nocą

Sandman...

 

Nocą nawet w mieście słychać jak nadchodzi mróz. Gwiazdy świecą wtedy jaśniej, drzewa zamierają w bezruchu z przerażenia, a kaktusom stojącym na parapecie zaokrąglają się końce igieł. Kiedy idzie mróz, miasto pustoszeje. Sny stają się jaśniejsze, ale i mniej przyjazne. Ludzie przekręcają się z boku na bok, nakrywają szczelniej kołdrą. A biały podmuch nic sobie z tych obaw nie robi i delikatnie pełznie dalej.

Dom w nocy wcale nie jest spokojnym miejscem. Cisza wibruje w uszach, ciemność przetykana pojedynczymi, nieśmiałymi błyskami skrywa tajemnice. Noc to czas nieostrego widzenia i powolnych ruchów na wpół śpiących ciem. Z kątów wychodzą wtedy lęki, starają się rosnąć i pęcznieć tak, żeby rano z siłą wkradać się w głowy ludzi. Idzie taki strach mały, malutki, z łazienki do pokoju. Nabiera pewności siebie i zaczyna wierzyć w swoją bardzo ważną misję. Siada pod drzwiami i cierpliwie czeka, aż nieuważny człowiek otworzy drzwi idąc do kuchni po szklankę wody. Wtedy szybko wbiega do pokoju i mości się na poduszce. Człowiek wraca, kładzie się, ale nie może zasnąć. Zaczyna boleć go brzuch. I wiadomo już, że to lęk zapanował nad ciałem i umysłem. Nici ze spania.

Mroźna noc pociąga. Coś woła zza okna. Odważny wybiera się wtedy na spacer, zakłada ciepłą kurtkę, szalik i czapkę, zimowe buty. Bierze latarkę, tak na wszelki wypadek. I wychodzi z domu. Ostrożnie stawia pierwsze kroki na skrzypiącym śniegu- skrszcz, skrszcz, skrszcz. Lodowate powietrze szczypie w twarz, nierozbudzone oczy z trudem rozróżniają kontury. Ale brnie człowiek dalej. Już otwiera furtkę. Tutaj kończy się znany, oswojony świat podwórka. Niestrudzony człowiek nabiera powietrza w płuca i zagłębia się w nocną otchłań.

 

Pierwszy krok w nieznane...

... jest przerażający. Księżyc nieśmiało świeci w twarz, drzewa rzucają cienie. Bardzo łatwo się wtedy zgubić. Kiedy wyraźne widzenie otaczających nas rzeczy jest niemożliwe, wyostrza się słuch. Ucho rejestruje najdrobniejsze szelesty zeschłych liści, poszum dalekich aut, odległy gwar żyjącego Centrum. Czasami Odważny słyszy też swoje własne myśli, mogą spokojnie wydostać się z głowy i wędrować po świecie. Oblatują każdy najdrobniejszy przedmiot, przyglądają się mu z bliska i wracają do Odważnego z przekazem. Idąc sobie nocą zwykłą piaskową drogą, można odkryć wiele bardzo ważnych rzeczy. Czasami zaczyna się rozumieć swoje pomyłki, czasem dostrzega się to, co dzienne światło tak ogromnie stara się przed człowiekiem ukryć. Skupienie towarzyszące drodze wędrowcy jest niecodzienne. Nagle idący zamiera. Drogę przebiega mu przerażony bażant. „Jakiś obcy wdarł się na moje terytorium. Ten ktoś jest większy, więc muszę uciekać"- myśli ptak. Krzywi dziób i próbuje wzbić się w powietrze. Odważny z ulgą rusza dalej. Krok za krokiem, rozważnie. Bicie serca słychać pewnie na kilometr... ale serce uspokaja się z wolna, bije miarowo, wdech unosi klatkę piersiową, by pozwolić jej opaść w wydechu. Myśli Podróżnika wracają na poprzednie tory. Dlaczego w dzień nie myśli się tak wyraźnie? Czy słońce tak bardzo nas rozprasza? Odważny stara się nie przegapić nic ze swej nocnej wędrówki. Ze zdziwieniem odkrywa, że noc ma swój rytm. Drzewa bezgłośnie pulsują w takt wybijany przez mroźne palce białej pani biegnącej po niebie. Ma delikatne włosy i płaszcz, który owija rzeczywistość przy każdym kroku drobnych stóp. Gwiazdy uciekają przed jej spojrzeniem, choć to wcale nie takie łatwe. Z przerażeniem odkrywają, że zamiast blednąć świecą jaśniej. Odważny patrzy w niebo i czuje się jak pod granatową kopułą, pełną drobnych dziurek. Przez każdą dziurkę sączy się światło.

