Z podwórca, na którym od kilkudziesięciu minut czekali królewscy, dobiegł hałas.
— Vadim, zobacz co się tam dzieje — poprosił Flash, odstawiając półmisek. — Niech sobie jeszcze zapalą. Weź klechę, a on im wszystko po swojemu wyłoży.
Skinął głową na Robaka, urwał z chleba skórkę i kończąc śniadanie wyszedł na zewnątrz.
— Gdzie oni się podziewają? — spytała obgryzając paznokcie. — Myślę, że są gdzieś w okolicy, ale nie jestem pewna jak długo lub ...kiedy się zjawią.
— Co ty ’wiśnia’ bryndzolisz? — zaniepokoił się ’3.14’.
— Chodzi o to, że mogli trafić w inne czasy, że są gdzieś w okolicy ale nie od dzisiaj, a na przykład, ja wiem, od roku, albo co gorsze... dopiero się pojawią.
— No to ślicznie... — skomentował Flash. — Jak rosyjska wycieczka w Nowym Yorku; niby są, a już ich nie ma. ’borunsky’, Urugwaj, Mątwa, ...’kilof’. ...Cholera. I jak ich teraz znajdziemy?
— A moje dziewczyny? ...No i ’sick’ — uzupełniła listę Ata.
— I te dwie nowe, jak im tam: ’ździebełko’ i ’tajemna’ — dodała Mariolka.
— Tyle dobrego, że może ’kulfona’ w kosmos wyjebało — podsumowała Pies, wysysając z niewielkiej dziurki płatek owsa.
— Jeszcze chwila, a przyjdą islamiści i rozwalą ten kurnik w pizdu — nie wytrzymał Nieprzyjaciel. — Spalą wszystko: kwiaty, lekarstwa. Nic nie zostanie.
— Obyś nie wypowiedział tego w złą godziną — zasugerował Flash. — Pamiętaj gdzie jesteśmy. I kiedy. ...A ty ’wiśnia’ się nie martw. Życie to ciągła walka. Gdyby nie ustalony z góry boski wyrok, moglibyśmy przynajmniej zremisować. O, widzisz? Potraktuj to jak remis i czekajmy na dogrywkę. Znajdą się, zobaczysz.
— Wybaczcie mą zuchwałość, a i wielikie zmieszanie — do rozmowy włączył się Sirocco — bom chwil kilka uszu nadstawiał konwersacyi waszmościów nasłuchując, a tako cosi kombinuję, żem, jako Pan na niebiesiech, jednego z waszych juże przódy zwidział. S opresyi mnie zratowaliście, dalibóg wdzięczność wam winien jestem a oddanie dozgonne...
— Te, mydełko ’Fa’ ci z dupy wyłazi — zirytowała się Pies.
— Zamknij się — zgodnym chórem uciszyli rudą i przysunęli się do ’volkswagena’.
— Jakem w Pradze bawił, a nauki na uniwersytecie pobierał, tako i wykładów teologicznych a sztuk oratorskich zaznawał. Tegdy to w gusta bujna (1) figura mi przypadła, a przeto jeno, że w języka poszanowanie wielce się zatracająca. Spamiętał żem onego, abowiem odstawał ci barzo od reszty Privatdozentus (2), strojem dziwacznym się obnosząc, bo w kubrak na drutach dziergan, a ze starości wielce naciągnięty, był odzian. Teże łaty jakoweś dziwacznie na łokciach przyszpilone imiał. Jednako factum takowe w rozumie mi nie zmieszało, abowiem kiegdy człek słowa na wielikich emocyjach składać umi, tako lichutki kaftan mu nie wadzi. Rzeknę wam jeszcze jeno tyla, że wszędy s piórem chadzał, a spisywał cosi na kartach niczym śnieg białych (3), które lekkością woalu paskudzić miłował.
— Et Verbum Caro factum est... (4) — żywo ’martwym’ wcięła Ata. — Toż to, wypisz, wymaluj nasz Uruś.
— Postrzegam asani jako niewiastę rezolutną, a w sentencyjach kształconą wielce...
— Heraklit z Efezu i Tales z Miletu w jednym — pochwalił koleżankę Flash.
— Golf, powaga, ...to prawdziwy Sedes z Bakelitu — uzupełniła Pies, przezornie zasłaniając się przed bolesnym rewanżem. — Ata, weź no pod uwagę, że w językach obcych to ja jedynie się śmieję i jem.
Do jadalni weszli Vadim z Robakiem.
— I jak się sprawił? — spytał Flash, odwracając w ich stronę i wskazując głową na klechę.
— Bystrzacha z niego. Nie dość, że po łacinie nawijał, tak, że go za cholerę nie rozumieli, to jeszcze na koniec opieprzył, i powiedział, że jak kocha to poczeka, a najlepiej będzie jak sobie pójdą, bo musimy się przebrać i przygotować do drogi. Szybko się skubaniec uczy, nie? ...Kurcze, ledwo nadążałem za jego myślami. Tylko nie pytajcie jakimi, bo i tak nie powtórzę.
Wielkość potęgi flashowego umysłu zdawała się nie mieć końca. Niczym ’mały generał’ pod Austerlitz, przestawiał narańskich ’wiarusów’ na szachownicy życia i śmierci, gdzie małe zawahanie, jeden nieprzemyślany ruch, mogły doprowadzić do lawiny nieszczęść i nieodwracalnej klęski. Właśnie zbliżał się najważniejszy etap bitwy. W skutek awarii sprzętu oraz fatalnych zbiegów okoliczności, sytuacja jego armii była nie do pozazdroszczenia. Jedna jej część prawdopodobnie szwendała się po okolicznych miastach i lasach, druga ...kończyła właśnie śniadania. To ostatni moment, ostatnia chwila, na podjęcie decyzji i przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę. Na szczęście nie potrzebował rażącej siły ognia, a jedynie sprawnej dyplomacji. Mając łeb na karku, klechę na podorędziu, a Psa w odwodzie — mogło się udać.
— Dobra, koniec tego pieprzenia. ’Wiśnia’, bierz chłopaków i zasuwaj na pole. Weźcie Honzę, jest stąd, więc w razie czego pomoże. ...Heleno, masz może jakiś wózek?
— A juści... Jeno z szopy wytargam a kozę zaprzęgnę, tako i legko toboły im targać będzie.
— Dla ciebie też mam zadanie — zwrócił się do Sirocco.
— Nie sposób odmówić...
— Pojedziesz z Ripem do Pragi, to ten co Mariolkę obściskuje — tu wskazał na rozmarzonego kolegę — i przywieziecie Urughai, ...’profesora’, co cię tak zauroczył.
— A co ze mną — zmartwiła się ’boska’.
— Tam byś tylko przeszkadzała. Tu się przydasz. Ata świty potrzebuje, tak z Psem i ’wiśnią’ za służebne robić będziecie. ...Puszi, z tego co pamiętam z parapetówy, to ty chyba gadasz po niemiecku.
— Bisschen... (5)
— W razie czego wesprzesz klechę w negocjacjach.
— A ja? Czy ja będę mogła 'dyplomować ' (6)? — dopominała się o swoje Pies.
— Jak nigdy dotąd maleńka. Pieprzysz w kółko kocopoły, to pomyślą, że po węgiersku gadasz. No wiesz, nastrój będziesz robiła i przyjazną atmosferę.
— Oj, ...a tego pewien żem nie jest... — wtrącił Robak. — Przy winie trza nam siąść, a wysłuchać mnie musita, abowiem sprawa prostą nie jest jakoby zdawać się mogła.
— Robak, ty mi teraz w garach nie mieszaj, bo się pogubię.
Helena, widząc że klecha kolejną okazję do umoczenia pyska znalazł, podała do stołu drugi dzbanek.
— Ponoć gminni w okolicy głoszą, a i po miastach ludziska rozpowiadają, iże Karol, chocia lichego zdrowia chłopina, tako barzo rozumnie za pacholęcia był prowadzon, bo piecioma językami niezgorzej gada. Obaczycie most z kamienia na Wełtawie postawion, nynie przeogromnie zdobioną katedrą w stolicy muruje, a i o Carolinum (7) trza by pamiętać. Sam wieliki Petrarca poematy chwalące go pisywał. Pierwsza żona Luksemburczyka, Blanka de Volois, siostrą przyrodnią króla francuskiego Filipa VI będąc, wielce użyteczną się zdała, abowiem tako mi się widzi, iże za jej namową mistrzów profesyi wszelakich na dwór praski ściągnięto.
— Interesujący mężczyzna — westchnęła Ata. — I mówisz, że wolny?
— A juści, trzy miesiączki będzie jako drugą chował... Ho, ho... ...A zamek w Karlštejnie uwidzicie. Barzo tęga głowa wszystko obmyśleć musiała — kontynuował, nieźle z kubka pociągając. — Karol w Pradze zrodzon, a miasto miłujący, onegdaj stolicą Cesarstwa je ustanowił. Rzeknę wam to jeszcze, iże Wacław, bo takowe onego pierwsze miano było — na chrzcie zwyczajowe u Przemyślidów imię mu dano (8), jeno później, przy firmatio (9) Karolus jął — to nie siodłak (10) jakowy, a rywal godny i przebiegły wielce. Szczenięciem jeszcze do Francyi był wysłan, opieki u pana wielkiego a majętnego zaznawać, z którym mnie, robakowi, wojować nynie przyszło, bo on tera Clemens VI zwie się, papieżem, tako i króla niebieskiego na ziemi ręką będąc. Zważać przeto na Karola trza, abowiem, kiegdy mu któren za pazur zalizie, przeogromnie pamiętliwym, a litości nie znającym się staje. Onego ręka lat temu kilka, kiedy zaraza czarna wszędy nastała, kraje niemieckie bez litości plądrował a zniszczenie siał okrutne.
— Flash do kurwy nędzy, co to, fakultety z historii?
— Pies, ty lepiej słuchaj, bo może ci to dupę uratować.
— Mądrze waćpan Flash gadacie, abowiem gniazdo, w którym Luksemburczyk był chowan, siedliskiem diabła się mieni. To bies wcielony, któren biegle słowiańską skrytość, francuską dyplomacyję i perfidną, a wielce egoistyczną, sztukę italskiej polityki opanował.
— Ata, założymy kiecki, ’wiśnia’ nas odmaluje, to mu dupa na cacy zmięknie. A jak się jeszcze powgapiasz w niego tymi swoimi ślepkami... och, drżyjcie monarchie i cesarstwa świata — podsumowała wywód klechy Pies i przybiła ’białej’ babską piąteczkę.
— Chocia ogarnij się waćpanna legko, abowiem pozierać na cię nieswojo. Jako Podaga (11) abo Przepioruna (12) wypadasz, a tak wielce paskudnej jędzy na zamek nie dopuszczą, jeno na stos wartko poprowadzą.
— A to ci rzekłam przygłupie właśnie, że się w kiecunię przyodzieję kraśnie — zrymowała, przybijając kolejną piątkę.
____________________________________________________________________________________________
(1) - Bui, ż. buja - głupi, szalony, silny, dziki. Dziś pokrewny czasownik bujać oraz przymiotnik bujny.
(2) - termin oznaczający w krajach niemieckojęzycznych specyficzną pozycję pracownika naukowego, który po uzyskaniu stopnia doktora uzyskał habilitację, a nie został zatrudniony na żadnym uniwersytecie na stanowisku profesora.
(3) - Szkolny zeszyt w trzy linie.
(4) - A słowo ciałem się stało...
(5) - Trochę...
(6) - Semantyczna wariacja Psa na temat dyplomacji.
(7) - Pierwszy w środkowej Europie uniwersytet, zwany Uniwersytet Karola.
(8) - Matką Karola IV Luksemburskiego była Elżbieta, córka Wacława II, ostatniego króla Czech wywodzącego się z Przemyślidów. Ojcem zaś Jan Luksemburski. Tak więc za jednym zamachem mamy kontynuacje linii Przemyślidów i początek nowej dynastii, zwanej Luksemburską. W drugiej połowie XV wieku i na początku XVI, na tronie Czeskim zasiadali Jagiellonowie (Władysław II Jagiellończyk i jego syn Ludwik I Jagiellończyk). Niestety, późnie, aż do roku 1918, Habsburgowie. Jest to o tyle ważny fakt, gdyż od XIV wieku, do czasów czeskiego odrodzenia narodowego w wieku XIX, nasi południowi bracia gadali po niemiecku. Przerąbane.
(9) - Bierzmowanie.
(10) - Chłop.
(11) - W religii słowiańskiej - kobiecy demon czczony w Płoni (obecnie Plön, Schleswig-Holstein). Nazwa łączona z wyrazem oznaczającym ’palić’, zepsuta do postaci Pogoda.
(12) - Żona Pioruna.
— Golf, powaga, ...to prawdziwy Sedes z Bakelitu — uzupełniła Pies, przezornie zasłaniając się przed bolesnym rewanżem. — Ata, weź no pod uwagę, że w językach obcych to ja jedynie się śmieję i jem."
.......................... :-)
Łeb chłopie to mało !
— Pies, ty lepiej słuchaj, bo może ci to dupę uratować.
matura z historii....kiedy to było ?! ;d
ja się nie znam, za stara jestem ;))
błyskotliwie i z jajem, jak zawsze świetnie :)
Tajemna, Ona i inne kobietki - przy najbliższej okazji przybiję z Wami kilka piąteczek i pomalujemy sobie ślepka, założymy odjazdowe kiecki. "Słaba płeć, a jednak najmocniejsza..." (zaśpiewała sobie pod nosem i puściła kolejny odcinek NaRano niczym świętojański wianek w rwące nurty Berounki) ;) :)))