Przekręcam klucz w zamku zastanawiając się, skąd dochodzi taki urzekający zapach. Po całym dniu pracy i lunchu zjedzonym dawno temu, moje kiszki grają marsza. Otwieram drzwi i stojąc w przedpokoju stwierdzam z zadowoleniem, że te przyjemne aromaty dobiegają z mojej własnej kuchni. Ach, no tak... Zupełnie zapomniałam, przecież to dziś miała przylecieć studentka z Polski, tzw. au-pair, która ma u nas mieszkać. Ano właśnie.
Sądząc po krzątaninie w kuchni, tylko ja zapomniałam o tym fakcie. Wyglądało na to, że Piotr jak zwykle stanął na wysokości zadania, o czym przekonałam się, słysząc odgłosy dobiegające z łazienki. Podeszłam, zapukałam i nie czekając na odpowiedź otworzyłam drzwi.
Moim oczom ukazał się bardzo apetyczny obraz: On w wannie, oparty wygodnie, półprzymknięte oczy, najwidoczniej zajęty tym, co właścicielka wypiętego tyłeczka wyprawia pod woda z jego męskością... Po chwili reszta uroczego ciałka wynurzyła się z wody, prychając i chlapiąc wokół. Zatrzymała wzrok na mnie i zamarła. Nie wiem, która z nas była bardziej zaskoczona, za to "nasz" mężczyzna otworzył oczy, uśmiechnął się i jak gdyby nigdy nic, przywitał się ze mną.
- O, dzień dobry kochanie. Widzę, że zupełnie zapomniałaś o przyjeździe naszego gościa... Nie szkodzi. To jest właśnie Agata, która miała przyjechać... Prawda, że całkiem fajna? - to mówiąc puścił do mnie oko.
Zdezorientowane dziewczę nie miało dużo czasu na zastanowienia, gdy jego ręka zacisnęła się na jej drobnym karku, dając tym samym do zrozumienia, że powinna kontynuować podwodne zabawy z rozochoconą męskością. Stałam jak zahipnotyzowana, czując powoli rozchodzące się ciepło miedzy nogami. Postanawiając wziąć sprawy w swoje ręce i też skorzystać na tej perwersyjnej zabawie, mówię Agacie, że może pójść dokończyć obiad w kuchni, ja zaś dokończę to co ona zaczęła w łazience...
- Deser zaś życzymy sobie w sypialni - dodałam.
Język dziewczyny przesuwa się powoli po moim brzuchu... ach...dotyka niżej i wędruje ku kąpiącej z pożądania cipce... Ach...mmm...cudownie...jeszcze niżej...o tak, wsuń go głąbiej...mmm...cudownie...tak dobrze...
Niestety, zamiast nadchodzącego orgazmu, czuję wwiercający się w uszy dźwięk budzika, bezlitośnie przypominający, że proza życia wzywa.
'lunchu'
ja bym napisał po polsku
lanczu
'To jest właśnie Agata, która miała przyjechać...'
To jest właśnie Agata...
'na zastanowienia'
na zastanowienie
język jakiś taki elementarzowy, niczym z czytanki
"józia skwapliwie zasznurowała buciki i raźnym krokiem ruszyła do szkoły w październikowy, chłodny poranek. choć słońce jeszcze rumieniło niebo, można już było poczuć pierwszy oddech jesieni. ach, jak te wróbelki podrygiwały przy ścieżce na widok dzielnej dziewczynki ..."
etc, etc
no i tanie chwyty takie jak rozochocona męskość, kapiąca z pożądania cipka...eeeech....jak z miesięcznika dla podstarzałych, egzaltowanych bab.