Mój pies to moje szczęście

Only Nirvana

Siedziałam na ławce. Przed szkołą, na plantach. Paliłam trawę. Policja i tak tu nie przychodzi... A zresztą, przecież ja nie boję się policji, co mi zrobią??? Tatuś i tak zna policjantów. Boję się tylko śmierci. I pani od matematyki. Czasem.

Co odróżnia ten dzień od innych? Nic. Jest tak samo pusty, nudny i popaprany. Tak samo jest tu ten chłopak w czerwonym swetrze, Jacek tak samo całuje się z Brzoskwinią, mój pies tak samo liże moje ręce. Nie mam faceta, to mam psa. Pies jest wierny i kocha mnie. Nie odejdzie do innej pani tylko dlatego, że ja będę za gruba czy za stara. Jak pies umrze, to kupię sobie nowego psa. I znowu będzie mnie lizał po rękach.

Nawet trawa jest taka sama, jak wczoraj. Ci menele, którzy wczoraj pili wino, też tu są.

Ale nuda.

Ktoś kiedyś powiedział, że śmierć czyni z nas aniołów. Zaraz, kto to był??? Morrison! Tak, to był on. Ktoś do mnie idzie, a to Kasia. Nie znoszę Kasi. Kasia jest cholernie nudna!!! Strasznie, pieprzy głupoty albo opowiada o swoim chłopaku Konradzie.Chyba jej nienawidzę!

-O, Kasia! Cześć! Jak ja cię dawno nie widziałam! - uśmiecham się fałszywie. Kasia nigdy nie dowie się, że jej nie znoszę!

-Cześć, Weronka!

-Mam na imię Weronika, a nie Weronka! - nerwy mi puszczają. Spokój, muszę się uspokoić.

-Sory! Kupiłam se nowego Twista, czytałaś? - nie znoszę, gdy ktoś w ten sposób kaleczy nasz język. Nie żebym była patriotką, ale po prostu tego nie lubię.

-Nie czytałam. Pokaż.

Te gazety, które czyta Kasia, są cholernie nudne! Nie lubię takich szmatławców.

-,,Co zrobić, gdy on ma inną", ,,Nie bądź nieśmiała", ,,Zakochana Ania opisuje swój pierwszy raz", ,,Mama nie puszcza mnie do dyskoteki", ,,Strój, który zatuszuje Twoje braki", ,,Britney ma dziewczynę"... O, to ciekawe. - udaję przed Kasią zainteresowanie.

-To ohydne, że ona jest lesbijką. Takich ludzi powinni zamykać. Albo zabronić im tego, wolałabym mieć raka niż być lesbijką!!!

-Nie rozumiem cię, co w tym złego?

-To choroba, zboczenie. Szatan je wywołuje, tak mówił ksiądz! - Kasia pieniła się ze złości.

-Tacy ludzie mają prawo do szczęścia. Tak samo jak ty i Konrad.

-Ksiądz mówi...

-Ksiądz, ksiądz to wariat! Nie znoszę go!!!

-Uważaj, co mówisz! To grzech!

-Dość! Idź sobie! Wynoś się!!!

-Dobrze, ale będziesz mnie o coś prosić.

Poszła sobie! Jest, jestem wielka! Genialna...

Ale ten chłopak w czerwonym swetrze się na mnie gapi... Fajny facet, puszczam do niego oczko. Podchodzi.

-Masz może szluga?

-Nie palę. - odpowiadam mu, chyba się dziwi.

-Ja też nie. Szukałem pretekstu, żeby podejść. Wydajesz mi się fajna, chciałem pogadać.

-Miło z twojej strony... Weronika jestem.

-Ta, co postanawia umrzeć?

-Nie. Ta co postanawia żyć na złość innym.

-Ciekawe... Czytałaś Coehlo?

-Tak, ale go nie lubię. Wolę Orwella i Salingera.

-Uwielbiam Buszującego w trawie!

Słodki facet, a jaki śliczny... Ma niebieskie oczy i długie blond włosy. Fajne usta, takie wprost do całowania! Zgadujmy, ma 17-18 lat, jest gitarzystą, poznaję po paznokciach i krzywych palcach.

-Jak masz na imię? - pytam.

-Paweł... Dość szablonowo.

-Ale ładnie. Podoba mi się...

***

Przegadałam z nim wtedy pięć godzin. Nie poszłam do szkoły. Było ekstra. Odtąd spędzałam z nim cały czas. Zakochałam się, pierwszy raz w życiu.

Zaczęłam myśleć o nim jako o swoim facecie. W końcu nie z każdym spędza się po dwie godziny dziennie. Kochałam go i pragnęłam.

Któregoś dnia gdy byliśmy sami w Yamie postanowiłam naprowadzić go na to, by wyznał mi miłość.

-Widziałeś ,,Tytanica"? Nie podobał mi się...

-Taka sztampowa miłość międzyklasowa…

-Ale i tak lubię filmy o miłości. Byłeś kiedyś zakochany?

-Tak, ale nigdy z wzajemnością!

-W końcu musi być ten pierwszy raz...

-Nie rozumiem, o czym mówisz...

-Zabawny jesteś. No wiesz, czasem dwoje ludzi w końcu zaczyna rozumieć, że...

-Nie.

-Co nie?

-Jakby to powiedzieć... Nie kocham cię, znaczy kocham, ale jak przyjaciółkę, siostrę...

-Jest inna?

-Nie ma, nie było i nie będzie innej.

-Chcesz być księdzem? Nie mogłam trafić gorzej, ale zaraz, ty jesteś przecież...

-Ateuszem. Nie chcę być księdzem.

-No to co? Samotnik? A może masz AIDS? - plotłam bez sensu. Ze zdenerwowania.

-Ja jestem... Homoseksualistą.

W jego oczach pojawiły się łzy. Ja też zaczęłam ryczeć. Przytulił mnie, ale się wyrwałam. Nie chciałam.

-Myślałam, że mnie zrozumiesz, wtedy, co cię poznałem rozmawiałaś z koleżanką o tym i myślałem, że jesteś jak ja... Albo że mnie zrozumiesz…

-Gdybym cię nie kochała, zrozumiałabym. Teraz jestem rozgoryczona, zrozum, ale mi przejdzie...

-Dziękuję... Więc nie odrzucisz mnie? No to co? Kumple?

-Kumple...

Wstałam i wyszłam było mi po prostu smutno. Nie chciałam o niczym słyszeć. Byłam rozgoryczona jak nigdy... Jeszcze mi się to nie zdarzyło... Kochać się w geju...

***

Poszłam na planty dopiero następnego dnia. No i co? Spotkałam go. Mizdrzył się do moich kumpli, dopiero teraz to zauważyłam. Pogadałam z nim, jak zwykle fajnie mi się z nim gadało.

Spotykałam go potem przez tydzień. Potem wyjechał, podobno do jakiegoś faceta do Warszawy. Miałam go już dość.

Mijały dni, a ja w końcu zapomniałam...

***

Znów przyszłam na planty sama. Znaczy z psem... Mam psa, więc nigdy nie będę sama.

Mój pies to moje szczęście.

Only Nirvana
Only Nirvana
Opowiadanie · 22 października 2000
anonim
  • yyy...
    Wiesz MArysiu, ja mam kota, i kurwa nie lubie psow. ale to piekne ze potrafisz pokochac takiego smiecia jakim jest pies

    · Zgłoś · 22 lata