 

Noc to dziwna pora...

... jeże wychodzą na spacer, żeby wydeptać wąskie ścieżki. Sarny szukają resztek trawy, zwiedzają nieznane strony. Noc pozwala im na anonimowość. Tylko Odważny tu nie pasuje. W zamyśleniu mija kilka domów, dochodzi do rozległej polany. Z oceanu śniegu wystają drobne, połamane gałązki. Odważny kuca i delikatnie dotyka sztywnych łodyg. Stoją bez ruchu, ranią palce. Nawet przez wełniane rękawiczki czuć kryształki lodu wypełniające resztki roślinek. Księżyc zaczyna świecić jaśniej. Cienie wydłużają się, niektóre zlewają ze sobą. Pejzaż nocy jest rozmyty jak obrazek malowany akwarelami. Niestrudzony wędrowiec podnosi się i rusza dalej. Skręca w stronę małego zagajnika, majaczącego w oddali. Gdzieś po lewej stronie widzi kamienne płyty, pozostałości po niedawnej budowie. Ostrożnie siada na jednej z nich. Rozprostowuje nogi. Pozwala myślom płynąc bezustannie w przestrzeń...

 

O czym może myśleć myśl?

... nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Myśli są nieprzewidywalne. Szczególnie te nocne. Nie można ich ujarzmić. Nocą rozsądek przecież śpi. Dlatego myśli rozprostowują skrzydła i dają się ponieść fantazji. Dlaczego robaczkom świętojańskim świecą brzuszki a nie na przykład skrzydełka? Czy koń z pola Ciotki marzy o wolności tarpana? Dlaczego pozwoliłem sobie na chwilę słabości... już, już myśl ta chce ulecieć w przestworza, jednak Odważny czujnie łapie ją za ogon. Przyciąga do siebie. Przygląda się jej ze zdziwieniem. No właśnie. Dlaczego dałem się komuś podejść, zranić, zamknąć w szklance stereotypów? Przecież jestem wyjątkowy. Mam swoje zasady, których nigdy nie łamię. Coś musi być ze mną nie tak, skoro światło dnia tak mnie rozprasza, że nie jestem w stanie racjonalnie myśleć. Nie, wszystko z tobą w porządku- szepcze mróz. W dzień biegniesz, tropisz rzeczywistość. W pośpiechu nie jesteś w stanie usłyszeć siebie. Gubisz się, błądzisz, kluczysz... Zimno plączę włosy Podróżnika w warkocze. Noc i ja jesteśmy tu po to, żeby pomóc... Biała pani idzie dalej, niesie za sobą zapach pustki i rozkoszy.

Odważny podnosi się. Rusza w stronę domu. Pamięć podsuwa mu obrazki z innej rzeczywistości. Różowe pączki na turkusowym stole, szalik zaplątany w krzewach jeżynowych, ciepłe usta na skórze szyi. Płaszczka w szklanej kuli uważnie patrzy na przebiegające myszy. Dywan w czarne kwiaty rozwija się i odpływa rzeką w stronę morza. A może to wcale nie jest inna rzeczywistość tylko moje życie, o którym już zapomniałem? Które zgubiłem, zapodziałem w kieszeniach zbyt dużego płaszcza. Dlaczego tak trudno jest biec za królikami, których uszy opadają aż do samego dna...

 

Nigdy nie wiesz...

... co czeka na ciebie za zakrętem. Czasami przeznaczenie, żeby dopaść Odważnych i Bojaźliwych. Czasami przypadki chcą psocić i figlować, gmatwać i utrudniać. I nie pomogą strażnice ustawione wzdłuż drogi. Bo granica między człowiekiem a światem jest płynna. Przelewa się, bąbluje. Odważny posuwa się naprzód. Kres wędrówki zbliża się nieubłaganie, a Odważny chciałby jeszcze tyle zobaczyć, zrozumieć. Krokami odlicza sekundy. I już znów jest przy furtce. Niezdecydowany otwiera drzwi do swojego świata. Tylko, że teraz to wcale nie jest już jego świat. Nic nie będzie takie samo...

