Co odróżnia ten dzień od innych? Nic. Jest tak samo pusty, nudny i popaprany. Tak samo jest tu ten chłopak w czerwonym swetrze, Jacek tak samo całuje się z Brzoskwinią, mój pies tak samo liże moje ręce. Nie mam faceta, to mam psa. Pies jest wierny i kocha mnie. Nie odejdzie do innej pani tylko dlatego, że ja będę za gruba czy za stara. Jak pies umrze, to kupię sobie nowego psa. I znowu będzie mnie lizał po rękach.
Nawet trawa jest taka sama, jak wczoraj. Ci menele, którzy wczoraj pili wino, też tu są.
Ale nuda.
Ktoś kiedyś powiedział, że śmierć czyni z nas aniołów. Zaraz, kto to był??? Morrison! Tak, to był on. Ktoś do mnie idzie, a to Kasia. Nie znoszę Kasi. Kasia jest cholernie nudna!!! Strasznie, pieprzy głupoty albo opowiada o swoim chłopaku Konradzie.Chyba jej nienawidzę!
-O, Kasia! Cześć! Jak ja cię dawno nie widziałam! - uśmiecham się fałszywie. Kasia nigdy nie dowie się, że jej nie znoszę!
-Cześć, Weronka!
-Mam na imię Weronika, a nie Weronka! - nerwy mi puszczają. Spokój, muszę się uspokoić.
-Sory! Kupiłam se nowego Twista, czytałaś? - nie znoszę, gdy ktoś w ten sposób kaleczy nasz język. Nie żebym była patriotką, ale po prostu tego nie lubię.
-Nie czytałam. Pokaż.
Te gazety, które czyta Kasia, są cholernie nudne! Nie lubię takich szmatławców.
-,,Co zrobić, gdy on ma inną", ,,Nie bądź nieśmiała", ,,Zakochana Ania opisuje swój pierwszy raz", ,,Mama nie puszcza mnie do dyskoteki", ,,Strój, który zatuszuje Twoje braki", ,,Britney ma dziewczynę"... O, to ciekawe. - udaję przed Kasią zainteresowanie.
-To ohydne, że ona jest lesbijką. Takich ludzi powinni zamykać. Albo zabronić im tego, wolałabym mieć raka niż być lesbijką!!!
-Nie rozumiem cię, co w tym złego?
-To choroba, zboczenie. Szatan je wywołuje, tak mówił ksiądz! - Kasia pieniła się ze złości.
-Tacy ludzie mają prawo do szczęścia. Tak samo jak ty i Konrad.
-Ksiądz mówi...
-Ksiądz, ksiądz to wariat! Nie znoszę go!!!
-Uważaj, co mówisz! To grzech!
-Dość! Idź sobie! Wynoś się!!!
-Dobrze, ale będziesz mnie o coś prosić.
Poszła sobie! Jest, jestem wielka! Genialna...
Ale ten chłopak w czerwonym swetrze się na mnie gapi... Fajny facet, puszczam do niego oczko. Podchodzi.
-Masz może szluga?
-Nie palę. - odpowiadam mu, chyba się dziwi.
-Ja też nie. Szukałem pretekstu, żeby podejść. Wydajesz mi się fajna, chciałem pogadać.
-Miło z twojej strony... Weronika jestem.
-Ta, co postanawia umrzeć?
-Nie. Ta co postanawia żyć na złość innym.
-Ciekawe... Czytałaś Coehlo?
-Tak, ale go nie lubię. Wolę Orwella i Salingera.
-Uwielbiam Buszującego w trawie!
Słodki facet, a jaki śliczny... Ma niebieskie oczy i długie blond włosy. Fajne usta, takie wprost do całowania! Zgadujmy, ma 17-18 lat, jest gitarzystą, poznaję po paznokciach i krzywych palcach.
-Jak masz na imię? - pytam.
-Paweł... Dość szablonowo.
-Ale ładnie. Podoba mi się...
***
Przegadałam z nim wtedy pięć godzin. Nie poszłam do szkoły. Było ekstra. Odtąd spędzałam z nim cały czas. Zakochałam się, pierwszy raz w życiu.
Zaczęłam myśleć o nim jako o swoim facecie. W końcu nie z każdym spędza się po dwie godziny dziennie. Kochałam go i pragnęłam.
Któregoś dnia gdy byliśmy sami w Yamie postanowiłam naprowadzić go na to, by wyznał mi miłość.
-Widziałeś ,,Tytanica"? Nie podobał mi się...
-Taka sztampowa miłość międzyklasowa…
-Ale i tak lubię filmy o miłości. Byłeś kiedyś zakochany?
-Tak, ale nigdy z wzajemnością!
-W końcu musi być ten pierwszy raz...
-Nie rozumiem, o czym mówisz...
-Zabawny jesteś. No wiesz, czasem dwoje ludzi w końcu zaczyna rozumieć, że...
-Nie.
-Co nie?
-Jakby to powiedzieć... Nie kocham cię, znaczy kocham, ale jak przyjaciółkę, siostrę...
-Jest inna?
-Nie ma, nie było i nie będzie innej.
-Chcesz być księdzem? Nie mogłam trafić gorzej, ale zaraz, ty jesteś przecież...
-Ateuszem. Nie chcę być księdzem.
-No to co? Samotnik? A może masz AIDS? - plotłam bez sensu. Ze zdenerwowania.
-Ja jestem... Homoseksualistą.
W jego oczach pojawiły się łzy. Ja też zaczęłam ryczeć. Przytulił mnie, ale się wyrwałam. Nie chciałam.
-Myślałam, że mnie zrozumiesz, wtedy, co cię poznałem rozmawiałaś z koleżanką o tym i myślałem, że jesteś jak ja... Albo że mnie zrozumiesz…
-Gdybym cię nie kochała, zrozumiałabym. Teraz jestem rozgoryczona, zrozum, ale mi przejdzie...
-Dziękuję... Więc nie odrzucisz mnie? No to co? Kumple?
-Kumple...
Wstałam i wyszłam było mi po prostu smutno. Nie chciałam o niczym słyszeć. Byłam rozgoryczona jak nigdy... Jeszcze mi się to nie zdarzyło... Kochać się w geju...
***
Poszłam na planty dopiero następnego dnia. No i co? Spotkałam go. Mizdrzył się do moich kumpli, dopiero teraz to zauważyłam. Pogadałam z nim, jak zwykle fajnie mi się z nim gadało.
Spotykałam go potem przez tydzień. Potem wyjechał, podobno do jakiegoś faceta do Warszawy. Miałam go już dość.
Mijały dni, a ja w końcu zapomniałam...
***
Znów przyszłam na planty sama. Znaczy z psem... Mam psa, więc nigdy nie będę sama.
Mój pies to moje szczęście.