Literatura

...on (opowiadanie)

Karolina Włodarczyk-KariV

przyjaciele - na faktach typ- opowiadanie chociaż dla głównego bohatera to pewnie dramat :D
Istniały przecież inne, lepsze rzeczy, niegdyś znane i kochane, co poszły w niepamięć. Gdzie podziały się ideały młodości, dodające otuchy wzniosłe dążenia ? Gdzie był zapał ? Ochota poranków ? Gorliwość i celowość, radość z dobrze przeżytego dnia, niczym nie zmącony wypoczynek długich, gwiaździstych nocy... Myśl ta sprawiła, że bardzo zatęsknił... Wrócił do Niej wiedziony nieodpartą tęsknotą w efekcie jednak poczuł lęk. Wiele się tu zmieniło, był tego pewny. Może zazna goryczy rozczarowania ? Sprowadził go tu głupi kaprys. Głupi bo istoty poszukiwań nie znajdzie ani tu, ani nigdzie indziej. Nie oszuka dawnych marzeń i fantazji dzięki którym życie staje się słodsze. Zrozumiał, że nie może do Niej przyjść z tym, co kiedyś jej zabrał. Utracił nieuchwytne, lecz rzeczywiste bogactwo wiary, idealizmu, zapału. Wymienił je na twarde, zimne złoto . Zrozumiał, że stał się uboższy, kiedy odszedł. Jego nazwisko było warte miliony, a on pragnął sensu życia, którym była ona...jego Agatha... Powrócił do starej doliny z nieodpartą chęcią przeżycia czegoś ,co uleczyłoby jego duszę i sumienie. Stojąc na wzgórzu i patrząc na rodzinny dom wspomniał wizerunek matki, którą tak dobrze pamiętał;- piękną drobną kobietę o brązowych oczach i dziewczęcej twarzy. Nie znał ojca, który zginął krótko po jego narodzeniu. Po śmierci matki sprzedał dom kuzynowi, który żył teraz szczęśliwie z żoną i gromadką dzieci. Może on wybrał lepszą drogę ? Nieżonaty, bezdzietny mężczyzna patrzący w dolinę ze szczytu wzgórza zastanawiał się jak potoczyłoby się jego życie, gdyby pozostał tutaj. Dopiero teraz przyszła do niego szokująca myśl , że ona, jego droga Agatha mogła mieć już od dawna męża i dzieci. Jaki był głupi myśląc, że powróci tutaj jakby nigdy nic. Opuszczając dom miał zamiar wrócić do niej pewnego dnia. Rozstali się bez przysiąg i pocałunków. Pisali do siebie, lecz listy stawały się coraz rzadsze - to przez niego bo stopniowo zapominał. Jego miłość spopieliła się w ogniu ambicji i współzawodnictwa. Gdy tylko zrobiło się ciemno zszedł ze wzgórza zastanawiając się dlaczego w jego starym domu zawiodło światło. Gdy znalazł się w starym ogrodzie, poczuł w sercu ból rozczarowania, zniechęcenia i gorzką tęsknotę. Wystarczyło jedno spojrzenie aby wiedzieć że dom jest opuszczony i niszczeje. Wybite i martwe okna. Otwarte drzwi chwiały się na zardzewiałych zawiasach.Na podwórzu rosły chwasty, cisnące się aż na próg, przez szpary w przegniłym podeście. Jacob usiadł na starym schodku z czerwonego piaskowca - pochylił głowę. Oto do czego powrócił! Do widma i ruiny przeszłości! Zobaczył nowy dom ,który kuzyn zbudował za klonowym laskiem. Okna jego błyszczały. Po długiej chwili poszedł tam i zapukał do drzwi. Otworzył mu William, tęgi, osiwiały gospodarz z pucołowatym dzieckiem na ręku. Niewiele się zmienił. Jacob rozpoznał go bez trudu, lecz sam musiał powiedzieć, kim jest. Został ciepło powitany. Will był szczerze zadowolony ze spotkania, a jego urodziwa żona, niegdyś szczupła dziewczyna z doliny, powitała gościa z pełną wdzięku uprzejmą serdecznością.Wkrótce pokazano mu chłopców i dziewczynki, mimo to wciąż czuł się obcy. Minione lata odcięły go na zawsze od tego miejsca. W nocy długo rozmawiali, a rano uległ prośbom i został jeszcze jeden dzień. Spacerował po lesie, nad strumieniem, tam gdzie dawniej często przebywał. Nie mógł jednak siebie odnaleźć. Ta dolina posiadała jego sens życia,lecz nie chciała oddać mu go z powrotem. Zgubił klucz prowadzący do niej. Wypytywał kuzyna o wszystkich starych przyjaciół z jednym wyjątkiem. Nie śmiał zapytać co dzieje się z Agathą. Czuł niejasny, tajemniczy lęk, że każda odpowiedź sprawi mu ból. Wieczorem uległ kaprysowi i poszedł w kierunku gospodarstwa, w którym w młodości mieszkała Agatha, starą ścieżką ciągle jeszcze używaną. Szedł powoli,zamyślony, patrząc na odległe wzgórza opromienione wspaniałością zachodu. Tak samo spacerował dawnymi czasy, lecz teraz nie marzy o tym, co leży za wzgórzami, a Agatha nie czeka na niego wśród jodeł. Nie było już w ogrodzeniu przejścia, które pamiętał, tylko wiejska furtka. Kiedy przeszedł przez nią, podniósł wzrok i ujrzał przed sobą Agathę. Stała wysoka i zgrabna między szarymi drzewami, a światło wieczornego słońca padało na jej twarz. Nie zmieniła się, co spostrzegł, rzucając pierwsze zdumione spojrzenie. Być może były jakieś zmarszczki, jedno lub dwa srebrne pasma w brązowych włosach, lecz dumne błękitne oczy wciąż patrzyły tak samo. Przezierała przez nie odważna, wierna i czuła dusza dziewczyny dojrzałej do kobiecości. - Aghata!