-Muszę z tobą porozmawiać. Pamiętasz, jak powiedziałam -"Jesteś moim pierwszym mężczyzną."? Tak naprawdę, jesteś moim siódmym synem.
A potem było mistycznie. Całkowicie do pozazdroszczenia. Bałam się tylko spłacania długu wobec świata.
- Jeśli tylko chcesz, będą pisali o nas bajki . Pierwsza zacznie się tak: Uwielbiał ją kochać i zawsze mówił do niej szeptem. Złamał mnie, jak tylko bóg potrafi złamać człowieka. Rozsmarował na mojej skórze całą magię tego świata. I był najbardziej magiczną istotą, jaką mogłam sobie wyobrazić.
-I nawet nie wiesz, ile ci jeszcze mogę pokazać. Nie wiedziałam.
-Dwa razy doprawione bólem na wynos proszę.
Nie lubiliśmy jadać z ludźmi. Celebrowaliśmy. Nawet nie wiedzieliśmy, jak mało mamy lat. Po prostu. Pierwszy raz liczyła się nie tylko dusza. Doświadczanie obustronnej gloryfikacji. Zamykaliśmy siebie przed światem. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo kręci mnie zło i ból. Krzywdziłam go jako księcia z bajki, podążałam za nim, gdy był księciem ciemności. Byliśmy wszystkim, świat był niczym, a nasz wszechświat był ogromny i tylko nasz.
-Pokażę ci ból, w który musisz uwierzyć.
Nie wiem, ile było w nas choroby, ale to była najpiękniejsza przypadłość, jaka mnie spotkała. Uzależnialiśmy się od siebie i spełnialiśmy swoje wszystkie książkowe fantazje. I nigdy nie rozmawialiśmy jak zwykłe nastolatki. Nie czuliśmy się zwykli. Wiedzieliśmy, jak bardzo nam zazdroszczą i ile piękna mogą w nas zobaczyć.
-Szaleni. My po prostu jesteśmy szaleni.
-Moje myśli są czarne. Tak naprawdę jestem potworem. Powinnaś się mnie bać. Powinnaś uciekać.
-Niech cię szlag - myślałam. -Lubię czytać czarne myśli. Są najłaskawsze.
-Ciągnie mnie do ciebie, jak do równiny Ostatniego Sądu. I zawsze będziesz blisko mej pamięci.
Nigdy nie powiedziałeś, że mnie kochasz. Nigdy.
Milczysz. Po prostu stoisz i chyba nawet nie chce ci się ze mną oddychać. A ja wyobrażam sobie, jak miło byłoby mieć teraz coś ostrego. Albo nie, prawdziwą przyjemnością byłoby pomierzyć do ciebie z łuku. Pomiędzy twoje łopatki. Jak tolkienowski elf. Może czułabym się mniej żałośnie ze szpiczastymi uszami. Może upadłbyś, a ja złożyłabym cię konającego na swoich kolanach i miałbyś pytające spojrzenie i może nawet bym żałowała. A tak, mam ochotę umrzeć, jak tu za tobą stoję, tylko po to, by zwrócić na siebie twoją uwagę. Szkoda, że nie jestem jedną z tych, co wybiegają od razu, a potem dostają telefony z przeprosinami. Szkoda. Cholera jasna. Ja nie mogę się ruszyć ani odezwać, wmurowana w mur który nas dzieli. Myślę i maleję z sekundy na sekundę. Potrzebuję natchnienia, tchnienia dramatyzmu. Mogłabym się rozpłakać, ale to nie w moim stylu. Postoję i poudaję zimną wyniosłą księżniczkę. Zimna wyniosła księżniczka. Zimna wyniosła księżniczka. Bardzo słaba kobieta. Bardzo słaba, za bardzo kochająca kobieta.
Tracę kontrolę. Mam ochotę od ciebie uciekać. Ale wolę sponiewierać resztki uczucia, byleby z tobą być. Pobyć chociażby jedną świętą sekundę. Może to dlatego, że to moje pierwsze prawdziwe życie. A potrafiłam być całkiem inna. Na początku wszystko było mistycznie.
Jestes moim pierwszym mężczyzną - jesteś
I był najbardziej magiczną istotą, jaką mogłam sobie wyobrazić - kropka na końcu zdania.
Nie czulismy się zwykli. - czuliśmy
Szaleni. my po prostu jestesmy szaleni. - My z duzej litery i literówka w "jesteśmy"*
Moje myśli sa czarne - są
Więcej błędów nie zauważyłam, niech więc leci na pierwszą. :)
Przeczytałem kilka świetnych zdań, które mnie zauroczyły: „poetycko” napisane, w sposób bardzo prosty i sugestywny. Tak barwie oddałaś uczucia.
Dla mnie tekst, prawie doskonały. Prawie, bo jest w nim wiele „ myślowych zacięć”, które mnie rażą ( pomijam to, co napisałem na początku). Nie ma płynności.