I znowu muszę za was pocierpieć. Bo znowu moje życie jest zbyt piękne i nie mam za co łez wylewać. Więc po prostu popłaczę dla was i za was, bo za siebie już nie wypiję ani jednego piwa. Bo piłem, jak Karola wybrali i jak Jan Paweł II zmarł też piłem. I piłem, jak skończyła się wojna i jak zaczął się komunizm, a potem się skończył, a ja się napiłem, bo Mur Berliński zburzono.
Chyba czuję się trochę Chrystusem, bo płaczę.
A ty masz kurtkę żółtą, a w Etiopii ludzie nie mają co jeść, a ja płaczę, chyba też dlatego, bo się martwię, martwię się generalnie, a nie dlatego, że cierpieć lubię.
Państwo Cierpiętniccy.
I się zaraz rozpłaczę, a w radiu Muniek śpiewa, że chłopaki nie płaczą. Ale nie mam co nie płakać skoro nikt już nie martwi się śmiercią.
A pani, która u mnie sprząta opowiada, że jej syn ćpa, a ja się bardziej martwię o niego, niż o nią. Bo ona i tak umrze już niedługo, a on jakby rzucił ćpanie, to mógłby pożyć dłużej.
Ale ja się chyba też czasem uśmiecham, szczególnie, gdy mówisz, że jestem taki rachityczny, a czuję się wielkim kolosem. Jestem jak Rhodes i połączę Afrykę i transport będzie lepszy i w ogóle. Śmieję się też czasem, bo śmiech to zdrowie, jak mawiała prababka moja. A ja kochałem moją prababkę, mimo że znałem ją tylko ze zdjęć, bo jakbym ją już mógł pamiętać, to ona już była, zwariowała. Pewnie ja zwariuję wcześniej, bo mam lat osiemnaście, a już mam zmarszczki i płaczę dosyć często i do Boga modlitwy zanoszę moje i wasze, bo już się nie modlicie dzisiaj, bo macie komputer i skype’a.
A jak macie też gadu- gadu, to nigdy nie możecie znaleźć Boga. A na Gronie, lub Naszej- Klasie, to jego też nie ma, a jak ktoś się nie zalogował to albo go nie ma, albo jest już zbyt przestarzały.
Więc próbuję wam wszystkim uzmysłowić.
Więc płaczę, bo nie rozumiecie.
Więc się rozpłaczę.
I znowu w radiu grają Linkin Park z Jayem- Z. A ja sobie myślę, że Jay kiedyś był biednym chłopakiem ze slumsów, a dziś gra dla chłopców z białego domu. Gra dziś dla nichmas, piękną nutę zagrał dla wszystkich.
I w sumie nie wiem, czy to powód do płaczu, czy raczej do wypowiedzenia czegoś, co będzie miało brzmienie ironiczne, czy coś w tym stylu, ale na pewno nie pozostanę obojętny.
Dziś trzeba być obojętnym, bo jak się nie jest, to się nie płacze.
A mój pradziadek był ułanem, a babcia skończyła Akademię Muzyczną, a dziadek prawo.
A ja chyba studiów też nie zacznę i nie będę walczył o Polskę, bo jest tyle innych krajów, o które walczyć trzeba.
A wiecie co?
Tak bym bardzo chciał się położyć na trawie i zamiast płakać to bym pościskał moją ukochaną. I bym przytulony do niej leżał na wilgotnej, zielonej trawie, a ona by mi mówiła, że nie ma zła na świecie.
I wiecie co?
I tak by mi łzy z oczu kapały, bo za dużo bym miłych słów usłyszał naraz. Ale bym wiedział, że mnie kocha.
Pewnie wy teraz myślicie, że jestem kolejnym osiemnastoletnim grafomanem, który tylko o miłości umie pisać.
A nawet to przychodzi mu z trudnością. Bo te słowa o miłości i płaczu jakieś krzywe i grafomańskie trochę one też są.
Więc pewnie wiecie, że mam to głęboko w pupie i nie powiem, że w „dupie” bo w takich rodzinach się nie przeklina, bo nie wypada.
Ale, żeby się spodobał komuś ten tekst, to napiszę KURWAMAĆ.
nie wiem, jakie uczucia chciałeś wzudzić tym tekstem.................ja się zdrowo uśmiałem :)
Mur Berliński - nazwa własna
Idzie do poczytania. ;)
Parsknąłem kilka razy śmiechem.
Gratuluję poczucia humoru.