Literatura

monologi z istotą rzeczy (opowiadanie)

szklanka.

Wiedziałem od razu, że to pani.

Takie cichutkie, nieśmiałe wejście i perfumy... Nawet te same perfumy na każdej skórze tworzą odrębną kompozycję. Dlatego tak się różnią od siebie. Jak na pewno różni się od pewnie tak.

Proszę uważać, te kwiaty nie potrzebują aż tyle wody.

Lubię pani smukłe dłonie. Widzę je w wyobraźni. Wyobraźnia staje się dla mnie nastrojową morfiną. Panaceum. Prawie jak śmiech. Dlatego przy pani tak często się śmieję. Przecież trzeba nauczyć się z tym żyć na miarę prawdziwości. Śmiech to również zdolność człowieka do obrony przed światem. Pozbawić go tej zdolności to uczynić go bezbronnym. Dlatego kazałem przynieść sobie lustro.

Lubię przyglądać się swojemu nieuczesanemu odbiciu. 

Kiedy jeszcze byłem chłopcem zastanawiałem się czy gorzej jest nie widzieć od urodzenia czy nagle utracić wzrok. Teraz wiem, że szukanie odpowiedzi mija się z celem. Empirycznie.

Na co najbardziej lubiłem patrzeć? Mogłem godzinami przyglądać się ludziom. Siadałem czasem w miejscach, gdzie tłumy zachowywały się jak morskie fale. Ludzie przychodzili, odchodzili, zostawiając po sobie ślad. A ja patrzyłem...Cieszy mnie właśnie ta rzecz. Że potrafiłem zrobić użytek ze swojego wzroku. Chociaż teraz jest to nie do odtworzenia.

Uwielbiałem siadać nocą przy oknie, zapalać świecę, stojącą na parapecie i wpatrywać się w nią, dopóki nie przestała płonąć żywym światłem. Miałem wrażenie, że świeci specjalnie dla mnie, utrzymuje stałą temperaturę mojego umysłu. Żarówki nie mają w sobie tego uczucia, tego blasku. Może dlatego łatwiej jest mi przyzwyczaić się do ciemności. Pani też tak myśli?

Z jednej strony przywiązania są bezpodstawne. Z drugiej to właśnie one są podstawą, utrzymującą nas w pionie.

Słyszała pani kiedyś mowę przedmiotów? Pewnie patrzy pani teraz na mnie jak na osobę chorą umysłowo. Może i dobrze, że tego nie widzę. Tak, wiem, robię się zgorzkniały. Meble. Używane meble przechowują w sobie stare rozmowy, oddechy, szepty i westchnienia. Żyją w nich nasze cząstki, nasze nadzieje i sytuacje godne zapomnienia. Duchowe usterki, rozterki, marzenia. Często myślę, że marzenia to jedyne co zostało w nas z prawdziwości. Reszta jest tylko kompromisem z życiem. Próbą pojednania z ironią losu, predestynacją. Ciekawe, co zostanie ze mnie w moich meblach... Mówi pani, że zbyt dużo myślenia jak na jednego człowieka? Myślenia nigdy nie jest za dużo. Gdybyśmy nie rozbierali całej swojej historii, nawet tej wczorajszej, na czynniki pierwsze sami stalibyśmy się wielkim znakiem równości. A przecież musimy stanowić większość. Nad czym? Niech pani sama sobie odpowie. Każdy góruje nad swoimi własnymi liczbami. Ja starałem się odnaleźć brakujące miejsce za znakiem większości przez całe swoje życie. I zawsze istniało wytłumaczenie, przybierające uśmiechniętą cynicznie postać trudnych czasów. One znowuż spadały mi na głowę wraz ze słowem gdyby. Gdyby nie śmierć, gdyby nie bieda, gdyby nie peerel, gdyby nie pierdolona Solidarność, gdyby...

Ale ostatecznie zdecydowałem. Nadszedł czas, by pozbyć się urojonych uzasadnień, zrzucania odpowiedzialności na karb czasu. Mówi pani, że pozbyłem się złudzeń? To awykonalne. W końcu rodzimy się ze złudzeń. Nawet śmierć jest tylko przejściem z jednego złudzenia w inne. Więc nie pozbyłem się ich, a chciałem jedynie zatrzymać je w miejscu. Zacząć górować nad samym sobą...

 

 

 

 

 

 

 

 


niczego sobie+ 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
vagrant 12 czerwca 2008, 21:13
"...czy gorzej jest nie widzieć od urodzenia czy nagle utracić wzrok..",
dawno temu wiele czasu nad tym zagadnieniu strawiłem i na obserwacji ludzi też.
Tekst bardzo dobry, jak dla mnie młody inteligentny chłopiec na kozetce u pani psycholog, a może psycholoszki?...
szklanka
szklanka 12 czerwca 2008, 21:20
'młody, inteligentny chłopiec' po doswiadczeniach z solidarnością i PRL-em ? :P :)
vagrant 13 czerwca 2008, 17:18
Bo on duchem jest młody :P albo duszkiem ;D
hayde
hayde 14 czerwca 2008, 13:00
oj szklanko - albo dzisiaj moje zdolności czytelnicze opadły na dno jakiegoś zapomnianego wąwozu, albo rzeczywiście tekst nieco przynudnawy. no nie wiem, co powiedzieć. jakoś mało odkrywczości w tym wszystkim. takie wymemłane przemyślenia, zbiór frazesów, które używamy na co dzień.
ja mam odczucie, że tekst został niestarannie napisany i nieco wymuszenie. bardziej to blogowe. tekst ze skarpetami rzucił mnie na kolana, a tu... tu nic nie widzę specjalnego.
powstrzymam sie z ocenę, zajrzę wieczorem. może jakoś inaczej tekst do mnie przemówi.
pozdrawiam
tajemnica
tajemnica 14 czerwca 2008, 16:26
"Ciekawe, co zostanie ze mnie w moich meblach..."
Po mnie to chyba tylko bałagan... ;) Zrobią go przeszukując, czy nie schowałam tam gdzieś słodyczy... ;)
Jest na pewno słabszy od poprzednich - moim zdaniem - lecz nie tak słaby, by go nie publikować. Przeciwnie, zawarte w nim rozważania, choć może często używane mnie nie znudziły, ładnie "podane" ;)
hayde
hayde 15 czerwca 2008, 19:03
O jak ja nie lubię ocen bez uzasadnienia oO
szklanka
szklanka 15 czerwca 2008, 19:46
ja też :)
Antosia 15 czerwca 2008, 21:27
Ehm...o mnie chodzi?:P Nie napisałam nic, bo mogę się co najwyżej podpisać rękami , nogami i głowami pod tym, co powiedziała hayde.
przysłano: 11 czerwca 2008 (historia)

Inne teksty autora

antonimy (7)
Karolina J.
antonimy(5)
szklanka.
antonimy(4)
szklanka.
antonimy(3)
szklanka.
psychomachia
szklanka.
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca