trzecia czterdzieści dwa

szklanka

  

Czterdzieści dwie minuty po trzeciej.

Kolejna noc otwiera mi oczy o tej samej godzinie.

Leżę na plecach wpatrując się w chodzące po suficie nagie stopy.

Za chwilę spadną na mnie ich wymanikiurowane paznokcie.

Spaprotkowane pięty.

Nie lubię sztucznych kwiatów.

Widocznie zasłużyłam na złe sny.

 

 

Zawsze, kiedy wspominam dzieciństwo, przenoszę się na pogrzeb mojej babci. Nie chciałam założyć czarnej sukienki. Ona też by nie chciała.

Lśniłam więc nieszczęśliwie w sukience w kwiaty, białym kołnierzyku i lakierkach. W torebce na łańcuszku trzymałam jej tabletki. Na pamięć.

Umarła niedługo po mojej komunii. W dzień szkolnej wycieczki.

Zbuntowałam się wtedy całą swoją dziewięcioletniością.

Jak mogła dać mi zegarek, nowy rower i tak po prostu odejść? Tak się nie robi swojej najukochańszej wnuczce.

Zmarszczyłam więc swój dziecięcy nosek, skrzyżowałam ręce i z obrażoną miną stwierdziłam, że już nigdy więcej nie będę się modlić.

 Miała raka i złamaną rękę. Gips musiał być bardzo niewygodny.

Na pogrzeb przyjechałam z moją ciocią. Pragnęłam wtedy zemdleć, żeby zwrócić na siebie uwagę całego czarnego otoczenia. Niestety. Nie udało mi się. Cmentarz zdawał się uśmiechać mieszaniną nowych i starych zniczy, kradzionych wiązanek i coraz wymyślniejszych grobów. Nie chcąc zobaczyć opuszczanej na dno grobu trumny i płaczącego zgromadzenia bliskich i mniej bliskich zmyślałam, że po raz kolejny muszę udać się do toalety. Ciocia chyba przestała wierzyć. I przestała słuchać. Bałam się, że babcia nagle się pojawi jako zły duch i ukarze mnie za to, że nie płaczę. Lecz mimo szczerych, dziecięcych chęci nie udało mi się uronić ani jednej łzy. Z dłońmi rodziców na ramionach przypatrywałam się milcząco czynnościom pogrzebowym. I gdy pokrywa grobu została zamknięta wraz z unoszącym się wokół lamentem wybuchnęłam głośnym, niepohamowanym śmiechem. Echo niosło jego dźwięk po całym cmentarzu. Pobiegłam przed siebie, ścigana przez oburzone spojrzenia średnio bliskich ciotek, mówiące: cóż za niewychowane dziecko i przez mojego wściekłego ojca. Czy naprawdę byłam okrutną dziewięciolatką?

 

Następna godzina upływa mi pod znakiem przymusowo zamykanych powiek i układania poduszki we wszystkie strony świata.

 Przekręcam się do góry dnem, z boku na bok, wyżymam umysł ze wszystkich myśli.

Do tej pory boję się ciemności.

 Wchodząc do ciemnego pokoju zamykam oczy dotąd, dopóki nie zapalę ocalającego światła.

 

Jestem o rok starszą dziewczynką i o rok mądrzejszą. Mam uroczy pokój, przerobiony ze starego pokoju babci. Śpię przy zapalonej lampce nocnej. Gdy zamykam oczy widzę tysiące babcinych, siwych głów, zastępujących moje zabawki. Zaciskam powieki mocniej. Traumatyczne wizje znikają. Albo układają się w moich nogach. Dziewczęco wystraszonym głosem próbuję śpiewać wesołą piosenkę o wakacjach.

 

Obiecałam sobie, że moje życie nigdy nie będzie wyglądało tak jak życie moich rodziców. Nie będę mieszała łez z cytrynowym płynem do mycia naczyń. Nie będę bała się zadzwonić do własnego męża. Z nadzieją, że nie odbierze telefonu. Zasadzę w ogrodzie wyszlifowane łyżki i wychowam małe, spełnione książątka. A w niedzielne popołudnie na pewno nie będziemy oglądać z moim ukochanym Familiady. I nigdy nie stanę się taka jak mój ojciec. Nie dam satysfakcji genom i czynnikom pomniejszym.

 

I sprzątam z przyzwyczajenia pedantyczny pokój, zakręcam buteleczki z perfumami, lakierami do paznokci tworzę artystyczną kompozycję na szkle. Nienaturalnie kręci mi się w głowie. Przeszłość odkleja się od zupełnie nie moich ścian. Dopiero rok temu zaczęłam uczyć się płakać. Ta sztuka wcale nie jest taka trudna do opanowania.

 I obiecuję sobie to wszystko nadal, sprzątając z podłogi nagannie potłuczone szkło ...

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 5 głosów
szklanka
szklanka
Opowiadanie · 26 kwietnia 2008
anonim
  • Anna Nawrocka
    do dzisiaj nie nauczyłam się płakaĆ

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    Sirocco
    Aż nie gramatycznie napisałem z emocji:)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    Sirocco
    Wreszcie tekst, w czym widać nie tylko Szklankę. Perfect!

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • szklanka
    raczej wspomnień :) serdecznie dziękuję za gwiazdę i miłe słowa :)

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • ataraksja
    `Jak mogła dać mi zegarek, nowy rower i tak po prostu odejść? Tak się nie robi swojej najukochańszej wnuczce` - przypomniałaś mi tym zdaniem strofy Szymborskiej "Kot w pustym mieszkaniu".
    Dla mnie kolejny prześwietnie napisany odcinek - `wspomnień`? nawet jeśli to fikcja literacka, to tym bardziej należą ci się ogromne brawa za sugestywność, plastykę i autentyzm wzruszeń, których doznałam jako odbiorca.
    a dzieci... dobrze wiedzą, co jest prawdą, a co wymuszonym zakładaniem masek :)


    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    tajemna
    Bardzo na tak. Oj potrafisz przywołać wspomnienia. Moje ożyły...
    Ech no jak zwykle na wysokim poziomie.
    Pierwsze szarpnięcie to: "Zbuntowałam się wtedy całą swoją dziewięcioletniością." a potem jeszcze kilka...

    · Zgłoś · 16 lat temu
  • anonim
    hayde
    Lecz mimo szczerych, dziecięcych chęci nie udało mi się uronić ani jednej łzy - w sumie bez "mi" też by pasowało :)


    Treść - tak, nagromadzenie wielu emocji. Do mnie trafia.

    · Zgłoś · 16 lat temu
Usunięto 1 komentarz