- powiedział oszołomiony, pełen niedowierzania. Uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego rękę. - Cieszę się, że cię widzę- rzekła po prostu. Żona twojego kuzyna powiedziała mi o twoim przyjeździe. Pomyślałam więc, że odwiedzisz nas dziś wieczorem. Ujął obie jej ręce i trzymał, patrząc spragnionym wzrokiem człowieka, widzącego swój jedyny ratunek. - Jak to możliwe że jesteś tu wciąż, Agatho ?- zapytał powoli.-Nic się nie zmieniłaś.- Zarumieniła się lekko i ze śmiechem odebrała mu ręce. - Ach, nie. Zmieniłam się. Zmierzch jest tak miły że to ukrywa. Wejdź do domu Jacobie. Cieszę się z twojej wizyty. - Za chwilę - powiedział błagalnie. - Najpierw zostańmy tu sami.Chcę się upewnić że to nie sen. Mieszkałaś w tym domu cały czas ? - Tak- odparła łagodnie.-Pewnie uważasz że to bardzo nieciekawe życie? - Za wzgórzami zdobyłem nieco mądrości.Niekiedy człowiek uczy się tam, lecz czasem lekcja przychodzi za późno.Wiesz, czego się dowiedziałem? Tego, że zostawiłem szczęście w starej dolinie.Szczęście, spokój i radość życia. Przez długie lata nie myślałem o tym, aż wreszcie odkryłem stratę. - Jesteś człowiekiem, któremu się powiodło ? - zapytała. - Świat nazywa to powodzeniem- rzekł gorzko.-Mam stanowisko, bogactwo i władzę, lecz zmęczyło mnie wszystko. Takie zabawki dorosłych dzieci nie potrafią dać szczęścia ludzkiej duszy.Przyszedłem do starej doliny w nadziei, że je odnajdę,o ile...- Zamilkł, wspomniawszy jak utracił prawo do pomocy Agathcie w tym poszukiwaniu. Jednak tylko ona może zaprowadzić go na ścieżkę, którą zgubił. Posiada wszelkie dobro z jego życia, całe piękno przeszłości i nadzieję na przyszłość. Spacerowali, dopóki nie pojawiły się gwiazdy i rozmawiali o wielu sprawach. Zachowała świeżość duszy i nie sprzeniewierzyła się dawnym ideałom. Wiodła życie zdumiewająco głębokie w myśleniu i działaniach. Znalazła wśród spokojnych wzgórz to, do czego na próżno dążył - szczęście i spokój. Gdyby ta kobieta szła z nim przez zgiełk światowego życia, nigdy nie straciłby nadziei w sens istnienia. Gdy ciemność ogarnęła klony, powiedział zacinając się i plącząc, z ogromnym niepokojem: - Agatho, czy nie jest za późno ? Możesz mi przebaczyć błędy i ślepotę ? Czy zależy ci jeszcze na mnie ? - Podniosła głowę, a w jej oczach zabłysło światło gwiazdy. - Nigdy nie przestało mi zależeć - odparła cicho. Wyciągnął ramiona i przytulił ją. Poczuł, jak bije serce Agathy i odkrył zachwycony, że znalazł powrotną drogę do prawdziwego szczęścia i mądrości: mądrość kochania i szczęście bycia kochanym.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
sick
sick 14 maja 2008, 22:23
Bardzo źle się czyta, ze względu na brak akapitów, czasem karygodna interpunkcja, orograf i kilka literówek. Poza tym ciepło, przytulnie, czasem z kantem czasem bardzo przyjemnie i płynnie. Proponuje przeczytać jeszcze raz, wstawić kilka "enterów" i można publikować.
Dlaczego "Agatha" a nie po prostu "Agata"? mam ze dwie teorie, ale czy trafne...
pomidorowa
pomidorowa 14 maja 2008, 23:38
autorka zna moje zdanie na temat tego tekstu ;)
a jakie są Twoje teorie na temat imienia bohaterki?
tajemnica
tajemnica 15 maja 2008, 23:11
Nieznał - Nie znał
zardzewiałych zawiasach.Na podwórzu - zardzewiałych zawiasach. Na podwórzu
pochwylił głowę - pochylił głowę
chwili poszedł tami zapukał do drzwi - chwili poszedł tam i zapukał do drzwi
uprzejmą serdecznością.Wkrótce pokazano - uprzejmą serdecznością. Wkrótce pokazano
jego sens życia,lecz nie chciała - jego sens życia, lecz nie chciała
Szedł powoli,zamyślony, - . Szedł powoli, zamyślony,
Uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego ręke. - Uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego rękę.
Cieszę się, że cię widzię- rzekła poprostu. - Cieszę się, że cię widzę - rzekła po prostu.
Najpierw zostańmy tu sami.Chcę się upewnić - Najpierw zostańmy tu sami. Chcę się upewnić
Tak- odparła łagodnie.-Pewie uważasz że, - Tak- odparła łagodnie.-Pewnie uważasz, że
nieco mądrości.Niekiedy człowiek - nieco mądrości. Niekiedy człowiek
przychodzi za późno.Wiesz, czego się dowiedziałem - przychodzi za późno. Wiesz, czego się dowiedziałem
w starej dolinie.Szczęście, spokój - w starej dolinie. Szczęście, spokój
szczęścia ludzkiej duszy.Przyszedłem do starej - szczęścia ludzkiej duszy. Przyszedłem do starej
nadziei, że je odnajdę,o ile - nadziei, że je odnajdę, o ile
czy nie jest za póżno ? - czy nie jest za późno?
Możesz mi przebaczyś błędy - Możesz mi przebaczyć błędy

