Pięść w ustach, niosę świadectwo. Idę, idę, w imieniu tych bez imion. Inicjałów i przodków zakurzonych. Gryzę knykcie, wtapiam się w fotel. Śnieg za krótkim obrusem pokrył dachy. I ta para z ust. Knykcie. Prosisz bym pisał, gwizdał, odbijał się w lustrze. Już nie idzie mi to łatwo. Żarzę się jak drucik, samotny, wolframowy. Ta mgła, mgła. Jakbym tonął, coraz wolniej tłoczył oddech. Nadaliśmy imiona zwierzętom. Wyrysowaliśmy, obliczyliśmy różnice między ich, a naszym „ludzkim" umieraniem. Taki boski, taki wzniosły, taki, kurwa, do bólu piękny, z pięścią w ustach. Rzygowina, Apollo. Biedroneczka na łące, sperma na twych spodniach. Jak kotek się przekręcę. Wypnę brzuch pod koszulą, żeby być grubym, grubym. Człowiek, osiemdziesiąt kilo mięsa. Gilgamesz, Hektor, bohaterowie. Patriotyzm, odwaga, męstwo, cnoty. Wzniosła sprawa. Ponieśli aniołowie na złotych bluszczach. Do boga jedynego. Z trzema więcej kręgami w kręgosłupie nie byłbym już greckim ideałem. Z pięścią w ustach nie opluję swej twarzy. Wykujcie pomnik, monolit, ustawcie na szczycie wzgórza, bym świecił przykładem. Na wieki wieków, z pięścią w ustach. Poświęcenie, Polska Chrystusem narodów. Posiekani ludzie w wagonach. Zachowaliśmy honor. Tak kochana, piszę, że kocham, że tęsknię, że całuję, tak jak chciałaś, list miłosny. A teraz przepraszam, idę postawić kloca, bym wreszcie poczuł się tym człowiekiem. Wlewasz w nas srebrne kropelki ciszy, gładzisz twarz, jak rosa na wiosnę, jak pole żyta w zachodzącym słońcu, jak balsam, utkana w sieć z cienkich nici światła, łowisz mnie z przestrzeni niebieskich, bezkresnych. Masz wcięcie w biodrach i gładką szyję za uchem. I mógłbym tak bez końca, bez sensu, pięknie i romantycznie. Kurwnę se, fuknę, zdąsam wargę, obejrzę pornosa. Jak człowiek co umiera jak zwierzę.
Wiesz, co wreszcie znalazłem to, co chciałem dzisiaj. Co ja będę dużo gadał, to moje, identyfikuję się z tym w 100%, mój sposób postrzegania świata. Bo tak jak Ty czuję, że coś kur... trzeba zmienić, gdyż automatyzm naszego życia daje się już teraz we znaki, a co będzie za kilka lat, staniemy się machinami, które z językami wywalonymi na mordę, gonią, by się zaspokoić czy to szmalem, robotą, czy tanim pornusem?
Normalnie chylę czoła, stary.
to ode mnie, drogi Pi :)
poza tym mam podobne odczucia jak Michał. Rzuca się w oczy naturalizm .
Kasa, złotówki, pieniądze to władza...