Odważny wchodzi do domu. Pachnie znajomo. Ciepłem, oddechami śpiących, ich perfumami i tym czymś, czego nie da się określić, a w każdej rodzinie jest inne. Delikatnie zdejmuje z siebie zmarznięte ubrania. Cicho idzie do kuchni. Parzy herbatę. Siada przed kominkiem i patrzy na płonące polana. Jakże to odmienne od świata lodu i zamarzającej nocy.

Świat kręci się bezustannie z miliardami ludzi na pokładzie. Wiruje, obraca się. Niektórzy przez ten nieustający bieg gubią siebie... tracą kawałek po kawałku osobowość, plany, wrażliwość. Ale noc nie może trwać wiecznie. Nocą jesteśmy tylko zjawami. Zmęczony podnosi się z podłogi. Patrzy w okno. Mrok odchodzi. Pojawia się pierwsze, szare światło. Odważny idzie na górę, schody cichutko trzeszczą. Kładzie się w łóżku. Na poduszce nie ma już lęku. Jest nadzieja na... na sok malinowy co rano, na bajki nucone wprost do ucha, na spokojny chód przez zatłoczone chodniki. Głowa coraz bardziej ciąży, ciepła kołdra otula dłonie, łydki, barki. Zielona płaszczka jest szorstka. Porywa Odważnego do tańca, ma żółte oczy, oczy- grozy, przeszywają, nie pozwalają się skupić. A muzyka odrętwia. Jest nachalna, nie daje się odpędzić...

 

Biała Pani idzie dalej...

... zostawiając za sobą mroźne ślady. Tuptają za nią jeże i drobniutkie śnieżynki. Przed mrozem kroczy noc, rozwija swój nieziemski dywan, oleisty i ciężki, czarno-granatowy. Następne miasto zapada w sen, sen którego w swoich planach nie przewidział Wielki Architekt. Taki sen nie zdarza się każdemu. Przychodzi niespodziewanie... Odważny śni o zwycięstwie nad życiem. Ale to zwycięstwo nie jest łatwe. Wiem o tym ja, wiesz ty, wiedzą o tym noc i mróz. Ale trzeba próbować.

Sandman...
Sandman...
Opowiadanie · 4 maja 2008
anonim
  • graf.man
    dla mnie jest dobry, jest parę literówek, ale nie jakaś ilość ogromna.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Sandman...
    mam prozbe. wypisujcie te najbardziej rzucajace sie w oczy literowki to bede je z miejsca poprawiał. z gory dziekuje.

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    eve.eve
    pierwzy-pierwszy tak mi się rzuciło w oczy bo wielkimi literami

    no, dużo lepszy tekst niż ten wysłany wczoraj


    · Zgłoś · 16 lat
  • Sandman...
    duzo lepszy nie znaczy dobry:)

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    eve.eve
    mnie się podoba, ale ja się nie znam:)

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    tajemna
    Ostrożnie stawie pierwsze kroki - stawia
    Odważny kuca i delikatnie dotka sztywnych łodyg - dotyka
    Odważny posuwa się na przód - naprzód
    oleisty i ciężki, czarno- granatowy. - czarno-granatowy.

    Ciekawy tekst, dużo dużo lepszy od poprzedniego. Popraw sobie te błędy, które wskazałam. Fragmenty pisane dużymi literami ja osobiście dałabym kursywą i zwykłymi literami jak w zdaniu. Oddzieliłabym też enterem tekst, żeby nie był taką jedną zlepioną bryłą. Trochę razi mnie momentami powtarzanie "odważny". Wiem, że to celowe, lecz zastąpiłabym czasem innym słowem. Poza tym nie mam większych zastrzeżeń. :)
    Poprawiaj i jak skończysz napisz. Pozdrawiam :)

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    hayde
    Sny stają się jaśniejsze ale i mniej przyjazne.

    · Zgłoś · 16 lat
  • anonim
    tajemna
    Od razu lepiej. :) Kolejny tekst jaki nam przyślesz to już tylko lepszy... :D Pozdrawiam ;)

    · Zgłoś · 16 lat
Usunięto 1 komentarz