Święto mokrego dyngusa, fallusa. Żarówka przepalona, dupa wypięta. Wielkie Dionizje w zadymionej norze. Ciężkie oczy, ciężkie światło. Się łajdaczę, się gżę. Dwie nogi jakieś, białe. Na ogień naftę, wypełniam się. Semi-Sweet red wine. Z toskańskich nagrzanych winnic. Jak ciała spalone, bryza znad Adriatyku. Wgłębić się w satysfakcję, na haczyk nadziać. Wenus z Urbino, Afrodyta Knidyjska, kurwa chuj. Rajskie ogrody, błękitne ptaki, uwolnić, wypuścić. Być mężczyzną, nogi Wenus, kredowe, zadrapać, za pas wziąć. Ciach, ciach, i już. Cud miłości, piękno, nowe życie od boga. Pot i sperma. Później ulice długie, słońce wstaje, to znowu nowy dzień, to nowa szansa, dla ciebie szansa, twoja szansa. Masa szans, w święta w domu, w konfesjonale, przy niej, szansa. Wolna wola, szansa. Szansa szumi, syczy, żąda. Ale, ile szans tyle też nocy. Z diabłem w nozdrzach, samotna pielgrzymka do źródła ciemności. Rozpływanie się w tej pradawnej energii, która każe rosnąć roślinom, pchać wodę rzekom, wyrastać włosom, zwiedzać ciało kobiece. Leżę i oś przeze mnie, przez gwiazdę polarną. Anioły śpiewające, koncentryczne kręgi, rozświetlenia, wypogodzenia, karuzela, śmigłowiec, F-16. Dla radarów niewykrywalny. Ciało wygięte, zimne kafeleki. Nie modlę się, bo się nie boję, nie wierzę, bo nie ma po co. Życie, dionizje, święto nabrzmiałego, mokrego dyngusa, fallusa. W chórze dytyramb śpiewam, pod niebiosa, pod ziemię. Chwalę. Alleluja, Alleluja, pogodnych, wesołych świąt w rodzinnej atmosferze. Spokojnych, zdrowia życzę. „Wesołej jajówy, we wnętrzu parówy", na cipce wianek, uśmiechów bez liku. Z dziurą w sercu, zamykam się w skorupę, przekręcam na plecy, macham nóżkami, rączkami, uśmiecham się, wystawiam jęzor. Dyndam, dyndam, dyndam. Gzić się, gżę się, gzisz się. Dyndam, dyndam, dyndam. Jest ok.
Jak coś jest dobre, to jest dobre...
'Życie, to nasze Dionizję, święto nabrzmiałego, mokrego dyngusa, fallusa.'
Życie, to nasze Dionizje, święta nabrzmiałego, mokrego dyngusa, fallusa - nie spotkałem słowa 'dionizje' w liczbie pojedynczej. ;)
Miejscami pachnie mi językiem Gombra.
Ogólnie - w porządku, tylko popraw wspomniane przez Kropka Dionizje , no i w Dopełniaczu l.m. kafelek brzmi `kafelków` ;)
milo mi ze sie podoba