Jeszcze drażni trochę pisanie np. "niej" z dużej litery.
Nie wiem jak Sick ale ja jestem na nie... No kurcze błędów jak mrówek... ale może jak poprawisz... i akapity zrobisz, to będzie ok. Sicku pozostawiam decyzję Tobie. ;)
Marek Dunat
Marek Dunat 16 maja 2008, 23:00
hej Kari . obiecałaś kiedyś ,że przyślesz przed wstawieniem tutaj . i co ? :/
tajemnica
tajemnica 17 maja 2008, 18:41
czy autorka poprawi błędy? :)
pomidorowa
pomidorowa 17 maja 2008, 22:05
z pewnością tak, aczkolwiek nie wiadomo coe z nia dzieje...dajcie jej jeszcze troche czasu ;)
Karolina Włodarczyk-KariV
Karolina Włodarczyk-KariV 17 maja 2008, 22:41
na poniedziałek błędy będą poprawione a Ty Marku to maila sprawdzaj bo ja Ci ten tekst wysłałam i czekałam chyba z 3 tygodnie aż go przeczytasz
hayde
hayde 18 maja 2008, 14:06
"Nie oszuka dawnych marzeń i fantazji dzięki którym życie staje się słodsze" przed dzięki przecinek

"Utracił nieuchwytne, lecz rzeczywiste bogactwo wiary, idealizmu, zapału. Wymienił je na twarde, zimne złoto. Zrozumiał, że stał się uboższy, kiedy odszedł" - jak dla mnie przeładowane wielkimi ideałami (nie tylko ten fragment)

"Stojąc na wzgórzu i patrząc na rodzinny dom wspomniał wizerunek matki, którą tak dobrze pamiętał;- piękną drobną kobietę o brązowych oczach i dziewczęcej twarzy. Nie znał ojca, który zginął krótko po jego narodzeniu. Po śmierci matki sprzedał dom kuzynowi, który żył teraz szczęśliwie z żoną i gromadką dzieci" - właśnie tego najbardziej nie lubię w opowiadaniach, nagle zjawiają się retrospekcje, które w paru zdaniach mają streścić życiorys bohatera. Jasne, że niektóre fakty są ważne, ale czy na pewno nie da się ich inaczej przedstawić?

Jego miłość spopieliła się w ogniu - a może miłość spopielała w ogniu? (przy okazji, czemu znaki interpunkcyjne uciekają od wyrazu?)

"Gdy tylko zrobiło się ciemno zszedł ze wzgórza zastanawiając" - przed zszedł przecinek

Hmm.. szczerze mówiąc nie czyta mi się najlepiej i w tym momencie przerywam czytanie.
.
. 18 maja 2008, 23:31
jestem na nie
więc popraw sobie na własny użytek
Karolina Włodarczyk-KariV
Karolina Włodarczyk-KariV 19 maja 2008, 19:57
ok kropek :D nie każdemu musi się podobać, i tak uważam to za wielki mój sukces :)
Usunięto 4 komentarze
przysłano: 14 maja 2008 (historia)

Inne teksty autora


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca