Czwartek. Jak nazwa wskazuje – a przecież nazwom lubimy wierzyć – czwartek powienien być dniem czwartym. Tak niestety nie stało się w naszym przypadku. Konkretniej w przypadku historii dotyczącej burzy medialnej związanej z najstarszym zawodem świata. To zdarzenie okazało się w dziedzinie odliczania dni swoistym wyjątkiem od reguły. Kto wie, czy w konsekwencji nie zrewolucjonizuje dotychczasowego systemu nadawania nazw. I żeby na dniach się skończyło.
Wróćmy jednak do reporterskich obowiązków: Czwartek jest dniem trzecim.
Obrady Komisji Specjalnie Specjalnej trwają. Dzisiaj ustalono co następuje: Nasze – podjęte dla udoskonalenia wspólnej gospodarki – zadanie jest trudne i wymagające poświęceń. Życzylibyśmy więc sobie, aby nasza – elementarna i niezbędna – praca została należycie potraktowana. Póki co wystarczy nam żywność i odpowiednie warunki noclegowe.
Zebrani wiedząc, że bez ustaleń Komisji nic nie ruszy, przystąpili do zaopatrzenia odpowiednich organów w odpowiednie produkty. Aby prospołeczna akcja zakrojona na taką skalę mogła odbyć się prawidłowo, należało wyznaczyć osobę mogącą unieś ciężar dowodzenia tą misją. Metodą losowania wybrano ślusarza. W uzasadnieniu czytamy: Nie zna się na żywności, więc nie będzie oszukiwał.
Kiedy zapadał zmierzch, jego zakład jeszcze rozświetlały iskry. Konstruował właśnie spełniający wymagane warunki wózek do transportu produktów przede wszystkim spożywczych. Był w końcu osobą odpowiedzialną.
Celownik l.mn. `nazwą` - końcówka -om (nazwom),
przedobrzyłeś z interpunkcją - groch z kapustą: `na czele –, lata, wieki, bogi.`
`Kiedy zapadał zmierz` - ktoś był głodny i zjadł 'ch" w końcówce.
Popraw, bo patrzeć... hadko!
Pozdrawiam.
Kropek? Ty się wypowiedz moja Kanclerska Mość ;)
Czyżby zmęczenie materiału? ;)