Przyjazny wróg (opowiadanie)
blueswoman
Napisane po zawaleniu się metafizycznego, własnego świata uczuć; unaocznienie "elementu" oddającego MOJE uczucia...
Unaocznienie faktu, którego od tak dawna się obawiałam, spowodobało wewnętrzną burzę i chęć działania.
Gdyby nie strach przed niemocą, urzeczywistniłabym swoje marzenia.
Bodziec, którego bałam się przez tak długi czas, który nieświadomie burzył plany, po ukazaniu się pobudził do walki. Do walki już nie z samą sobą.
Z kimś...
Nie przeszkadza chochlik myślowy: "Nie próbuj, bo nie zdołasz", niech sobie mówi. To, co zobaczyłam, dało poczucie wrogiej walki z silniejszym przeciwnikiem. Tym samym kontrastując z wrodzoną nienawiścią do siebie.
Jest wrogiem, stoi po drugiej stronie. Chcę wygrać, budzi się zaspana zaborczość. Nie chcę jednak wykończyć. Tylko zacząć walkę.
Zazdrość o cudze...?
przysłano:
13 maja 2008
(historia)
przysłał
blueswoman –
13 maja 2008, 10:31
autoryzował
tajemnica –
13 maja 2008, 18:30
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się