Gdy się obudziłem była godzina 11.03. Zjadłem śniadanie składające się z surowej ryby i płatków śniadaniowych z mlekiem w tubce dla astronautów.
Potem poszedłem do mojego laboratorium, w którym hodowałem zwierzaki własnej roboty, np. kota z głową ryby, małpę z odnóżami pająka, psa w skorupie żółwia oraz z jego nogami i inne.
Kiedy wróciłem do pokoju zauważyłem, że jest 12.43, więc wziąłem mój odrzutowy plecak i poleciałem do szkoły dla szalonych naukowców.
Tego dnia uczyliśmy się o tym, jak zrobić bombę wsysającą elektryczność. Dostałem szóstkę, bo pozbawiłem szkołę prądu na najbliższy tydzień.
Wróciłem do domu o 14.30. Szybko się przebrałem i odwiedziłem siostrę w zakładzie dla psychicznie chorych, a potem mamę i tatę na marsie.
Przyleciałem do domu o 17.20, zjadłem pizzę i poszedłem robić podkop do sąsiadów, którzy robili grilla. Po zjedzeniu prawie wszystkich kiełbasek wróciłem do domu (podkop starannie zamaskowałem) i zacząłem oglądać program o klonowaniu ludzi. Pobiegłem do laboratorium i sklonowałem świnię ze skrzydłami.
Kiedy znudziło mnie klonowanie, wróciłem do pokoju o godzinie 20.59 I zaraz po umyciu się poszedłem spać.
świnia ze skrzydłami to prawie Pegaz ;)
oj, jacy wszyscy kiedyś byliśmy pełni dziecięcej wiary w człowieka...