnie.
Próbuję się opanować.
Wybacz. Nie potrafię.
Z półpremedytacją rozbijam ci szklankę na twej denerwująco wesołej twarzy. Odłamki szkła zlewają się w męską, obcą mi gorycz.
Wychodzę utopić się w quasi rzeczywistości. Z kolejnym tobą.
Razem z deszczem odbijamy się od dna.
Gdzieś w środku centrum próbujemy rozwarstwić tęczę na pojedyncze wstążki. Nimi zaplatasz mi włosy.
Jesteśmy szczęśliwi spóźniając się na metro.
Upajamy się obłędem wyglądającym spod łóżek.
Kochamy się sto razy dziennie. W spadających liściach.
Właśnie wtedy oznajmiasz, że wychodzimy.
Ubierasz mnie w filigranowe niedopowiedzenie. Szykownie.
Zaczekaj poprawię jeszcze tylko makijaż.
Perfumy.
Buty.
Torebki nie biorę. Przyziemność waży o kilka ton za dużo.
Po drodze mijamy pijanych hermafrodytów i trzeźwe kobiety-ptaki.
Trzy księżyce na niebie wróżą radość .
Czarownice wcale nie mają długich nosów. I nie latają.
Chodźmy szybciej. Spóźnimy się.
Ciągniesz mnie za rękę.
W głowie pulsują mi obłoki.
Gigantyczna wata cukrowa zatacza się od nadmiaru cukru.
Tańczące zegary deptają sobie po wskazówkach. Nie mamy czasu.
Niebo płacze zupełnie materialnie.
Spadają na nas tapczany i widelce.
Całujesz mnie prosto w źrenice.
Żyrafa przestała płonąć.
Dwadzieścia pięć godzin w ciągu doby wpadamy pod koła napędzanych paranoją samochodów.
A.
Śmierć.
Śmierć z impetem toczy się dalej ...
Złożenia pół + rzeczownik piszemy łącznie: półpremedytacja.
‘mi nimi’ – niefortunna zbitka do czytania.
Może zmienić szyk wyrazów?
Nimi zaplatasz mi włosy.
‘Właśnie wtedy oznajmiasz mi, że wychodzimy.’ – ‘mi’ jest zbędne, tym bardziej, że w następnym zdaniu jest ‘mnie’.
Szklanka trzymaj poziom. ;)